Pewna kobieta zawsze była komuś coś winna. Pewnego dnia usiadła i postanowiła napisać ważne zdanie na kartce papieru

Zawsze winna była jedna kobieta. Taka była kolej rzeczy. Nie zaciągała pożyczek, ponieważ nie wiedziała, jak zaplanować swoje wydatki. Żyła skromnie ze swojej pensji, która była całkiem przyzwoita.

Zdarzyły się jednak wydarzenia, które zmusiły ją do zadłużenia się. Na przykład zepsuły jej się zęby. Potrzebowała kosztownego leczenia. Albo pękły rury w mieszkaniu, zalewając wszystko, przeciekając do sąsiadów… Wiele podobnych zdarzeń.

Musiała też pomagać swojej starej mamie. Pozostałe dzieci nie pomagały matce. Musiała też pomóc dorosłej córce, która nie była gąbką, ale miała wypadek.

Pilnie potrzebowała pieniędzy na naprawę samochodu. Jak tylko wyszła z jednego długu, wpadła w drugi. Pracowała. I spłaciła wszystkie swoje długi. Zawsze była zadłużona.

Kiedyś opowiedziała mi o swojej sytuacji. Zapytałam ją, dlaczego zawsze była winna. I dostała odpowiedź. Dług to nie tylko pieniądze. Dług to stan umysłu.

screen Youtube

A ona była w takiej sytuacji od wczesnego dzieciństwa. Musiała opiekować się młodszymi braćmi i siostrą. Musiała wszystko sprzątać i wszystkiego pilnować. Musiała pielić ogród i podlewać grządki.

Musiała też ciężko się uczyć. Nie miała w ogóle wolnego czasu — zawsze była zajęta. Matka powtarzała jej: „Musisz!”.

To była prawda. Ale tylko te słowa budowały całe życie dziewczyny. Zawsze była w stanie obowiązku. Jeśli odrobisz lekcje, musisz posprzątać. Jak się posprząta, to trzeba opiekować się młodszymi, dbać o nich. „Musisz” to było słowo, które często słyszała. A w mojej głowie zawsze brzmiało: „Muszę!”.

Była po prostu przyzwyczajona do życia i bycia zobowiązaną. I wtedy ten program zaczął wpływać na jej życie w postaci serii wydarzeń. Gdy tylko miała wolny czas lub pieniądze, ten program zaczynał działać: „muszę”.

Absolutnie niemożliwe jest łatwe przejście przez życie. Trzeba nieść ciężką torbę. Wtedy wszystko będzie dobrze. Trzeba zawsze być w porządku i płacić swoje należności.

Trudno jest określić, w jaki sposób postawa wewnętrzna wpływa na wydarzenia zewnętrzne. Ale los jest kształtowany przez postawę. Kobieta bała się wydawać pieniądze na siebie, na przyjemności, na odpoczynek. Nie kupowała smakołyków, na które było ją stać.

Wydawała je na leczenie. I na rozwiązywanie problemów, swoich i swoich bliskich. Te wydatki wydawały jej się słuszne. To była właściwa rzecz do zrobienia. Ale wydawanie na siebie jest przesadą. To nie w porządku.

Kobieta usiadła i napisała na kartce kaligraficznym pismem, powoli, w zamyśleniu: „Nie jestem nikomu nic winna. Dług został spłacony. Działam z własnego wyboru i z własnej woli. Daję, bo chcę i pragnę, swobodnie dokonuję wyborów i podejmuję decyzje!”.

Nie przestała pomagać i dzielić się z innymi. Nadal daje innym. Ale nie jako spłatę długu, ale jako dar i dobrowolną pomoc. W pracy pomagała innym nie dlatego, że była to winna, ale dlatego, że chciała.

Z życzliwości i hojności. Stopniowo zaczęły znikać nieprzyjemne awarie i nieoczekiwane wydatki. Udało mi się spłacić długi. Zaczęła nawet gromadzić pieniądze.

Które kobieta wydawała na siebie. I dawała je swojej rodzinie — taki był jej charakter. Ale jako prezent i dobrowolną pomoc, a nie jako dług. Relacje z rodziną poprawiły się. Tak samo jak moje relacje z pieniędzmi.

Ponieważ relacja z pieniędzmi to stosunek do samego siebie. Do własnej osobistej energii, do własnych zasobów. A rzeczywistość w jakiś sposób wpływa na nasze wewnętrzne nastawienie. Dług wyczerpuje siły, pozbawia zasobów.

Dobrowolne działanie daje siłę i motywuje. Czasami trzeba przemyśleć swój stosunek do swoich działań. Nie robisz tego z obowiązku, ale z osobistych aspiracji.

I w przypadku tej kobiety to pomogło. Jej życie zmieniło się na lepsze. Chociaż pozostała tak miła i hojna jak zawsze. Ale nie dlatego, że musiała taka być. Ale dlatego, że chce być. I może sobie pozwolić na dzielenie się…

Poznałam najbardziej troskliwego i opiekuńczego mężczyznę na świecie, ale relacja z nim nie była najlepsza: „Zdecydowałem, że lepiej będzie dla nas rozstać się”

„Jakie mieszkanie, niczego ci nie obiecywałam, jesteś zdezorientowana”: powiedziała moja matka ze szczerymi oczami

Anna cieszyła się wolnym dniem, pijąc kawę i jedząc kanapki, kiedy usłyszała dziwny dźwięk dochodzący ze schowka