Ciekawostki

Nigdy nie kochałam swojego męża, tym bardziej, że dzieli nas 24 lata różnicy wieku, ale dzięki niemu mam gdzie mieszkać i nie chodzę do pracy. Ale mama była przeciwna takiemu małżeństwu i nawet nie przyszła na ślub: „On jest dla ciebie jak ojciec”

Nigdy nie kochałam swojego męża. To zdanie długo nie chciało przejść mi przez gardło, nawet w myślach.

Łatwiej było mówić, że „uczucie przyjdzie z czasem”, że „szacunek jest ważniejszy niż miłość”, że „tak jest bezpieczniej”.

Dzieli nas dwadzieścia cztery lata różnicy wieku i od samego początku wiedziałam, że to nie jest historia o wielkiej namiętności.

To była raczej umowa, cicha i niewypowiedziana, choć oboje doskonale wiedzieliśmy, na czym stoimy.

On dawał mi dach nad głową, stabilność, spokój. Ja dawałam mu młodość obok siebie, obecność, poczucie, że nie jest sam. Nie pracowałam, bo nie musiałam.

Mówił, że chce, żebym odpoczęła od życia, które wcześniej mnie zmęczyło. „Masz już dość walki” — powtarzał. I może właśnie dlatego się zgodziłam.

Mama od początku była przeciwna. Nie krzyczała, nie robiła scen, ale jej milczenie było cięższe niż jakiekolwiek awantury.

— On jest dla ciebie jak ojciec — powiedziała tylko raz, spokojnie, patrząc mi prosto w oczy. — Nie mogę tego zaakceptować.

Próbowałam jej tłumaczyć, że wiek to tylko liczba, że czasy się zmieniły, że najważniejsze jest, jak ktoś mnie traktuje. Słuchała,
ale widziałam, że nie wierzy ani w jedno moje słowo.

— Ty nie jesteś z nim szczęśliwa — dodała cicho.

— Jestem bezpieczna — odpowiedziałam. I to była prawda, choć nie taka, jakiej ona chciała.

Na ślub nie przyszła. Do dziś pamiętam puste miejsce w kościele, które zostawiła po sobie. Ludzie szeptali, ktoś zapytał, czy mama jest chora.

Uśmiechałam się i mówiłam, że nie mogła przyjechać. A w środku coś we mnie pękało, choć wmawiałam sobie, że przecież
dorosłam i nie potrzebuję już jej aprobaty.

Po ślubie wszystko potoczyło się dokładnie tak, jak można było się spodziewać. Zamieszkaliśmy w jego mieszkaniu. Dużym, cichym, urządzonym w innym stylu niż ten, który znałam z domu rodzinnego. Tu wszystko miało swoje miejsce i swój porządek. Ja też.

Nie musiałam chodzić do pracy. On uważał, że to naturalne.

— Po co masz się męczyć? — mówił. — Ja już swoje przepracowałem.

Na początku było mi nawet miło. Koleżanki zazdrościły. „Masz jak w bajce” — słyszałam. Tylko że w tej bajce nie było spontaniczności, śmiechu bez powodu ani rozmów do późna w nocy o marzeniach.

Wieczorami siedzieliśmy razem w salonie. On czytał gazetę, ja przeglądałam telefon. Czasem pytał, czy czegoś nie potrzebuję.

— Wszystko w porządku?

— Tak — odpowiadałam automatycznie.

Z czasem zaczęłam czuć się jak gość we własnym życiu. Każda większa decyzja była „do omówienia”. Zakupy, wyjazdy, nawet to, z kim się spotykam. Nie zabraniał, ale potrafił spojrzeć w taki sposób, że sama rezygnowałam.

— Martwię się o ciebie — tłumaczył. — Jesteś młoda, ludzie bywają różni.

Mama dzwoniła coraz rzadziej. A kiedy dzwoniła, rozmowy były krótkie i pełne ostrożności.

— Jak się czujesz?

— Dobrze, mamo.

— A on?

— Też dobrze.

Czułam, że oddalam się od niej coraz bardziej, jakby mój wybór był czymś, czego nie da się już naprawić. Pewnego dnia powiedziała wprost:

— Nie przyszłam na twój ślub, bo nie chciałam brać udziału w czymś, co uważam za twoją rezygnację z siebie.

Te słowa wracały do mnie nocami. Leżałam obok męża, słuchałam jego spokojnego oddechu i zastanawiałam się, kiedy ostatni raz zrobiłam
coś tylko dlatego, że naprawdę tego chciałam.

Z czasem on zaczął traktować mnie coraz bardziej jak kogoś, kto powinien być wdzięczny.

— Przecież masz wszystko — mówił, gdy próbowałam rozmawiać o swoim niezadowoleniu. — Inne kobiety muszą pracować, martwić się
rachunkami. Ty nie.

Nie potrafiłam mu odpowiedzieć. Bo jak wytłumaczyć komuś, że bezpieczeństwo to nie to samo co szczęście?

Pewnego dnia pojechałam do mamy bez zapowiedzi. Otworzyła drzwi i długo na mnie patrzyła.

— Schudłaś — powiedziała zamiast „dzień dobry”.

Usiadłyśmy w kuchni, dokładnie tej samej, w której dorastałam.

— Nadal uważasz, że on jest dla mnie jak ojciec? — zapytałam nagle.

— Nadal uważam, że zasługujesz na miłość, a nie na opiekę — odpowiedziała.

Wracając do domu, płakałam w autobusie. Pierwszy raz od dawna bez powodu, którego nie dałoby się nazwać głośno.

Wieczorem mąż zapytał, dlaczego mam czerwone oczy.

— Byłam u mamy.

— Nadal jest przeciwko mnie? — zapytał chłodno.

— Nadal jest za mną — odpowiedziałam, zanim zdążyłam się zastanowić.

Zapadła cisza.
— Wiesz — powiedział po chwili — ona nigdy nie zrozumie, że zrobiłem dla ciebie więcej niż ktokolwiek inny.

Może i miał rację. Tylko że ja zaczęłam rozumieć coś innego: że życie, w którym nie trzeba chodzić do pracy i martwić się o jutro,
może być równie puste jak to pełne walki. Że można mieszkać w pięknym mieszkaniu i jednocześnie nie mieć swojego miejsca na świecie.

Nie wiem jeszcze, jak ta historia się skończy. Wiem tylko, że coraz częściej wracam myślami do słów mamy. „On jest dla ciebie jak ojciec”. Może nie chciałam tego słyszeć, bo prawda bywa niewygodna. A może dlatego, że wiedziałam, iż kiedyś będę musiała wybrać: bezpieczeństwo albo siebie.

I chyba po raz pierwszy od dawna zaczynam się bać nie tego, co stracę, ale tego, ile już straciłam, godząc się na życie bez miłości.

W Wigilię mój mąż przyprowadził do nas swoich przyjaciół i kochankę, która była w ciąży. Dowiedziałam się o tym przypadkowo, kiedy rozmawiali w kuchni: „Jak tam nasze dziecko, długo jeszcze trzeba czekać”

Z Kubą mieszkamy dopiero od roku, ale już żałuję, że zgodziłam się za niego wyjść za mąż. Lodówka jest pusta, w domu panuje bałagan, a on nie chodzi do pracy, bo nie znalazł takiej, która by mu odpowiadała

Zdecydowałam się zdradzić męża, ponieważ poza tym, że go nie ma, nie mam nic, a chcę żyć teraz. Skąd mam wiedzieć, może on też mnie zdradza. Wtedy jesteśmy kwita

Roman Tkach

Życiorys: 2018 - 2021 - redaktor naczelny i dziennikarz portali Dzisiaj (do 2018) i Kraj (do 2021). 2022 i do chwili obecnej - redaktor portalu internetowego Koleżanka. Edukacja: Narodowy Uniwersytet Biozasobów i Zarządzania Przyrodą w Kijowie. Specjalność: Wydział Agrobiologii. Poziom wykształcenia: specjalista. Zainteresowania: wędkarstwo, sport, czytanie książek, podróże.

Recent Posts

Zdecydowałam się zdradzić męża, ponieważ poza tym, że go nie ma, nie mam nic, a chcę żyć teraz. Skąd mam wiedzieć, może on też mnie zdradza. Wtedy jesteśmy kwita

Zdecydowałam się zdradzić męża nie dlatego, że nagle przestałam być uczciwa. Zrobiłam to dlatego, że…

1 dzień ago

„Dlaczego opuściłaś mnie dla Michała, skoro ze mną miałaś wszystko”: ale oprócz garnków zamiast kwiatów i ogrodu zamiast kurortu nie widziałam z tobą nic innego

— Dlaczego opuściłaś mnie dla Michała, skoro ze mną miałaś wszystko? — zapytał Marek, stojąc…

1 dzień ago