screen Youtube
Nie jest osobą towarzyską. Po pracy wracał prosto do domu, siadał przy laptopie, a potem rozmawiał ze mną aż do snu.
Dzielił się ze mną wszystkimi wydarzeniami ze swojego życia. Ktoś mógłby pomyśleć, że wychowałam maminsynka, a teraz on uciekł od hiper-rodzicielstwa, ale nie. On wcale taki nie jest.
Adam potrafił wyjść z przyjaciółmi, żeby się zabawić i wrócić następnego dnia. Jeśli ostrzegał mnie, żebym nie czekała na niego w domu, nie robiłam tego. Nie trzymałam go w jeżowych rękawiczkach.
Mój syn ma 30 lat. Rok temu poznał dziewczynę. Poszli na kilka randek, ale mu się nie spodobała. Powiedział, że jest do niczego. Ale ja polubiłam ją bardziej, mimo że nie miałam czasu spotkać się z nią osobiście.
Zajrzałam na jej stronę w mediach społecznościowych, przeczytałam komentarze, które ludzie pisali pod jej postami. Wszystko było przyzwoite i bez wulgaryzmów. Nie rozumiem, dlaczego Adam jej nie lubił.
Ale dzięki niej poznał swoją obecną żonę. Kiedyś przyszła na randkę z przyjacielem, ponieważ była zbyt nieśmiała, by poznawać nowych ludzi.
Po tym wieczorze mój syn nie był sobą. To było tak, jakby został zaczarowany przez Joannę. Pobiegł do domu z pracy, aby wziąć szybki prysznic i podążyć za Joanną. Dał mi tylko kilka bukietów kwiatów w całym swoim życiu, ale przynosił jej kwiaty co drugi dzień.
Potrafił siedzieć przy telefonie do nocy, nie śpiąc, bo czekał na telefon od ukochanej. Chodziła na urodziny i imprezy do koleżanek, a on albo dzwonił po taksówkę, albo sam ją odbierał. A wcześnie rano szedł do pracy z niewyspanymi oczami.
Po trzech miesiącach aktywnych spotkań Adam przyprowadził tę dziewczynę do naszego domu, aby przekazać nam dwie dobre wiadomości.
Pierwsza była taka, że Joanna jest w ciąży. A druga wynikała z pierwszej – postanowili się pobrać.
Chłopiec dorósł. Chociaż nie byłam zadowolona z synowej, bo mało się ze mną kontaktowała, to nie ingerowałam w ich związek. Kiedy przychodziła w odwiedziny, po prostu siedziała w pokoju mojego syna.
Nawet nie pozmywała naczyń, nie mówiąc już o zaoferowaniu mi pomocy. A Adam, jak kelner, biegał od pokoju do kuchni, przynosząc, co tylko królowa sobie zażyczyła.
Tak się złożyło, że mieszkali w naszym mieszkaniu przez trzy miesiące. Starałam się nie przeszkadzać młodym swoimi radami, choć czasem było to po prostu niemożliwe. Joanna nie jest szefową, jednym słowem.
Nie chcę opisywać naszego wspólnego życia z nimi – byłoby to długie i bezcelowe. Od piątego miesiąca ciąży synowa zaczęła mieć problemy. Jak później powiedział mi syn, to przez moje ciągłe zrzędzenie, a Joanna była nerwowa.
Okazało się, że byłam ostatnią osobą w ich żałobie. Przez kilka dni synowa źle się czuła – prawie nic nie jadła i nie piła. Wtedy zadzwonił do mnie syn i powiedział, że Joanna urodziła dziecko.
Po tej wiadomości syn zaczął szukać mieszkania do wynajęcia. Zabrał żonę i wyprowadził się ode mnie.
Od tego czasu minęło kilka miesięcy. Nowożeńcy nigdy nie zaprosili mnie do siebie, nawet na spotkanie z wnuczką.
Tylko mój syn odwiedzał mnie i mojego męża, a nawet wtedy, po pracy, wpadał na godzinę, żeby zabrać kilka rzeczy i zapytać, czy nie potrzebuję pomocy.
Nasze intymne rozmowy były już tylko wspomnieniami. Teraz Adam rzadko dzwoni i pisze. Nasza komunikacja jest bardzo sucha i krótka. Nigdy nie miałam otwartego konfliktu ani z synem, ani z synową.
Kiedy mieszkali ze mną, mogłam wyrazić swoje niezadowolenie z codziennych spraw. Synowa nie potrafiła nawet umyć podłogi bez plam, a ja musiałam gotować obiady dla całej rodziny.
Raz ugotowała, a potem biegliśmy z mężem do toalety. Ale to wszystko są drobiazgi w życiu. Obwiniali mnie za wszystko, co się wydarzyło.
Ale co ja miałam z tym wspólnego? Już tęskniłam za synem i chciałam go odwiedzić sama, bez zaproszenia. Podał mi adres, więc nie miał nic przeciwko, mimo że nie zaprosił mnie osobiście.
W końcu nie jesteśmy sobie obcy. Ale boję się, że moja synowa obrazi się na niego i zrobi skandal.
Jest damą z charakterem i trzyma mojego syna pod pantoflem. Nie dostaniesz od nich zaproszenia na wizytę. Jak mogę przywrócić komunikację z synem, żeby wszystko wróciło do normy?
To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…