„Nie wiem, dlaczego rodzice mojego męża nie mogą zostawić nas w spokoju i zacząć żyć własnym życiem, zawsze czegoś potrzebują”

Mój mąż ma dwie siostry, a ja mam brata, więc oboje jesteśmy najmłodsi w naszej rodzinie. Jesteśmy małżeństwem od czterech lat i teraz wychowujemy małą córeczkę, Sofię, która ma zaledwie dwa lata.

Wiedziemy dobre życie, jesteśmy razem szczęśliwi, ale po narodzinach córki nieco oddaliliśmy się od naszych rodziców i krewnych. Nie nazwałabym tego oddaleniem, powiedziałabym tylko, że staliśmy się bardziej niezależni.

Przestaliśmy codziennie dzwonić, nie informujemy o tym, co robiliśmy, co jedliśmy, gdzie byliśmy. Ale siostry mojego męża i mój brat nadal tak blisko komunikują się ze swoimi rodzicami, więc w ich oczach staliśmy się źli.

Dzwonię do rodziców raz w tygodniu i od pierwszej chwili słyszę, jaka jestem bezwstydna.

Ale po co dzwonić dzień w dzień, kiedy nie ma o czym rozmawiać, przynajmniej w tygodniu dzieje się coś ciekawego. A mówienie rodzicom, gdzie byłem i co kupiłem, jest dziwne.

Mieszkają w sąsiednim regionie, więc raz w miesiącu wybieramy weekend i jedziemy do jego rodziców, a następnego do moich. Wychodzi na to, że każde z nich odwiedzamy około 5 razy w roku. Przez resztę czasu żyjemy własnym życiem. Czy to nie jest w porządku?

Nasi krewni też ciągle narzekają, dlaczego nie odwiedzamy ich na święta czy urodziny… Wybieramy aktywny wypoczynek, lepiej wyjść i coś zobaczyć w wolny dzień niż siedzieć pięć godzin przy stole. Poza tym mój mąż cały czas pracuje, więc mamy tylko te weekendy, które możemy spędzić we trójkę.

Moi rodzice zaczęli remontować dom i oczekiwali od nas pomocy, a my w tym czasie wybraliśmy się na wycieczkę do Egiptu. Mój brat wciąż ma nam za złe, że nie pomagamy.

Rodzice mojego męża również zaciągnęli wiele pożyczek, prosząc nas o ich spłatę, ale teraz mieszkamy w wynajętym mieszkaniu, oszczędzając na zakup własnego mieszkania, nie możemy tak rzucać pieniędzmi. Wszyscy tam mówią, że nie jesteśmy rodziną, że jestem złamaną gałęzią.

Nie wiem, dlaczego nie mogą zostawić nas w spokoju, abyśmy mogli po prostu zacząć żyć własnym życiem, zawsze czegoś potrzebujemy. Wszyscy się na nas obrażają, bo w tym roku nie wróciliśmy do domu na Wielkanoc i spędziliśmy weekend w Gdańsku, i o co tyle hałasu?

Jestem zmęczona ciągłymi wyrzutami. Ale czy to źle żyć własnym życiem, własną rodziną? W końcu jesteśmy już dorośli i nie musimy podlegać rodzicom.

Joanna rozwiodła się z mężem i myślała, że to koniec jej szczęścia. Na imprezie u przyjaciółki spotkała mężczyznę, po którym wszystko się zmieniło

Spakował swoje rzeczy i po prostu wyszedł. Wyszedł tak, jakby poszedł do sklepu po chleb. Siedziałam tam i nie powiedziałam ani słowa

Matki powinny cieszyć się czasem spędzonym z synem, gdy wciąż są w centrum jego wszechświata