Pewna dziewczyna spacerowała wieczorem i spotkała samotnego psa. Postanowiła go przygarnąć i nie wiedziała, jakie szczęście znalazła

Jedna dziewczyna mieszkała w obcym mieście, w wynajętym mieszkaniu. Ciężko pracowała za marne grosze. Nie mogła znaleźć nic lepszego. Nie miała wykształcenia.

A skąd miałaby je wziąć, skoro jej rodzice tylko pili i się kłócili? Anna próbowała uciec od biedy, wyjechała do miasta, ciężko pracowała! Ale wszystkie pieniądze szły na mieszkanie i jedzenie.

Pewnego wieczoru Anna wracała z pracy do domu, mijała cmentarz i zobaczyła psa, który siedział przy bramie i płakał. Małego, starego psa. Był łysy ze starości. Pysk miał szary. A łzy spływały po jego pysku…

Pies się zgubił. Oto ślad po obroży! Anna szukała właścicieli, a pies szedł za nią i płakał. Anna podniosła psa i przyniosła go do domu. Dała mu owsiankę i mleko.

Zamieściła ogłoszenie w Internecie. Wypłakała się do snu i zasnęła, była bardzo zmęczona. Pies wspiął się na materac — Anna spała na podłodze.

screen Youtube

I wtedy zadzwonił telefon. Dzwoniła uprzejma kobieta. „Znalazłaś moją Julię” – powiedziała – ”Co za błogosławieństwo! Tak się martwiłam. Ale nie mogę odebrać Julii aż do przyszłego roku, jestem teraz zbyt daleko. Przepraszam za to, co się stało. Moja zła siostra otruła mnie grzybami z powodu mojego spadku. Otruła mnie i wyrzuciła psa… I do tej pory nie mogę tu przyjechać po Julię. Wybaczyłam mojej siostrze. I tak za miesiąc potrąci ją autobus, tak mi powiedziano, więc postanowiłam się na niej nie mścić. Niech na razie cieszy się tym, co ma. I proszę cię bardzo uprzejmie, zaopiekuj się moim psem. Trzeba ją karmić trzy razy dziennie, po trochu. I chodzić z nią na spacery. Będę ci wdzięczna, droga Anno!”

Anna niewiele zrozumiała przez sen, ale nikt nie przyszedł po psa. Kto by chciał starego, łysego psa? Musiałam więc zaryzykować i zatrzymać ją. Chociaż „zatrzymać” to duże słowo.

Mieszkanie było dziwne, miasto było dziwne, nikt nie chciał Anny… Anna próbowała oddzwonić, ale mechaniczny głos powiedział jej, że nie ma takiego numeru.

I zaczęły się dziać dobre rzeczy. Annie zaproponowano dobrą pracę w kawiarni. Było dużo jedzenia, biała pensja i szkolenie. Właściciel zauważył ciężką pracę Anny. Potem zaproponował jej zarządzanie kawiarnią. I kontynuowanie studiów. Pieniądze były wypłacane uczciwie. Z dnia na dzień życie stawało się coraz lepsze.

Anna opiekowała się swoim psem. Dała mu na imię Julia tak jak we śnie. Anna uznała rozmowę telefoniczną za sen. A jej poprzednie życie wydawało się złym snem. Wszystko było zupełnie inne! Myślała nawet o kredycie hipotecznym. Zaczęła oglądać mieszkania.

Pomógł jej młody pośrednik, bardzo przyzwoity facet. Miał na imię Adam. Razem znaleźli ładne mieszkanie na przedmieściach. To mieszkanie należało kiedyś do kobiety, odziedziczyła je. Nie mieszkała tam. Chciała je wynająć za dużo. Ale to się nie udało. Potrącił ją autobus, biedactwo.

A dalecy krewni w pośpiechu sprzedawali mieszkanie. Anna postanowiła je kupić! Poza tym sąsiadom nie przeszkadzał mały piesek. Tak więc Anna i Julia wprowadziły się do tego przytulnego mieszkania.

Wszystko się udało. Jedyne, co trzeba zrobić, to remont — nie mamy jeszcze wystarczająco dużo pieniędzy. W szafce nocnej staruszka znalazła album ze zdjęciami. Wszystkie zdjęcia były stare, nie wiadomo było, kto na nich jest. Mama z dwiema dziewczynkami. Te dwie dziewczynki muszą być siostrami…

Na zdjęciu gruba kobieta z lokami siedzi na kanapie i trzyma szczeniaka. Zupełnie jak Julia… Tylko Julia jest już starszą kobietą. Ale to bardzo podobny szczeniak. A chuda kobieta z długimi włosami siedzi obok niej i patrzy na nią tak źle, bokiem…

Minął rok, odkąd Anna przygarnęła psa. Pewnej nocy znów zadzwonił telefon. Ten sam numer. Anna przestraszyła się, przytuliła Julię i nie odebrała. Nie chciała oddać psa.

I wtedy otrzymała wiadomość: „Dziękuję bardzo! Możesz zatrzymać Julię, a ja ci pomogę. Zwróć uwagę na Adama, to miły człowiek, daleko zajdzie! Tylko nie przekarmiaj go, proszę!”. I mały uśmiech na koniec. „Nie przekarmiaj go”, powiedziała, odnosząc się do psa. Anna to zrozumiała. I zrozumiała o Adamie. Zrozumiała to już dawno temu!

I on też zrozumiał. Następnego dnia przyszedł z kwiatami, żeby sprawdzić, co u Anny i Julii. A potem przychodził znowu i znowu… I wtedy zaczęła się nowa bajka. To też było dobre. A Julia jest bardzo szczęśliwa z powodu dziecka w różowej czapeczce.

Na początku czułam się nieswojo, ale później zdałam sobie sprawę, że to jedyny sposób na radzenie sobie z zuchwałymi krewnymi: „Liczyliśmy na ciebie, a ty nas zawiodłaś”

„Będziemy musieli sprzedać mieszkanie, żeby spłacić długi”: westchnęła moja matka i czekała, aż będę ją od tego odwodzić

Jestem piętnaście lat starsza od mojego chłopaka. Wszyscy moi znajomi mówią, że jest ze mną ze względu na m