Zdarza się, że w weekendy mój mąż jedzie na wieś odwiedzić rodziców i tak było w tę sobotę.
Zabrał ze sobą naszego syna, ponieważ jego teściowa chciała porozmawiać z wnukiem. Nie przeszkadzało mi to, mogłam zająć się swoimi sprawami sama.
Wieczorem ugotowałam zapiekankę i czekałam na przyjazd moich chłopców, ale oni wcale nie byli w nastroju. Nie rozumiałam, co się dzieje. Mąż na początku milczał, a potem zaczął mnie obwiniać.
Jak się okazało, mój syn nie chciał jechać do dziadków, a na wsi wpadł w złość, mówiąc, że ich nie kocha. No bo kogo innego można winić? Oczywiście ja, za wychowanie mojego dziecka w ten sposób.
Zgadzam się, że sytuacja nie była zbyt przyjemna, ale co to ma wspólnego ze mną? Nigdy nie powiedziałam o nich złego słowa.
Zresztą nasz Andrzej po prostu nie jest przyzwyczajony do rodziców mojego męża, moją mamę zna od dziecka, bo zawsze mi pomagała i nadal siedzi z synem, gdy ja pracuję z mężem.
Moja mama po prostu mieszka obok i jak tylko potrzebuję pomocy, to ona tam jest. Ale teściowa nie wyszła z inicjatywą, żeby zostać z wnukiem, przyjeżdżała do nas tylko na jakieś święta.
Jednocześnie powiedziała, że mój syn jest bardzo głośny i nie jest w stanie dłużej przebywać z dziećmi. A teraz, gdy jest starszy, postanowiła nawiązać kontakt. Myślała, że syn od razu rzuci się jej w ramiona.
I ogólnie była przeciwna mojemu małżeństwu z mężem, ponieważ byłam już mężatką. Wyrządziła mi wiele przykrości, więc nie zamierzam jej pomagać w znalezieniu wspólnego języka z Andrzejem.
Problem tylko w tym, że mąż też ma do mnie pretensje, jakbym nastawiła syna przeciwko rodzicom. Jednocześnie nie chce dostrzec oczywistości: nie można kupić dziecka prezentami, trzeba się z nim częściej spotykać.
W tej chwili powiedział nawet, że powinnam coś zrobić z dzieckiem, żeby mój syn nie wpadał już w takie napady złości. Ale to są jego rodzice, nie moi i co ja mogę zrobić? Co radzisz w takiej sytuacji?
Nigdy nie myślałam, że jeden telefon może tak nagle zmienić to, co czuję do rodziny…
Zawsze wydawało mi się, że przyjazna rodzina to coś naturalnego, prawie wrodzonego — że ona…
Zawsze marzyliśmy z Marcinem o własnym domku za miastem — cichym, z drewnianym tarasem, żeby…
Teściowa już od dawna do nas nie przyjeżdżała. Ostatni raz widziała wnuki jeszcze wiosną, a…
Kiedy rodzice dowiedzieli się, że mój mąż odziedziczył mieszkanie po swoich krewnych, nawet nie próbowali…
Kiedy odeszła moja babcia, miałam wrażenie, że wraz z nią zniknęła część mojego dzieciństwa. Jej…