Ciekawostki

Pojechałem za granicę do pracy, żeby pomóc rodzinie. Kiedy wróciłem, zastałem żonę z kochankiem. Teraz zdaję sobie sprawę, że wszystko to było na marne

Pojechałem za granicę do pracy, aby pomóc mojej rodzinie. Nie uciekłem, nie odwróciłem się – chciałem tylko, żeby moje dzieci miały lepsze życie.

Chciałem, żeby moja żona miała nowe ubrania, żeby dom był wyremontowany, żeby wreszcie nie musiała liczyć każdego grosza do następnej wypłaty.

Zrezygnowałem z własnego komfortu, domu, przyjaciół, spokojnego życia, żeby jej żyło się łatwiej.

A kiedy wróciłem, zastałem ją z innym mężczyzną. W naszym domu, w naszym łóżku. I wtedy zdałem sobie sprawę, że to wszystko na próżno.

Pracowałem na budowie w Ameryce. Było ciężko, 12 godzin dziennie. Przez pierwsze kilka miesięcy mieszkałem w akademiku z pięcioma innymi osobami, gdzie od rana do nocy pachniało potem, tanim jedzeniem i samotnością.

Screen youtube

Zmywał naczynia w zimnej wodzie i oszczędzał na jedzeniu, aby wysłać więcej do domu. Zawsze mówiła, że nie może pracować: jej dzieci były małe, matka była chora, bolały ją plecy.

Ale wierzyłem jej, bo ją kochałem. I rozumiałem, że ktoś musi wziąć na siebie ten ciężar.

Za każdym razem, gdy przychodziła moja pensja, przelewałem pieniądze. Najpierw kupiliśmy nową lodówkę. Potem zamontowaliśmy plastikowe okna.

Potem poprosiła o pieniądze na kosmetyczkę: „Jak ja będę wyglądać, jak wrócisz?”. Uśmiechałem się, moje serce puchło z miłości.

Wyobrażałem sobie, jak przytulam ją na lotnisku, jak tulę do siebie dzieci, jak płacze, gdy widzi mnie z walizką.

Ale w rzeczywistości wszystko było inaczej. Przyjechałem bez zapowiedzi. Chciałem zrobić jej niespodziankę.

Kupiłem słodycze dla dzieci, wino dla niej, a nawet nowe perfumy, bo pamiętałem, że wspomniała o nich kiedyś w rozmowie.

Otworzył drzwi do swojego domu. I zastał ją… nie samą. Była w ramionach innego mężczyzny. Jej głos, który kiedyś nazwał mnie „ukochaną”, brzmiał w pokoju, ale nie do mnie.

Nie krzyczałem. Nie uderzyłem jej ani jego. Po prostu zamarłem. Stałem na progu jak posąg. I tylko jedno pytanie biło się w moich skroniach: dlaczego?

Zaczęła się usprawiedliwiać. Mówiła, że to nic nie znaczy. Że była samotna. Że to moja wina, bo odszedłem. Że brakowało jej ciepła.

A ten drugi facet szybko się spakował i uciekł, nawet pomieszał buty. Ona płakała. Mówiła, że mnie kocha, ale w jej oczach nie było strachu przed utratą mnie. Tylko strach przed utratą wygody.

Wstałem i wyszedłem. Szedłem ulicą, trzymając w rękach walizkę. Zataczałem się jak pijany. Czułem się jak cień, a nie osoba.

W tym momencie wszystko, na co pracowałem, wydawało się fałszywe. Dom nie był już moim domem. Moja żona nie była moja. Nawet dzieci – w jakiś sposób dorastały beze mnie, patrząc na mnie ostrożnie, jakbym był obcy.

Pierwsze noce spędziłem u mojego przyjaciela. Nie mogłem spać. Patrzyłem w sufit i próbowałem zrozumieć, kiedy dokładnie wszystko poszło nie tak.

Może wtedy, gdy przedłożyłem pieniądze nad obecność? Może wtedy, gdy uwierzyłem w obraz „szczęśliwej rodziny”, który stworzyłem w swojej głowie, a nie w rzeczywistości? Może po prostu nigdy mnie nie kochała, a jedynie wykorzystywała?

Tydzień później zebrałem dokumenty i znów wyjechałem. Nie dlatego, że chciałem. Ponieważ nie miałem dokąd wracać.

Teraz mieszkam w obcym kraju, wśród obcych ludzi, ale czuję się… spokojniejsza. Nie czekam już na telefony. Nie mam nadziei, że ona cokolwiek zrozumie.

Nie walczę o miłość, która już nie istnieje. Po prostu pracuję. Dla siebie. Bez złudzeń. Bez fałszu. Czasami myślę: czy było coś prawdziwego? Może to był tylko mój ból.

Przestałem być tą naiwną osobą, która wierzyła, że „wszystko będzie dobrze”. Bo nie zawsze wszystko się układa. Czasami po prostu tak jest.

Ale teraz wiem na pewno: nie możesz oddać wszystkiego, jeśli druga osoba nie jest gotowa tego zatrzymać. Bo wtedy wszystko pójdzie na marne.

Całe życie pomagałam rodzicom męża, w przeciwieństwie do własnych dzieci, a teraz postanowili zostawić im wszystko, a ja i mój mąż nie dostaniemy nic

Kiedy mój mąż został bez pracy, wierzyłam, że będzie szukał czegoś nowego, ale on powiedział: „Ja już swoje przepracowałem, teraz twoja kolej”

Nie byłam w domu mojej mamy od kilku lat po tym, jak pozwoliła mojej siostrze i jej mężowi mieszkać z nią, ale nie mi

Roman Tkach

Życiorys: 2018 - 2021 - redaktor naczelny i dziennikarz portali Dzisiaj (do 2018) i Kraj (do 2021). 2022 i do chwili obecnej - redaktor portalu internetowego Koleżanka. Edukacja: Narodowy Uniwersytet Biozasobów i Zarządzania Przyrodą w Kijowie. Specjalność: Wydział Agrobiologii. Poziom wykształcenia: specjalista. Zainteresowania: wędkarstwo, sport, czytanie książek, podróże.

Recent Posts

Przyjechałam do matki po latach ciszy. Na stole stało jej zdjęcie z obcym mężczyzną i obrączki

Przyjechałam do matki po latach ciszy. Nie wiedziałam, jak mnie przyjmie. Czy w ogóle otworzy…

1 godzinę ago

Przyszłam wcześniej na urodziny córki, chciałam pomóc w przygotowaniach. Usłyszałam, jak mówi do kogoś: „Nie zapraszaj jej, jest zbędna”

Przyszłam trochę wcześniej. Tak po prostu — żeby pomóc, żeby nie było jej ciężko. Pomyślałam,…

2 godziny ago

Mam małą emeryturę i nie wystarcza mi nawet na chleb, a dzieci chcą, żebym rzuciła swoje sprawy i pojechała im pomóc: nikt nie chce mnie wesprzeć

Nigdy nie myślałam, że na starość będę musiała liczyć grosze. Kiedyś pracowałam od rana do…

2 godziny ago

Myślałam, że jadę do córki pomóc z dziećmi, a dowiedziałam się, że już od dawna ma inną „mamę”

Kiedy wsiadałam do pociągu, czułam taką radość, jakby świat znów nabrał kolorów. Torba była pełna…

15 godzin ago