Pan młody i jego brat zamieszkali w moim mieszkaniu, a potem znalazłam ślady dziewczyny: „Gdzie jest gwarancja, że to nie jest flirt twojego narzeczonego”

Mieszkam w dość dużym mieście. Studiuję na uniwersytecie, a wieczorami dorabiam jako korepetytor.

Nie mam żadnych problemów z mieszkaniem, ponieważ mam własne dwupokojowe mieszkanie, które odziedziczyłam po babci.

Kilka miesięcy temu poznałam chłopaka. On również jest miejscowym, ale w przeciwieństwie do mnie nie ma własnego mieszkania, należy ono do jego rodziców.

Mieliśmy świetny okres randkowania, podczas którego Andrzej dobrze się mną opiekował. Pracował jako sprzedawca w sklepie elektronicznym. Jego pensja wystarczyła, żeby zrobić mi niespodziankę.

A potem zaproponował mi ślub. Zgodziłam się. Postanowiliśmy odłożyć ślub do czasu, aż skończę studia. Ale byliśmy już narzeczeństwem, więc poprosiłam Andrzeja, żeby się do mnie wprowadził.

screen Youtube

Mieszkaliśmy razem bez żadnych problemów. Andrzej pracował, ja studiowałam i pracowałam dorywczo. Ale nasze spokojne życie dobiegło końca, gdy do naszego miasta przyjechał kuzyn mojego narzeczonego, Donald.

Przyjechał do szkoły technicznej. Oczywiście zaprosiliśmy go do siebie. Rozumowałam w ten sposób, że muszę nawiązać relacje z krewnymi mojego przyszłego męża.

Na pierwszym spotkaniu nic nie zapowiadało niczego złego. Z Andrzejem i Donaldem dobrze nam się siedziało, rozmawiało i poznawało wzajemne plany. Powiedzieliśmy mu, że planujemy ślub, a on nam, że zamierza iść na studia. Ogólnie rzecz biorąc, usiedliśmy i rozstaliśmy się.

Ale potem Donald odwiedzał nas częściej. Przychodził prawie co drugi dzień i zostawał do późna w nocy, a kilka razy nawet nocował.

Na początku mi to nie przeszkadzało — w końcu był bratem mojego narzeczonego — ale potem zaczęło mi to przeszkadzać. Postanowiłam porozmawiać z Andrzejem o częstych wizytach jego brata u nas.

Mój narzeczony powiedział mi, że w tym tkwi problem, że nie ma gdzie mieszkać, więc zatrzymuje się u znajomych. Zostanie u nas tydzień, aż znajdzie wynajęte mieszkanie, a potem się wyprowadzi.

Tak potoczyła się rozmowa. Liczyłam na jeden wynik, chciałam przekonać narzeczonego, żeby zabrał brata z naszego domu, ale wyszło odwrotnie. Nie miałam jednak nic do powiedzenia, więc musiałam się zgodzić.

Generalnie Donald wprowadził się na tydzień, ale minął miesiąc, dwa, trzy, a on nie miał zamiaru się wyprowadzać. Właściwie, dlaczego miałby?

Ma osobny pokój z wygodną kanapą, gotuję obiady dla niego i jego brata, zmieniam pościel. Znowu, moje mieszkanie jest blisko metra — jak to mówią, wszystkie udogodnienia.

A Donald najwyraźniej nigdzie się nie wybierał. Przynajmniej kiedy mieszkał u mnie, zawsze był w domu lub wychodził ze swoimi nowymi przyjaciółmi. Nie było mowy o studiowaniu.

Poza tym tak się złożyło, że mój Andrzej rzucił pracę w sklepie elektronicznym. Powiedział, że będzie szukał lepszej pracy, ale w międzyczasie podjął pracę na pół etatu jako kurier.

Ogólnie rzecz biorąc, moi bracia wisieli mi na szyi. Doszło do tego, że Donald nie czyścił kanapy ani nie zmywał naczyń. Na początku dałem Andrzejowi do zrozumienia, że mi się to nie podoba, ale potem postanowiłem poważnie z nim porozmawiać.

Poruszyłam kwestię tego, że jego brat znowu z nami mieszka. Przestał po sobie sprzątać. Nigdzie się nie uczy ani nie pracuje.

Andrzej zaczął mówić, że nie ma dokąd pójść. Nie możemy go wyrzucić na ulicę, w końcu to kuzyn.

Rozumiem, że chłopcy dobrze sobie u mnie radzą. Mają dach nad głową, pełny pensjonat i nie muszą się o nic martwić. Ale pewnego dnia, kiedy wróciłam do domu, znalazłam w mieszkaniu ślady innej dziewczyny. To był koniec, zrobiłem skandal i powiedziałem mu, żeby wybrał mnie albo mojego brata.

Andrzej się obraził, wyzywająco zebrał swoje rzeczy i wyszedł, trzaskając drzwiami. Zabrał ze sobą brata. Zablokował mnie na swoim telefonie. Ogólnie rzecz biorąc, zniknął.

Później moja przyjaciółka powiedziała mi, że najprawdopodobniej narzeczony i jego brat właśnie znaleźli miejsce do życia w moim mieszkaniu. A teraz znaleźli inną opcję, więc zniknęli. A zresztą, czy na pewno to Donald przyprowadził dziewczyny, a nie mój Andrzej? A może oni się razem bawili!

Pomyślałam, czy moja przyjaciółka ma rację — to mogło się zdarzyć. Ostatnio z Andrzejem w ogóle nie spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Uczyłam się i pracowałam, wracałam do domu późno, zmęczona i nie miałam czasu na miłość.

Moja przyjaciółka powiedziała, że powinnam podziękować losowi za ten dar, że mógł mnie uchronić przed jeszcze większymi kłopotami.

Podziękowałam przyjaciółce za otwarcie oczu i wróciłam do domu, do własnego mieszkania, gdzie teraz jestem swoim własnym szefem. I postanowiłam, że spotkam się z facetem i nie pozwolę mu przyjść do mnie aż do ślubu. A po ślubie żadnych krewnych w moim mieszkaniu!

Rozwiodłem się z żoną, ale wspierałem ją jeszcze przez dwa lata. Kiedy. Kiedy przestałem to robić, natychmiast oskarżyła mnie o samolubstwo

Mąż rozwiódł się ze swoją głośną i niespokojną żoną i poślubił cichą i spokojną kobietę. Ale to życie nie przyniosło mu szczęścia

„Mamo, nie martw się, może tata wróci”: mój syn próbował mnie uspokoić w związku z rozwodem, ale bezskutecznie