Miałam siedem lat, kiedy moi rodzice postanowili się rozwieść. Dokładniej, to prawdopodobnie mój tata zdecydował. Bo to na niego mama rzucała klątwy i oskarżenia, mówiąc, że nas porzuca.
Moja starsza siostra miała już dziewięć lat, a okazuje się, że mama i tata żyli ze sobą dziesięć lat. Jak każde dzieci, bardzo kochaliśmy naszą matkę.
Ostatnio, przed rozwodem, moi rodzice bardzo się kłócili. Jak się później okazało, tata poznał inną kobietę.
Teraz, jako dorosła dziewczyna, patrzę wstecz i nawet zastanawiam się, jak mój tata przetrwał tyle lat.
Mama zawsze miała bardzo trudną osobowość. Mama nigdy nie przytulała mnie i mojej siostry. Nigdy nas nie chwaliła. A jeśli była z nas niezadowolona, potrafiła nie odzywać się do nas przez kilka dni.
Dla każdego dziecka mama jest całym światem. A potem ten świat się od ciebie odwraca i staje się zimnym, obojętnym, obojętnym blokiem.
Zawsze płakałam i błagałam mamę, żeby mi wszystko wybaczyła. Nawet jeśli nic nie zrobiłam, łatwiej było przeprosić niż tak żyć.
I nagle okazało się, że tata od nas odchodzi. Teraz będzie miał inną kobietę. A co z moją siostrą i ze mną?
Pamiętam dzień, w którym rozstrzygnął się nasz los. Tata siedział na kanapie, a mama na zmianę popychała moją siostrę i mnie z tyłu i krzyczała: „Zobacz, kogo porzucasz! Nie porzucasz mnie, tylko ich!”.
Ta rozmowa sprawiła, że wszyscy poczuli się źle. Uciekłam zapłakana, a siostra mnie uspokoiła.
Tego wieczoru ojciec zgodził się z matką, że nas zabierze. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, ile siły moralnej mu to kosztowało.
Ale on, wraz ze swoją nową, wtedy przyszłą żoną, zdecydował się nas zabrać. Matka miała nas oddać. Ale w zamian dostała mieszkanie.
Tak.
Ojciec kupił mamie duże trzypokojowe mieszkanie. Mama do dzisiaj mieszka w tym mieszkaniu. Przygarnęła nas ciocia Maria. Ciocia Maria nie miała własnych dzieci. Była trochę młodsza, to było jej pierwsze małżeństwo.
Jakże jestem wdzięczny tej kobiecie! Jeśli spojrzeć na wcześniejsze doświadczenia mojej siostry i moje, ciocia Maria była dla nas o
wiele lepszą matką niż nasza własna. To dzięki niej nauczyłyśmy się, że z dziećmi można po prostu rozmawiać.
Nie warczeć na nie, nie obrażać ich. Po prostu rozmawiać z nimi jak równy z równym. Nie rozkazywać im czegoś, ale prosić i używać słowa „proszę”.
I nawet kiedy moja siostra i ja dowiedziałyśmy się, że będziemy miały drugą siostrę trzy lata po rozwodzie naszych rodziców, ciocia Maria nie kochała nas mniej.
Mój tata też nie. Zawsze nas lubił. Tylko ze względu na trudny charakter mamy starał się spędzać w domu jak najmniej czasu. Pracował ciężej i zawsze brakowało mu pracy na pół etatu.
A kiedy zaczęliśmy mieszkać z ciocią Marią, w końcu mieliśmy pełnoprawną rodzinę. Taką, która może razem spacerować gdzieś w parku. Albo pojechać w weekend popływać nad rzekę bez kłótni i wracać w ciszy.
Wszystkie moje szczęśliwe chwile z dzieciństwa zaczęły się po tym, jak poznałam ciocię Marię. Moja mama całkowicie wycięła mnie i moją siostrę ze swojego życia.
Widocznie byłyśmy dla niej takie niemiłe. W końcu ja i moja siostra z wyglądu i charakteru zawsze byłyśmy bardziej podobne do ojca niż do niej.
Niedawno moja matka napisała wiadomość do mnie i mojej siostry w mediach społecznościowych. Chce się spotkać i zacząć rozmawiać. I to po dwudziestu latach!
Moja siostra ma własną rodzinę i mieszka w innym mieście. Zadzwoniłam do niej, aby powiedzieć jej, co napisała do mnie nasza mama. Okazało się jednak, że moja siostra otrzymała tę samą wiadomość słowo w słowo.
Mamy nie było z nami od wielu lat. Nie rozumiem, dlaczego nagle chce się z nami komunikować. To wszystko wygląda bardzo dziwnie, a nawet trochę podejrzanie. Jestem teraz kompletnie zdezorientowany. Nie wiem, co robić.
Ale najtrudniejsze nie jest nawet spotkanie z matką, ale to, jak powiem o tym ojcu i cioci Marii. Wychowali nas, włożyli w to tyle wysiłku i pieniędzy, a tu taka zdrada. Czuję się okropnie. Ale wciąż nie zdecydowałam, co zrobić.