Jeden facet wrócił do domu. Mieszkał w wynajętym mieszkaniu ze swoją konkubiną, jak to się mówi.
A konkubina Agata miała chłopca, pięcioletniego Aleksandra, i kota, dwunastoletniego Patryka. Stary kot. Duży, spokojny kot.
Ten mężczyzna, Andrzej, wrócił do domu z pracy zmartwiony wydarzeniami. Mówi swojej konkubinie Agacie, że czekają ich ciężkie czasy, nie dostali jeszcze pensji, a ceny rosną.
Oczywiście żyło im się dobrze i snuli różne plany. Na przykład chcieli się pobrać. Ale teraz wiele się zmieniło. A przede wszystkim muszą pozbyć się balastu.
Kot Patryk jest już stary. Może zachorować. Leczenie jest drogie. Skąd wziąć na to pieniądze? A kot je jak szalony.

Trzeba mu dawać owsiankę z kurczakiem. To też kosztuje. Trzeba więc pozbyć się kota. Na przykład włożyć go do pudełka i wystawić na noc przed sklep.
Odwieźć go samochodem i tam zostawić. Ktoś bogaty na pewno weźmie kota. Na świecie jest wielu bogatych ludzi.
Potem Andrzej spojrzał na śpiącego Aleksandra i zaproponował, żeby pozbyć się go w ludzki sposób. Oddać go jego babci ze strony ojca, który już nie żyje. Ta babcia mieszka we wsi, dosłownie niedaleko, tylko trzysta kilometrów stąd.
Można wydać benzynę i po ludzku zawieźć chłopca do babci. Będzie tam na świeżym powietrzu. I będzie jadł wszystko świeże z ogrodu. Rzepę, ziemniaki, cebulę. A za pieniądze dzieci można kupić wiele przydatnych rzeczy. Po co Aleksandrowi pieniądze?
Agata może tu zostać. Dostaje pensję. Więc nie jest jeszcze balastem. Andrzej wytoczył mnóstwo argumentów i fatalnych prognoz na przyszłość.
Agata zabrała Aleksandra i Patryka. Spakowała się. Zadzwoniła po taksówkę i poszła do swojego pokoju w akademiku. Bez walki. Andrzej nawet wysłał smsa z pytaniem, co u niej.
A potem przyszła właścicielka i pozbyła się Andrzeja. Postanowiła wynajmować mieszkanie za dobrą cenę. Bo jej mąż miał niestabilną pracę i bała się, że nie wypłacą mu pensji.
Miała rację, patrzyła w wodę. Szef w pracy powiedział, że musimy pozbyć się balastu. Po co im ochroniarz? Jaki to ma sens? Wkrótce nie będą mieli czego kraść. Andrzej został zwolniony. Nie może znaleźć nowej pracy, ponieważ wszędzie indziej pozbywają się balastu.
Musiał też oddać swój samochód. Nie było z czego spłacić kredytu. A bank pozbył się balastu i postąpił okrutnie – zabrał samochód.
Andrzej musiał wrócić do matki. Żyć z jej emerytury. Choć wcześniej Andrzej potępiał emerytów i nazywał ich balastem. Po co płacić emeryturę osobom na utrzymaniu w trudnych czasach? Okazało się, że emeryturę płacić trzeba. Inaczej z czego by żył?
Ale matce się to nie podoba. I chętnie zostawiłaby Andrzeja pod sklepem w kartonie. Dużo je i pije, nie pracuje i jest zły na życie.
Dobrze, że jest zdrowy i nie musi wydawać pieniędzy na leki. Nawet jeśli go wyrzucić, kto by go chciał? A on będzie stawiał opór. To nie jest spokojny stary kot ani chłopiec o imieniu Aleksander.
Kiedy uważasz innych za balast, sam możesz stać się bezużytecznym workiem. Albo pudełkiem, które można zostawić przed sklepem.
Po co nam ktoś, kto w trudnych chwilach nas wyrzuci? Ci, którzy nie są w stanie kochać i dbać o swoich bliskich, szybko się ujawnią.