screen Youtube
Krewni mojego męża Andrzeja okazali się bardzo ograniczonymi ludźmi, którzy lubią wszystkich krytykować. Mnie też dali popalić.
A wszystko dlatego, że po ślubie zachowałam swoje panieńskie nazwisko. Wydawać by się mogło, że nie obchodzą ich moje dane paszportowe. Okazuje się, że była to dla nich osobista zniewaga.
Andrzej jest też przekonany, że skoro nie przyjęłam jego nazwiska, to znaczy, że nie szanuję całej ich rodziny i że myślę o rozwodzie jeszcze przed ślubem. Tymczasem moja odmowa przyjęcia nazwiska męża wynika z zupełnie innych powodów.
Po pierwsze, bardzo lubię swoje nazwisko, bo jest piękne i nietypowe. Po drugie, jeśli je zmienię, będę musiała zmienić wszystkie moje dokumenty w tym samym czasie – paszport, prawo jazdy i tak dalej.
Po co mi więc ta żmudna papierkowa robota? Nawiasem mówiąc, mój mąż ze spokojem przyjął moją decyzję – powiedziałabym nawet, że ją poparł, bo uważa, że moje nazwisko jest nie tylko piękne, ale i melodyjne.
Kiedy urodzą się nasze dzieci, Andrzej chce dać im podwójne nazwisko. To niesamowite, że w takiej rodzinie dorastał bez żadnych zinstytucjonalizowanych wartości.
Faktem jest, że wszyscy jego krewni – zarówno jego rodzice, jak i ciotka z mężem – sprzeciwiali się mojej decyzji o zachowaniu jego nazwiska po ślubie.
Dopóki nie przestałam się z nimi komunikować, regularnie słyszałam nietaktowne pytania i sugestie, że nie jestem dobrą żoną, ponieważ nie byłam gotowa nawet na tak drobną rzecz jak zmiana nazwiska.
Zazwyczaj takie przemowy wygłaszała mi teściowa i jej siostra. Chichotały przy tym paskudnie. A moi męscy krewni żartobliwie sugerowali, że powinnam udać się do psychiatry, aby sprawdzić, czy coś jest nie tak z moją głową, ponieważ postępuję wbrew tradycji.
Można by pomyśleć, że tak rzadko kobieta nie zmienia nazwiska po ślubie! Nawiasem mówiąc, mam jedną krewną i kilka przyjaciółek, które zrobiły to samo co ja – i żyją szczęśliwie ze swoimi mężami.
Jednak krewni mojego męża wyraźnie utknęli w tamtych latach, kiedy każda osoba, która w jakiś sposób różniła się od innych, była wysyłana na przymusowe leczenie.
Na początku musiałem się tej rodzinie tłumaczyć, cierpliwie wyjaśniać, dlaczego zachowałem nazwisko, zapewniać, że szanuję Andrzeja i ich.
Chociaż ci ludzie nie mają czego szanować! W końcu ostrzegłam męża, żeby w przyszłości odwiedzał rodzinę sam, bo miałam dość ich żrących komentarzy.
Od tamtej pory jednak ci nieprzyjemni ludzie zaczęli się Andrzeja czepiać, więc po każdym spotkaniu z nimi zawsze wraca podekscytowany.
Z tego, co mówił, zrozumiałam, że rodzina męża przepowiada nam szybki rozwód, bo rzekomo zacznę wycierać sobie nogi o Andrzeja i na pewno będę miała kochanków pod jego nieobecność.
Jeśli nie zmieniła nazwiska, musi oszukiwać. Czy oni się w ogóle słyszą?
Cieszę się, że mój mąż ma do mnie zaufanie, ale ciągłe swędzenie jego rodziny działa mu na nerwy, bo mają dość wbijania swoich „cennych” opinii tam, gdzie nie są proszeni!
Prawdopodobnie podczas mojej znajomości z tymi ograniczonymi ludźmi żałowałam milion razy, że kiedykolwiek wspomniałam, że zdecydowałam się zachować swoje panieńskie nazwisko. Ale gdybym siedziała cicho, oszczędziłabym sobie i mężowi nerwów.
Któregoś dnia, niestety, musiałam ponownie porozmawiać z częścią rodziny Andrzeja – mianowicie z jego ciotką i jej mężem – ponieważ mój mąż zapomniał u nich swojej drogiej szybkiej ładowarki.
I nie mógł tego zrobić, ponieważ poślizgnął się i skręcił kostkę. Poszłam do tych toksycznych ludzi z sercem w piersi, mając nadzieję, że szybko zabiorę jego rzecz i wyjdę, zanim obrzucą mnie jeszcze większym błotem.
Nic z tego jednak nie wyszło, bo ciotka mojego męża już od progu zaczęła z charakterystycznym dla siebie uśmiechem wygadywać niemiłe rzeczy. Gdyby nie jej podeszły wiek, z pewnością oskarżyłabym ją o zmycie tego paskudnego uśmiechu.
Wściekłam się i powiedziałam tej ciotce prosto w twarz, że moje dane paszportowe to nie jej sprawa, tak samo jak nasze życie rodzinne, i że może zacierać ręce na swoją niepotrzebną opinię.
Prawie zapomniałam po co przyszłam, ale na moje oburzone okrzyki przybiegł mąż ciotki, w milczeniu dał mi poćwiczyć i nie odważył się stanąć w obronie żony.
Chociaż wcześniej zawsze wtrącał swoje „pięć groszy” na temat mojego nazwiska. Ale potem najwyraźniej się przestraszył. To świetnie – w przyszłości będą uważać na swoje języki.
Oczywiście przeprosiłam Andrzeja za obrazę jego krewnego, choć osobiście nie czuję się z tego powodu winna. A on zapewnił mnie, że nie poczuł się urażony, ponieważ jego rodzina również była dość irytująca.
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, gdy zadzwoniła do mnie córka. Jej głos brzmiał radośnie, podekscytowanie…
Myślałam, że urodziny męża będą po prostu kolejną rodzinną okazją, żeby się spotkać, posiedzieć razem,…
Od samego początku wiedziałam, że wchodzę w niełatwy układ. Nie dlatego, że mój mąż był…
Nigdy nie uważałam się za zazdrosną kobietę. Zawsze powtarzałam sobie, że zaufanie to fundament małżeństwa,…
Nigdy nie myślałem o tym, kto dostanie mieszkanie moich rodziców. Przez długie lata nawet nie…
Nigdy nie planowałam mieszkać na dworcu. A właśnie tak czasem czuję się we własnym mieszkaniu…