Od dwóch lat mój syn próbuje z powrotem odzyskać byłą żonę, którą opuścił. Ostrzegałam go, że tak się stanie

Wszystko było w porządku, dopóki nie nadszedł czas urlopu macierzyńskiego.

Było mi szczerze żal synowej, bo doskonale ją rozumiałam. Moja druga ciąża również była trudna.

Starałam się więc wspierać Wiktorię, a mojemu synowi w porę zwróciłam uwagę, gdy zaczął marudzić.

Mężczyźni nie rozumieją, że ciąża to nie bułka z masłem. A jeśli ciąża jest również trudna, życie może zamienić się w piekło.

Z moją córką i synową nadal mamy świetne relacje. Wiktoria jest bardzo inteligentną dziewczyną, piękną i gospodynią domową, i kochała mojego małego chłopca, który tego nie doceniał.

screen Youtube

Kiedy urodziło się dziecko, staraliśmy się pomóc synowej. Najpierw wzięłam dwutygodniowy urlop, potem córka. Wiktoria musiała zająć się swoim zdrowiem.

Mój syn prawie nie brał w tym udziału, usprawiedliwiał się „nie wiem, nie umiem”. Nawet nie próbował się uczyć! Pokłóciliśmy się o to kilka razy, bo było mi wstyd za niego.

Próbowałam do niego dotrzeć, a on odpowiadał: „Ja pracuję: to ona jest na urlopie macierzyńskim”. Oczywiście, że jest!

Ona nie tylko opiekuje się dzieckiem, ale także sprząta dom, gotuje, kupuje artykuły spożywcze. Wszystko to wymaga czasu i wysiłku.

Ale mój syn bardzo w siebie wierzył. Nie słuchał mnie, odrzucał swoją siostrę i zawsze dokuczał swojej żonie.

A kiedy ma czas, by zadbać o siebie? Ona też ma tylko dwadzieścia cztery godziny na dobę. I nie wszystko zależało od mojej synowej. Jeśli w ciele są usterki, których lekarze nie mogą rozwiązać, to można w ogóle nie jeść i nakładać kremy od rana do nocy – nie będzie rezultatu.

Jak Wiktoria nigdy nie uderzyła go patelnią za to, że to powiedział, pozostaje dla mnie wielką tajemnicą. Ale znosiła, próbowała, chodziła na siłownię, żeby nabrać formy, ale, jak wspomniałam wcześniej, nie o to chodziło.

Syn zdecydował, że nie potrzebuje takiej żony i zażądał rozwodu. Synowa płakała, ale poszła i wszystko podpisała. Cała rodzina była głęboko zszokowana tą decyzją.

Syn słyszał od wszystkich różne nieprzyjemne prawdy, ale wspieraliśmy synową, bo ciężko jest zostać samemu z rocznym dzieckiem. Co więcej, jest sierotą i nie ma nikogo, kto mógłby jej pomóc. Przynajmniej ma własne mieszkanie.

Zmusiliśmy ją z mężem do złożenia wniosku o alimenty nie tylko na dziecko, ale i na siebie. Syn na początku był oburzony, ale potem ojciec z nim porozmawiał.

Oczywiście nie porzuciliśmy wnuka. Widywaliśmy się regularnie, zabieraliśmy go do siebie na weekend, dając synowej odpocząć. Tylko mój syn trzymał się z daleka i nie komunikował się z dzieckiem. Aktywnie budował swoje życie osobiste.

A Wiktoria w końcu uporządkowała swoje zdrowie: przepisano jej terapię, diety i zalecenia, a ona bardzo szybko zaczęła tracić na wadze i stawać się ładniejsza.

Przez dwa lata ciężko pracowała nad sobą, stosowała się do wszystkich zaleceń lekarzy, robiła badania, chodziła na konsultacje i wszystko się opłaciło.

Moja synowa stała się o wiele ładniejsza. Poszła do pracy, odświeżyła swój styl, zmieniła fryzurę i sposób ubierania się. Nie była brzydka nawet przed urlopem macierzyńskim, ale teraz rozkwitła.

To zabawne, ale mój syn też to zauważył. Zetknął się z nią, gdy przyszła odebrać wnuka, był oszołomiony tym, co zobaczył i wpadł na pomysł, żeby ją odzyskać. Ale Wiktoria wcale go nie potrzebuje: wie już wszystko o jego wnętrznościach.

A jej syn śledzi ją od dwóch lat, jak zaczarowany, wysyłając jej kwiaty, zapraszając ją na randki, nagle decydując się na komunikację z dzieckiem. Ale Wiktoria, choć nie zabrania mu komunikować się z dzieckiem, sama nie nawiązuje kontaktu. I ma do tego prawo.

Znajdzie lepszą opcję dla siebie, a mój syn nie wpadnie w taki skarb po raz drugi. Niech chodzi i gryzie się po łokciach.

Zaprosiłem rodziców mojej żony do restauracji, a ja nie zamierzam obsługiwać wszystkich

Moja matka przeszła na emeryturę i mając nadmiar wolnego czasu, zaczęła obserwować sąsiadów. Jestem przyzwyczajona do jej zachowania, więc rzadko ją odwiedzam

Moja przyjaciółka odebrała mnie z porodówki, a mój małżonek nie chciał nawet spojrzeć na dziecko. Wtedy przypomniałam sobie słowa mojej babci