screen Youtube
W trakcie trwającego nadal procesu sądowego z byłym partnerem i jego nową partnerką udało jej się zadbać o swoje życie osobiste.
Poza tym znajduje w sobie siłę, by żyć pełnią życia jako kobieta. Nie ujawni tożsamości swojego partnera ze względu na nadmierną uwagę mediów wobec jej osoby, więc ta część jej życia pozostanie tajemnicą nowo powstałej pary.
Minęło już pięć lat odkąd drogi życiowe Macieja Kurzajewskiego i jego byłej żony rozeszły się.
Nie oznacza to jednak, że każda ze stron może spokojnie żyć dalej swoim życiem, ponieważ proces sądowy między nimi nadal trwa i odbędzie się więcej niż jedno spotkanie w sali sądowej.
Paulina uchyliła rąbka tajemnicy na temat swojego partnera dla portalu Party i opowiedziała pokrótce, jak wygląda ich związek.
„To fajna osoba, bardzo. Natomiast ja nie uzależniam mojego szczęścia od mężczyzny. Jak jestem gotowa, to wpuszczam mężczyznę do mojego życia. Nie ukrywam, że też popełniłam błędy i też się spotykałam z nieodpowiednimi osobami, bo ci mężczyźni ciągle coś ode mnie chcieli. (…) A teraz tak nie jest” – tłumaczyła.
Nie zamierza ujawniać tożsamości swojego ukochanego, ale marzy, że ten związek otworzy nowy rozdział w jej życiu.
„Ja promowałam mojego byłego męża przez całe swoje życie, pisałam wywiady, załatwiałam mu zdjęcia, sesje. Byłam jego managerem, prowadziliśmy firmę, poświęciłam się (…) i tego już nigdy nie zrobię. Nawet powiem Ci więcej, ja nigdy nie pokażę swojego partnera. Na moim profilu już nie zobaczysz mojej wnuczki, moich synów, mojego partnera” – wyznała.
Będziemy uważnie śledzić rozwój tego związku i działalność Pauliny Smaszcz i poinformujemy Was, gdy coś się zmieni.
Kiedy wsiadałam do pociągu, czułam taką radość, jakby świat znów nabrał kolorów. Torba była pełna…
Jechałam do niego z sercem przepełnionym ciepłem. Nie widzieliśmy się od kilku miesięcy, a ja…
Przebaczyć – to nie zawsze oznacza być silną. Czasem to po prostu strach przed tym,…
Mąż często wracał późno z pracy. Mówił, że to tymczasowe, że firma ma teraz trudny…
Nie kochałam mojego przyszłego męża. Mówię to bez wstydu, choć kiedyś bardzo się tego wstydziłam.…
Przeżyliśmy razem dwadzieścia dwa lata. Dwadzieścia dwa lata pod jednym dachem — z tymi samymi…