Mam w pracy koleżankę o imieniu Lara. Opowiedziała mi niesamowitą historię. Pewnego dnia Lara powiedziała, że przechodzi na emeryturę.
W rzeczywistości właśnie wzięła płatny urlop i dodała kilka tygodni na własny koszt. Wszystko po to, by dać nauczkę dorosłym synom.
Ma czworo dzieci. Jej córka i najmłodszy syn już dawno ustatkowali się życiowo: mieszkają osobno, mają własne rodziny i dobrą pracę.
Ale dwaj starsi synowie, pomimo posiadania własnej przestrzeni życiowej, nadal mieszkali z matką. Ojciec zapewnił każdemu z dzieci mieszkanie za życia, ale ci dwaj woleli siedzieć na karku matki.
Każde z nich miało swój własny pokój w jej domu, a wszystkie obowiązki domowe spoczywały na barkach Lary.
Gotowanie, sprzątanie, pranie – wszystko robiła sama. Obie obiecały znaleźć pracę, ale czas mijał, a obietnice pozostawały słowami.
Kiedy w domu zaczęły kończyć się artykuły spożywcze, jej synowie zaczęli pytać: „Mamo, dlaczego nie idziesz do pracy? Jesteś chora?”
Ale Lara odpowiedziała, że nadeszła emerytura, wiek nie jest odpowiedni. Ta wiadomość ich zdezorientowała. Najstarszy i średni syn natychmiast zaczęli namawiać matkę do powrotu do pracy:
„Jesteś jeszcze młoda, teraz wszyscy w twoim wieku pracują. Nie możesz żyć z jednej emerytury!”.
Obrazili się nawet, że nie skonsultowała się z nimi. Ale Lara była nieugięta. Jedzenie się kończyło i wkrótce na stole była tylko kasza bez masła i zupy na wodzie.
Synowie szybko zmęczyli się życiem na takiej diecie. Średni syn jako pierwszy spakował swoje rzeczy i przeprowadził się do własnego mieszkania. Po jakimś czasie najstarszy poszedł w jego ślady.
Niecały miesiąc później obaj znaleźli pracę. Nagle „trudne czasy” się skończyły. Kiedy Lara opowiedziała tę historię w pracy, śmialiśmy się przez długi czas i nie mogliśmy uwierzyć, że sama przeszła przez taką mękę.
Ale ona odpowiedziała, że była gotowa zrobić wszystko dla wyniku. Teraz jej synowie są niezależni, a ona cieszy się życiem bez żadnych kłopotów.