.
„Dopłata za bachora” – napis o tej treści widniał na paragonie, który pani Agnieszka otrzymała od obsługi Green Mountain Hotel w Karpaczu. W taki sposób określono pobyt jej córki w tym obiekcie. Przedstawiciele hotelu tłumaczą się i przepraszają za wpadkę.
„Paragon za pobyt córki. Brak mi słów…” – napisała pani Agnieszka na Facebooku. Do swojego wpisu dołączyła zdjęcie wspomnianego paragonu. Można z niego wyczytać, że wśród opłat w pięciogwiazdkowym hotelu Green Mountain w Karpaczu, znalazła się… „dopłata za bachora”.
Post pani Agnieszki szybko zyskał rozgłos w sieci. I posypały się komentarze. „Szanują, jak widać, tylko kasę za dzieci. Słabe” – napisała jedna z internautek. „Nie mam dzieci, za to poczucie humoru mam. Ale to jest akurat żenujące” – dodała inna użytkowniczka portalu.
Zadzwoniliśmy do hotelu, by ustalić, skąd wziął się skandaliczny napis na paragonie. Usłyszeliśmy, że przedstawiciele obiektu już zareagowali na post pani Agnieszki, i opublikowali swoje stanowisko w komentarzu. Rzeczywiście, na Facebooku pojawił się wpis z konta Green Mountain Hotel, w którym przeproszono za zaistniałą sytuację.
„Wydruk to wynik niefrasobliwego i nietaktownego komentarza jednego z naszych pracowników i wypadek poniżej wszelkiej krytyki, który absolutnie nie powinien mieć miejsca” – tłumaczą się przedstawiciele hotelu.
Zapowiedziano też, że w stosunku do osoby odpowiedzialnej za ten incydent, zostaną wyciągnięte konsekwencje. Poniżej zamieszczamy pełną treść oświadczenia hotelu.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego nazywałam tę kobietę „mamą”. Może dlatego, że tak trzeba? Bo tak…
To był początek jesieni, pierwszy semestr studiów, nowe miasto, nowi ludzie i ogromne plany na…
Kilka miesięcy temu, kiedy syn z żoną postanowili zamieszkać u nas na chwilę, byłam zaskoczona,…
Zgodziłam się, żeby syn z synową pomieszkali u nas przez jakiś czas, bo byłam przekonana,…
Mąż często jeździł do swojej matki. Zawsze miała jakiś powód, żeby go wezwać: raz trzeba…
Kiedy przyjechałam do córki, nie wierzyłam własnym uszom. To, co usłyszałam od mojego zięcia, wstrząsnęło…