Dlaczego, ktoś miałby myśleć, że życie mojej córki mnie nie obchodzi? Wychowywaliśmy ją z mężem przez tyle lat, daliśmy jej dobre wykształcenie. I co teraz?
Anna wyszła za mąż w wieku dwudziestu czterech lat. Ale nadal nie podobała mi się ta sytuacja. Faktem jest, że nasz zięć jest o dwanaście lat starszy. I nie prosił jej o rękę zbyt aktywnie. Dokładniej mówiąc, w ogóle jej o to nie poprosił.
Szczerze mówiąc, zrobił jej dziecko i nadal ją odwiedzał. Anna sugerowała już ślub na różne sposoby, ale on się nie spieszył.
Doszło do tego, że pewnego dnia spacerowali w pobliżu urzędu stanu cywilnego, a ona zapytała go, kiedy zamierzają napisać wniosek.
Dopiero wtedy się zdecydował. Był już w czwartym miesiącu ciąży. Pobierali się z ogromnym brzuchem.
Ogólnie trafił nam się raczej milczący zięć. Nie można wydobyć z niego ani słowa. Z tego powodu wszystko muszę mu mówić sama.
Ostatnio powiedziałam mu, że fajnie byłoby mieć oświetlenie uliczne na wsi. Mój mąż całe życie był szefem, teraz jest na emeryturze, ale nadal boi się elektryczności.
I zrobił wszystko w jeden wieczór. Nie mogłaś się sama domyślić? Zatrzymuje się w naszej daczy w każdy weekend. To oczywiste, że bez oświetlenia jest mu niewygodnie.
Nie, o wszystko musi błagać. I nie można go zaciągnąć do daczy. Dopóki nie pokłócimy się z córką, nie będzie tu przychodził.
W przeciwnym razie nie zdaje sobie sprawy, że na dziesięciu hektarach przez całe lato pracuje samotnie dwóch emerytów.
Za każdym razem trzeba do nich dzwonić, żeby ich zaprosić. Mogłeś po prostu zadzwonić i zapytać ich raz. W czym mogę pomóc?
A jak ten Marcin traktuje naszą córkę? Mój mąż ostatnio stracił nerwy, powiedział mu wszystko.
Niedawno zachorowała nasza Anna. Wszystko wydawało się z nią w porządku, a potem zemdlała. A w naszym mieście nie mogli powiedzieć nic sensownego.
Potem znalazła duży instytut badawczy w regionie. Zadzwoniliśmy i zgodziliśmy się, a oni zainteresowali się jej przypadkiem.
Zaprosili ją, żeby przyjechała na kilka tygodni, zrobiła wszystkie badania i przebadała się na miejscu.
Jej zięć nawet jej nie zabrał! To było sześć godzin jazdy od nas. Marcin tego dnia musiał jechać do pracy dopiero w nocy. Ale zamiast zawieźć ukochaną żonę samochodem, odprowadził ją z walizką na dworzec autobusowy. A potem Ania musiała dotrzeć tam sama.
Mężczyzna wypił trochę, żeby poradzić sobie ze stresem, zadzwonił do zięcia i w barwnych słowach wyraził wszystko, co o nim myśli.
Oczywiście ojciec mógł sam zabrać córkę, ale nie jeździ tak daleko. Mamy tylko samochód, żeby dojechać do daczy i z powrotem.
Mieszkają razem od sześciu lat. Jeśli chodzi o finanse mojej córki, rozumiem, że wszystko jest w porządku. Co roku wyjeżdżają całą rodziną nad morze.
Wynajęli mieszkanie, bez kredytu hipotecznego. Marcin, jak się okazało, miał niezłe oszczędności w czasach kawalerskich.
Ale nadal uważam, że Marcin wcale nie lubi Anny. Od ślubu nigdy nie widziałam, żeby ją przytulał czy całował.
Ona zawsze go pieści. Przytula go albo głaszcze po dłoni. W tym krakersie w ogóle nie ma emocji. Patrzę na nich i wydaje mi się, że nie mają rodziny. To dziwny związek.
Ale widać, że Marcin kocha swojego syna. Moja wnuczka cały czas skacze na ojca jak mała małpka. Mój syn jest chyba jedyną osobą, która wywołuje jakiekolwiek emocje u mojego zięcia.
Od prawie sześciu lat nie rozumiem, co moja córka widzi w tym dziwnym człowieku. Serce mojej matki nie jest we właściwym miejscu. Martwię się o moją córkę.