„Podczas uczty z okazji czwartych urodzin mojego wnuka moja synowa zasugerowała, że mam przekazać mu swoje mieszkanie: a co ze mną, ja jeszcze zamierzam żyć”

Mój wnuk skończył 4 lata i moja synowa przygotowała uroczystość. Siedzieliśmy przy stole, miło rozmawiając, gdy nagle synowa zaczęła sugerować, że powinnam sprawić wnukowi miły prezent i przepisać na niego swoje mieszkanie.

Jej nalegania mnie rozzłościły, ale postanowiłam zażartować i powiedziałam, że najpierw powinna zrobić test DNA, bo mój wnuk w ogóle nie przypomina mojego syna.

A kiedy będę miał potwierdzenie, wtedy możemy porozmawiać o mieszkaniu.

Co się działo przy stole po moich słowach! Krzyczała tak mocno, że nikt nie mógł jej uspokoić.

Nie mogę nawet nikomu o tym powiedzieć, bo bardzo się wstydzę, więc dzielę się z wami moim niepokojem.

Wszyscy mieszkamy razem, ja mam trzypokojowe mieszkanie, a mój syn po ślubie zamieszkał ze mną i moją synową.

Mój syn ożenił się w wieku 40 lat, ale jego wybranka wcale mi się nie podobała, była 12 lat młodsza od mojego syna.

Dziewczyna była trochę wietrzna, jak to mówią. I czasami jej merkantylne cele stawały się widoczne. Powodem ślubu była jej ciąża, a ja nie miałem nic przeciwko temu.

Żyło nam się razem całkiem dobrze, starałam się nie uczyć jej zbyt wiele, a ona mi nie przeszkadzała. W domu wszystko układało się dobrze. Ale jej pragnienia czasami przekraczały jej możliwości, więc od czasu do czasu stawiałem ją na jej miejscu.

Wszystko w domu robiłyśmy razem, ale dziecko zawsze zostawiała ze mną. Wtedy powiedziałam, że wychowałam już syna i w razie potrzeby pomogę, ale nie zamierzam brać pełnej odpowiedzialności za dziecko. Obraziła się na mnie, ale mnie to nie obchodziło, w wieku 64 lat nadal byłem zmęczony budzeniem się w nocy, aby kołysać dzieci.

Sąsiedzi również często pytali mnie, czy mój syn na pewno jest ojcem dziecka. Denerwowało mnie to, bo sama widziałam, że dziecko nie jest podobne ani do ojca, ani do matki. Ale dzieci często wyglądają jak one same. Nie pobiłem się, ale niepewność osiadła głęboko we mnie.

Wszystko zaczęło się w dniu urodzin mojego dziecka. Kiedy zaczęłam mówić o DNA, synowa zbeształa mnie w sposób, jakiego nigdy w życiu nie słyszałam. Nie rozumiem, co ją tak uraziło. Wydawało mi się nawet, że była to jakaś reakcja obronna, abyśmy nigdy nie poznali prawdy.

Następnego dnia ani syn, ani synowa nie odezwali się do mnie. Podczas kolacji próbowałam z nimi porozmawiać, ale powiedzieli mi, że skoro „do tego doszłam”, to powinni się wyprowadzić i zamieszkać osobno.

W tej chwili dwóch z nich chodzi, obraża się, a ja nic nie rozumiem. Chcą też wynająć dom, chociaż nie mają wystarczająco dużo pieniędzy, żeby sobie na to pozwolić. Po prostu nie wiem, co takiego powiedziałam, że są tak urażeni. Ale ten incydent tylko zwiększył moje wątpliwości co do mojej synowej. Teraz myśl, że to nie jest mój wnuk, nie daje mi spać w nocy.

„Jeśli chcesz żyć szczęśliwie, zadowalaj swojego męża. W przeciwnym razie ucieknie do innej kobiety. Mój tak zrobił, ale nie osądzam go”

Dlaczego znaki zabraniają mycia naczyń natychmiast po jedzeniu

Przypowieść o tym, dlaczego źli ludzie żyją dobrze, a dobrzy mają wiele problemów