„Nie pomagam mojemu tacie i nie zamierzam tego robić. To jego problem, więc niech sam go rozwiązuje”: powiedziała żona przez telefon swojej przyjaciółce

Siedziałam w kuchni i przygotowywałam kolację, kiedy usłyszałam, jak żona rozmawia przez telefon w salonie.

Jej głos był napięty, niemal gniewny, chociaż starała się mówić spokojnie. Jednak jedno zdanie utkwiło mi w pamięci i zabrzmiało jak grom z jasnego nieba:

„Nie pomagam mojemu ojcu i nie zamierzam tego robić. To jego problem, niech sam go rozwiązuje”.

Zamarłam, ponieważ trudno mi było zrozumieć, jak można tak mówić o własnym ojcu.

Przecież jest stary, samotny, zawsze wydawał się cichym i dobrym człowiekiem, który nigdy nie narzekał na życie.

Screen freepik

Celowo nie wchodziłam, aby nie przerywać rozmowy, ale każde słowo, które do mnie docierało, kłuło mnie w serce.

Przyjaciółka najwyraźniej coś radziła, bo żona odpowiadała z irytacją:

„Wiem, co myślisz, ale on sam jest winny swoich problemów. Kiedy było trzeba, nie pomógł mi, nie był przy mnie. A teraz oczekuje, że rzucę wszystko i pobiegnę do niego. Nie, nie zamierzam tego robić”.

Usiadłem przy stole i zamknąłem na chwilę oczy. Przed oczami pojawił się obraz: starszy mężczyzna, który mieszka sam, a jego własna córka odwraca się od niego.

To moja żona, matka moich dzieci, kobieta, z którą przeżyliśmy razem kilka lat. Wiedziałem, że jest uparta i ostra w słowach, ale w takich momentach ujawnia się prawdziwe serce człowieka.

Po rozmowie wyszła do kuchni i rzuciła telefon na stół. Odważyłem się zapytać:

— To ty rozmawiałaś z tatą?

— Nie, z koleżanką — wzruszyła ramionami. — Znowu zaczęła mnie namawiać, żebym mu pomogła. A ja jej powiedziałam wprost, że nie zrobię tego.

Chciałem zaprotestować, ale tylko ostrożnie zapytałem:

— Dlaczego? Przecież to twój tata.

Spojrzała na mnie tak, jakbym nic nie rozumiał.

— Zapomniałeś, jak się mnie traktował? Nigdy nie był dla mnie ojcem. Kiedy potrzebowałam wsparcia, odwrócił się ode mnie. A teraz, kiedy ma trudności, mam mu pomóc? Nie, dziękuję.

Zamilkłem. Nie byłem świadkiem jej dzieciństwa, nie wiedziałem, co było między nimi. Być może naprawdę były urazy, o których nawet nie miałem pojęcia. Ale w tej chwili bolało mnie, gdy słyszałem, jak córka wyrzeka się bliskiej osoby. Przecież życie jest krótkie.

Czasami czekamy, aż ktoś pierwszy zrobi krok, i tracimy lata, których nie da się już cofnąć.

Wieczorem długo o tym myślałem. Wyobrażałem sobie, jak czułbym się na miejscu jej ojca. Samotny, z problemami, a najbliższa osoba – jedyna córka – mówi wszystkim, że to „jego problem”.

Czy tak można? Nawet jeśli kiedyś popełniono błędy, czy nie zasługują one na szansę, na małą próbę pojednania?

Następnego dnia sam zadzwoniłem do jej taty. Odpowiedział cichym głosem, jakby czuł się niezręcznie. Zapytałem, czy wszystko w porządku. Długo milczał, a potem cicho powiedział:

— Nie chciałem nikomu przeszkadzać. Po prostu zdrowie mi się pogorszyło i sam nie daję już rady.

W jego słowach nie wyczułem żądania, ale rozpacz. Nie prosił o pieniądze ani o jakieś wielkie wysiłki. Potrzebował po prostu uwagi, pomocy w drobnych sprawach, kilku ciepłych słów.

Nie powiedziałem żonie, że z nim rozmawiałem. Pomyślałem tylko: może pewnego dnia pożałuje swoich słów. Kiedy go nie będzie, na pewno przypomni sobie ten telefon, kiedy powiedziała: „To jego problem”.

Ale wtedy będzie już za późno. Bo drzwi, które można było otworzyć, pozostaną zamknięte na zawsze.

Czasami obrażamy się na rodziców, ponieważ nie byli idealni. Ale czy istnieją idealni? Wszyscy popełniamy błędy, wszyscy się uczymy.

Ale mimo wszystko pozostają oni naszymi rodzicami. I być może ostatnia szansa, aby ich wesprzeć, jest ostatnią szansą, aby pozostać ludźmi.

Zaprosiłam rodziców męża do restauracji, ale nie miałam ochoty ich obsługiwać. Pamiętam, jak nie chcieli, żebyśmy się pobrali

Mój syn od kilku lat próbuje odzyskać kobietę, którą kiedyś porzucił dla młodej kochanki. A ja go ostrzegałam, że tak będzie

Kiedy mąż wyjechał na robocze wakacje, teściowa chciała, żeby synowa z dzieckiem opuściły jej mieszkanie: „On i tak cały czas wszystko dla was robi, a ty siedzisz w domu”