screen Youtube
Dla przykładu właścicielka. Zwykła kroić ogórka i kłaść go sobie na twarzy. Dlaczego miałaby to robić?
Wczoraj był w sałatce, dziś jest na jej twarzy. Czy ona wie, która opcja jest właściwa? A może po prostu szuka jakiegoś zastosowania dla tego dziwnego warzywa?
Oscar spróbował ogórka – był bez smaku. Więc najprawdopodobniej nałożenie go na twarz jest słuszne. Chociaż ludzie czasem jedzą tak obrzydliwe rzeczy, że porządny kot nawet by nie powąchał.
Weźmy taką samą musztardę. Oscar spotkał ją, gdy próbował ukraść właścicielowi kiełbasę. Właściciel ziewał, był rozkojarzony, a Oscar miał szansę, której nie zamierzał zaprzepaścić.
Kiełbasa została zręcznie zerwana z talerza i szybko zaniesiona pod fotel. Tam Oscar chciał ją zjeść, ale na kiełbasie znajdował się żółty płyn, który pies nieświadomie postanowił zlizać.
Pięć sekund później biedny kot krzyczał i biegał po mieszkaniu jak rakieta krzesło-kuchnia. Ale nawet świeża woda nie przyniosła ulgi – język szczypał niemiłosiernie.
Oscar nie przejmował się żadną kiełbasą, tym bardziej, że nie dało się jej już zjeść, właściciel hojnie posmarował ją tą musztardą.
Początkowo Oskar myślał, że to sabotaż przeciwko niemu, przynęta i zamiana. Ale dalsza obserwacja wykazała, że właściciel jadł tę samą musztardę niemal łyżką.
Chociaż właściciel też nie jest przykładem. Generalnie zjada wszystko, co nie jest przybite. Raz nawet zjadł suchą karmę Oscara z jego ulubionym napojem. Oburzenie Oscara było przeogromne. Zaczęli już jeść jego jedzenie, a potem co? Wchodzić do jego kuwety?
Oscar chciał przetestować buty właściciela, ale nasranie do nich poprawiłoby zapach wydobywający się z tych butów. Oscar wątpił, by właściciel to zauważył.
Ludzie ogólnie dziwnie pachną. Właściciel pachnie ładnie, choć czasem zbyt mocno. Ale właściciel pachnie ładnie tylko przez kilka godzin po prysznicu, przez resztę czasu może konkurować z kuwetą Oscara.
I, co ciekawe, jego właścicielka pozwala mu spać na swoim łóżku, ale nie schludnemu kotu, który prawie nie pachnie. Gdzie jest logika tej kobiety?
Chociaż jaka tam logika… Pół roku temu właścicielka zaczęła mówić o psie. Powiedziała, że potrzebują psa, obrońcy i towarzysza.
Właścicielka była przeciwna, bo Oscar jest mądry, chodzi do kuwety, a psa powinno się wyprowadzać na spacer. Dlatego do takich poświęceń trzeba mieć dobre powody.
Oscar nigdy nie zrozumiał argumentów właściciela, ale pewnego dnia, w dzień daleki od pięknego, ogłoszono, że do ich domu przybędzie pies.
Oscar prawie dostał drgawek, gdy to usłyszał. Oscar widział psy tylko przez okno i w telewizji, a chciałby uniknąć bliższej znajomości. A tu w jego domu pojawił się pies!
W oczekiwaniu na właścicieli Oscar zjadł nie pięć, a tylko cztery razy. Gdy tylko klucz został przekręcony w zamku, Oscar już siedział na szafie i nadymał się, by zastraszyć.
I zobaczył, kogo przyprowadzili właściciele. Coś małego, łysego, na cienkich, drżących nogach, ważącego dziesięć, jeśli nie jedną trzecią wagi Oscara. Właściciel nazwał to cudo wilczurem.
Oscar musiał nawet zejść z szafy, by przyjrzeć się bliżej temu, jeśli mogę tak powiedzieć, Wilczarzowi. Początkowo Oscar myślał nawet, że właściciele dali mu podstępem łysą świnkę morską zamiast psa.
Ale wtedy ta świnka zaszczekała i, najwyraźniej przestraszona swoją głośnością, zrobiła kałużę. Taki właśnie jest obrońca, nic dodać nic ująć. I towarzysz. Można sprawić, że wrogowie umrą ze śmiechu, a samemu mieć niezły ubaw.
Okazało się, że to szczeniak i wyrośnie. Oscar trochę się zmartwił, ale kiedy zobaczył, że to nieporozumienie nie będzie się rozwijać, uspokoił się.
Zamiast tego Oscar ma teraz nową rozrywkę w domku letniskowym. Obserwuje wrony, które próbują zabrać Wolfhounda. Ale właściciel nie powinien był kupować mu tak błyszczącej obroży.
A propos domku letniskowego. To również bardzo dziwne miejsce. Przynajmniej dlatego, że Oscar ma kuwetę w domu, a właściciele mają jedną na zewnątrz.
Z jakiegoś powodu uprawiają tam również ogórki, których właściciel z jakiegoś powodu nie może wymyślić, jak wykorzystać.
I za każdym razem jęczą o tym, jak bardzo są zmęczeni, ale kiedy robi się cieplej, idą do domku letniskowego jak potępieńcy. Coś tam kopią, sadzą, później podlewają.
Ale ten domek letniskowy ma też swoje zalety. Przychodzi tam matka właściciela i często karmi Oscara czymś smacznym. Najważniejsze, żeby jego oczy były smutniejsze, a wielkie serce tej wspaniałej kobiety topniało.
Oscarowi zawsze udaje się sprawić, że jego oczy wyglądają na smutne. Czasami nawet udaje mu się skłonić swoją kochankę do podzielenia się z nim czymś smacznym.
Oscar wie, gdzie w domu trzymane są smakołyki, ale wciąż nie może znaleźć drogi do lodówki. Nie otwiera się, bez względu na to, jak bardzo się stara, a w jej głębi ukryte są upragniona kiełbasa, mleko, ser i kurczak. Czyż to nie jaskinia pełna skarbów?
Te myśli sprawiły, że Oskar zgłodniał, a do rana było jeszcze tyle czasu. Oskar zaczął obmyślać jakiś chytry plan, by obudzić właścicieli, nie dostać kołyski i wybłagać jakieś smakołyki, ale nic nie przychodziło mu do głowy. To pewnie przez głód.
O, a właściciel wstał i gdzieś poszedł. Do kuwety, czy co to tam było, nie, do lodówki! Liryczny nastrój zmienił się na myśliwski, a Oscar wstał i pobiegł za swoim ukochanym właścicielem. Może trafi mu się coś smacznego. Najważniejsze, żeby nie posmarować musztardą.
To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…