„Po co ci wakacje, jesteś już na urlopie macierzyńskim”: mąż mówi, że jedzie na wakacje z rodzicami

Mój mąż uznał, że skoro jestem na urlopie macierzyńskim, to nie jestem zmęczona i nie muszę jechać na wakacje.

Tak łatwo jest spędzać cały dzień z dzieckiem i wykonywać wszystkie prace domowe. Po co mi wakacje?

Ale mój mąż pracuje, jest zmęczony, więc jedzie na wakacje z rodzicami. Będzie zaskoczony, kiedy wróci i nikogo nie będzie w domu.

Jestem mężatką od pięciu lat, a od dwóch lat jestem na urlopie macierzyńskim z córką. Kiedy pracowałam, mój mąż i ja nie mieliśmy nieporozumień, żyliśmy spokojnie i cicho.

Dzieliliśmy się obowiązkami domowymi i jeździliśmy razem na wakacje. Nawet moi teściowie wydawali się normalnymi ludźmi, ponieważ zachowywali się normalnie.

screen Youtube

Idąc na urlop macierzyński, byłam spokojna, mąż obiecał mi pomoc i wsparcie we wszystkim, a ja nie miałam powodu, by mu nie ufać. Nigdy wcześniej nie musiałam go namawiać do robienia czegokolwiek w domu.

Jeśli widział naczynia w zlewie, po prostu je podnosił i zmywał. Pranie leżało tam — brał je i ładował pralkę. Jeśli zabrakło mu chleba, poszedł i kupił trochę.

Mój mąż potrafił sam gotować bez żadnych problemów, mył podłogę i opiekował się mną, kiedy źle się czułam.

Podczas ciąży był bardzo troskliwy i opiekuńczy. Wziął wiele zadań wyłącznie w swoje ręce, abym się nie przemęczała. Byłam szczęśliwa, że mam takiego mężczyznę, ale moje przyjaciółki ostrzegały mnie, że urlop macierzyński zmienia mężczyzn.

Nie wierzyłam w to, myślałam, że mówią to z zazdrości, albo same mają pecha do swoich mężów.

Ale przewidywania moich przyjaciółek się sprawdziły. Po narodzinach dziecka pomoc mojego męża zaczęła stopniowo spadać do zera.

Zmywał naczynia, gdy go o to poprosiłam, chodził do sklepu na tej samej zasadzie, a siedzenie z dzieckiem było dla niego wyczynem.

Nie podobały mi się te zmiany i zapytałam go, dlaczego zachowuje się w tak obrzydliwy sposób.

A potem mój mąż nagle powiedział, że kiedyś pracowaliśmy razem, a teraz jestem na urlopie z dzieckiem. I okazuje się, że on po pracy musi jeszcze pracować w domu.

Na wakacjach! Bardzo wątpliwych wakacjach, muszę przyznać. Najwyraźniej mój mąż myślał, że spałam do obiadu, potem wzięłam kąpiel, wypiłam filiżankę kawy, a moja córka przez cały ten czas cicho chrapała w swoim łóżeczku i niczego ode mnie nie potrzebowała.

I nie wykonuję żadnych prac domowych, bo bardzo lubię, kiedy brakuje czystych naczyń, pranie kwaśnieje w pralce przez pół dnia, a nadgryzione jabłko suszy się w kuchni.

Musiałam wytłumaczyć mężowi, że między słowami urlop macierzyński a urlop wypoczynkowy jest głęboka przepaść. Nazwałabym to raczej zwolnieniem lekarskim, bo nie znam osób, które czekały na koniec urlopu, ale znam takie, które z niecierpliwością czekały na koniec zwolnienia lekarskiego.

Mój mąż zdawał się mi współczuć, wszystko rozumiał. Przynajmniej zaczął robić mniej zbolałą minę, gdy prosiłam go o zrobienie czegoś, o jakąś pomoc. Okazało się jednak, że wszystko mi się przywidziało.

W pierwszym roku urlopu macierzyńskiego mojego męża spędziliśmy go w domku letniskowym jego rodziców. Razem z córką oddychałyśmy świeżym powietrzem, pomagałam teściowej, jak mogłam, a mąż z ojcem budowali na działce łaźnię.

Nie nazwałabym tego wymarzonymi wakacjami, ale zmiana scenerii i natura zrobiły swoje — przynajmniej trochę otrząsnęłam się z rutyny. Dodatkowo mama mojego męża często zabierała swoją wnuczkę do pracy, co również było świetną okazją, żeby trochę zmienić bieg, nawet jeśli chodziło tylko o pielenie grządek.

Pomyślałam, że w tym roku znów pojedziemy do daczy mojego teścia. Moi rodzice mieszkają daleko, mąż nie chce do nich jechać, a ja nie zaryzykowałabym wyjazdu sama z dzieckiem. Okazało się jednak, że mój mąż ma inne plany na wakacje.

O tym, że wyjeżdża dowiedziałam się, gdy zaczął pakować walizkę. Byłam bardzo zdziwiona, bo on nie jeździ w delegacje do pracy, a tu jechał na jakieś spotkanie.

Mężczyzna spokojnie odpowiedział, że wyjeżdża na wakacje i kontynuował lekcję. Kiedy to usłyszałam, nie mogłam zrozumieć, dlaczego nagle zdecydował się wyjechać na wakacje beze mnie.

Kiedy zapytałam go, kiedy zamierza wyjechać, odpowiedział, że jutro rano, ponieważ potrzebuje jeszcze czasu, aby odwiedzić rodziców. Trochę mi zajęło ułożenie puzzli, ale udało się. Okazało się, że jedzie z rodzicami.

Kiedy zapytałam, czy pojedziemy z córką, powiedział, że nie, bo to za daleko i niebezpieczne dla dziecka. Ale ja chcę odpocząć, czy to nie ma znaczenia?

A mój mąż mówi, że nie powinnam jechać, bo już się dobrze bawię. Tego wieczoru więcej się do niego nie odezwałam, a rano wyszedł. Nie tłumaczyłam mu, że zrobił coś haniebnego.

Spakowałam swoje rzeczy, rzeczy córki, zadzwoniłam do taty i poprosiłam, żeby przyjechał po nas w weekend. Mężowi też o tym nie powiedziałam, bo wydawał się tym nie przejmować.

Na razie będę mieszkać z rodzicami. Jeśli mój mąż się opamięta, zda sobie sprawę z tego, co zrobił, pogodzimy się i wszystko wróci do normy. A jeśli się nie opamięta, to będzie rozwód ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Teraz, po dwóch i pół roku, żyję pełnią życia. Odnalazłem moją starszą córkę i nawiązałem relację z młodszą, ale moja była żona jest przeciwna naszym spotkaniom

„Zarejestrujemy cały wspólny majątek na imię mojej matki, w przeciwnym razie spadkobiercy przybiegną”: druga żona syna wymyśliła sprytny plan

Zbliżam się do 70. urodzin i czuję się zupełnie sama z moim synem, a wszystko przez moją synową