Niestety, popełniłem w życiu jeden błąd: ożeniłem się i wybrałem żonę zamiast matki

Mama jest jedyną bliską osobą, jaka mi pozostała. Taty nie ma już od dawna, nie żyje. Prawie go nie pamiętam, z wyjątkiem rzadkich zdjęć.

Żyliśmy bardzo skromnie, można powiedzieć, że na granicy ubóstwa. Mama pracowała na targu sprzedając warzywa, a nocami sprzątała supermarkety.

Widziałem jej trzęsące się ręce, bolące plecy i zaczerwienione z braku snu oczy. Dlatego w wieku 10 lat poszedłem do swojej pierwszej pracy.

Nasz sąsiad, wujek Piotr, robił remont, a ja od czasu do czasu mu pomagałem. Podnosiłem cement na podłogę, wynosiłem śmieci albo pomagałem mu coś szpachlować.

Dostawałem za to 100 złotych. Nie wydawałem tych pieniędzy na siebie, tylko szedłem do sklepu i kupowałem artykuły spożywcze:

screen Youtube

„Ale z ciebie dorosły, prawdziwy pomocnik” – mówiła mama i tuliła mnie do siebie. Wtedy poczułem, jak mocno bije jej serce.

Nie opowiem zbyt wiele o moim dzieciństwie. Powiem tylko jedno – było ciężko, ale nie poddałem się dla mamy. I wtedy w moim życiu pojawiła się Anna.

Była pierwszą pięknością w naszym gronie i wszyscy chłopcy za nią biegali. Anna wygrała nawet konkurs Miss Uniwersytetu. Kiedyś usiadła do mnie na egzaminie: „Takie trudne pytanie, nie umiem na nie odpowiedzieć…”.

Kiedy jej pomogłem, była zachwycona. Dzięki mnie Anna zdała wszystkie egzaminy, bo jej pomogłem.

Pewnego wieczoru postanowiła mi „podziękować” i zaprosiła mnie do kina. Potem były czułe pocałunki, uściski. Rano obudziłem się w jej łóżku i zrozumiałem, że jest moja.

Nie odkładaliśmy ślubu. Zaraz po czwartym roku oświadczyłem się jej. Podobała mi się myśl, że taka królowa wybrała właśnie mnie. Przyznaję, że bardzo podniosło to moją samoocenę.

Pojawiło się jednak pytanie: gdzie będziemy mieszkać? Rodzice Anny nie darzyli mnie zbytnią sympatią, uważając, że jestem „żebrakiem” i nie będę w stanie zapewnić ich córce godnego życia.

Postanowiłem więc porozmawiać z mamą. W końcu to najbliższa mi osoba i powinna mnie zrozumieć: „Dobrze, synu, dam ci to mieszkanie.

Ale trzeba je wyremontować. Myślę, że na starość fajnie byłoby zamieszkać w domku. Świeże powietrze, ogródek warzywny…”.

Ale w jej głosie słychać było nutę smutku. Ale byłem jej synem i nie miała innego wyboru. Po ślubie przeprowadziliśmy się do mieszkania.

Na szczęście rodzice Anny podarowali nam (a raczej jej) nowiutki samochód. Zabroniono mi jednak nim jeździć: „To mój samochód! Porysujesz go albo wjedziesz w drzewo. Jedź tramwajem i nie marnuj benzyny” – strofowała mnie żona.

Przez większość czasu korzystałem więc z taksówek lub transportu publicznego. Chociaż za benzynę do jej samochodu płaciłem z własnej kieszeni.

„Chcesz pojechać do domku letniskowego swojej mamy? To jedź pociągiem. Dlaczego muszę jechać z tobą na odludzie?” Anna miała do mnie pretensje.

Próbowałem odwiedzać mamę raz w tygodniu, ale Anna była temu absolutnie przeciwna. Gdy tylko wspomniałem o „ domku letniskowym”, natychmiast znajdowała wymówki: „spotkanie”, „manicure”, „pedicure”.

Zdawałem sobie sprawę, że nigdy nie weźmie do ręki motyki czy sapy, więc nie mogłem liczyć na jej pomoc. Nie lubiła też, gdy jeździłem do mamy.

Zawsze znajdowała powody, by mnie powstrzymać. Musiałem iść do jej rodziców albo na urodziny koleżanki. Nie mogłem odmówić, bo inaczej czekał mnie skandal i noc na materacu.

Teraz już nie wiem, czego się po niej spodziewać. Anna nie rozumie, że moja mama jest starszą osobą, która żyje z emerytury i ledwo wiąże koniec z końcem. Moja żona myśli tylko o sobie. Mama jest najcenniejszą osobą, jaką Bóg nam zesłał. Nikt nigdy jej nie zastąpi.

Zawsze będzie wspierająca i kochająca, niezależnie od jej wyglądu czy statusu finansowego.

Naprawdę mam do siebie żal, że kiedyś tak bezczelnie wyrzuciłem mamę z jej mieszkania. Mam nadzieję, że mam jeszcze czas, aby wszystko naprawić…

„W starszym wieku poleganie na krewnych nie jest najlepszym rozwiązaniem”: 64-letnia emerytka zdaje sobie sprawę z prostej prawdy

Moja matka samotnie wychowywała mojego brata i mnie, a jego żona nie pozwoliła jej nawet pójść na ich ślub: „Czy to moja wina, córko, że jestem stara”

Zawsze pomagałam dzieciom, ale kiedy sama potrzebowałam pomocy, odwróciły się ode mnie: „Mamo, trzeba przygotować dzieci do szkoły. Pomożesz”