„Oczywiście, dzieci żyją i potrzebują wszystkiego, ale ja jestem już emerytką i też potrzebuję pomocy”: powiedziała mi swatka

Nie mam siły znosić biadolenia swatki, jej narzekań i w ogóle nie mam ochoty się z nią komunikować.

Mimo, że kiedyś próbowałam zbudować z nią jakąś normalną relację. Przecież ona wie, że dzieciom żyje się teraz ciężko, jej córka jest na urlopie macierzyńskim, mają kredyt hipoteczny, a zięć pracuje sam.

Ale my z mężem staramy się jakoś pomóc młodym, a ta tylko ciągnie ich w dół. Gdyby żyła ciężko, to byłaby inna sprawa, ale ona jest na emeryturze, udziela korepetycji dla przyjemności i nie jest w potrzebie.

Ale to nie przeszkadza jej wiecznie narzekać i dobierać się dzieciom do kieszeni. Ciąża była nieplanowana.

Początkowo dzieci chciały urodzić dziecko, przesiedzieć urlop macierzyński, a potem zająć się sprawą mieszkania, żeby nie tracić czasu.

screen Youtube

Ale ciąża nie przyszła, więc moja córka zaczęła przechodzić szczegółowe badania. Znaleźli problem, powiedzieli, że potrzebuje leczenia, ale nawet tam szanse były nikłe.

Oczywiście dzieci były zdenerwowane, ale wciąż istniały szanse. Pracowały więc niestrudzenie, aby mieć wystarczająco dużo pieniędzy na leczenie i coś zaoszczędzić. Kwestia mieszkania i tak musiała zostać rozwiązana, a to, czy będą mieli dzieci, zależało od Boga.

Przez dwa lata moja córka była leczona, nic nie wróżyło dobrze, gdy nagle zaczęła czuć się chora i słaba. Córka zrzuciła winę na skutki uboczne leczenia, ale to nie były skutki uboczne, tylko ciąża.

Postanowiliśmy z mężem pomóc naszym dzieciom w spłacie pierwszego kredytu hipotecznego. To znaczy, daliśmy im pieniądze na zaliczkę, a oni wykorzystali swoje oszczędności na naprawy i zakup mebli.

Została tylko swatka, która rozłożyła ręce i powiedziała, że jest emerytką i nie ma wystarczająco dużo pieniędzy nawet dla siebie, więc nie ma nic do pomocy.

Dużo już o niej wiedziałam, więc nie miałam pytań. Zawsze narzekała na to, jak źle jej się żyje, a przecież jeździła do sanatoriów kilka razy w roku. Każdy miałby takie złe życie.

Dzieci dostały mieszkanie, urodziły dziecko i zaczęły żyć. Zięć oczywiście sobie poradził, znalazł inną pracę, ciężko pracował, żeby spłacić kredyt hipoteczny i żyć. My też nie staliśmy z boku, pomagaliśmy jak mogliśmy.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie swatka. Dzwoniła i narzekała, że musi kupić lekarstwa, że tapeta w kuchni lekko się odkleiła, że suszarka już nie działa. A jest biedną emerytką, więc wszystko sprowadzało się do „daj mi pieniądze”.

Nie dowiedziałam się o tym od razu, córka na początku nic mi nie mówiła, ale pewnego dnia przyjechałyśmy i zarówno ona, jak i jej zięć byli wściekli. Wzięłam ją na bok i zapytałam, czego nie powiedzieli. Wtedy powiedziała mi o swatce.

Ma coś takiego czy innego, a potem powiedziała, że chciałaby, aby zapłacili jej rachunki za media, ponieważ nie ma wystarczająco dużo pieniędzy.

I to od osoby, która latem wyjeżdża nad morze! Nie ma pieniędzy na czynsz, ale ma pieniądze na podróże. A dzieci, które już i tak nie mają pieniędzy, muszą jej pomagać.

Zięciowi też niestety działa na nerwy, bo wychowywała go sama, tyle wycierpiała, a teraz on jest jej winien po grób.

Postanowiłam zadzwonić do teściowej i przypomnieć jej, że nasze dzieci są w trudnej sytuacji. Wysłuchała mnie, po czym powiedziała, że oczywiście dzieci mają ciężko, ale ona jest emerytką i potrzebuje pomocy.

Zdałam sobie sprawę, że rozmowa z nią nie ma sensu. Nie była zainteresowana ani wnukiem, ani synem, nie mówiąc już o synowej. Swatka ma swoje „ja” przed sobą.

Nie chcę teraz słyszeć od tej osoby. Mam nadzieję, że mój zięć będzie miał na tyle racjonalnego myślenia, żeby odmówić swojej matce, która ma więcej świąt niż my wszyscy razem wzięci.

Marta nie zaprosiła rodziców na ślub, a oni całe życie starali się dla niej jak najlepiej: „Przyjacielu, nie poznaję cię”

„Nie chcę mieszkać w jednym domu ze zdrajcą”: powiedziała moja matka i zamieszkała z nami. Ale zapomniała zapytać mnie, czy mamy miejsce

Moja synowa uważa, że powinnam biec do nich, gdy tylko mnie potrzebują, w przeciwnym razie nie pozwoli mi zobaczyć wnuka