screen Youtube
Staraliśmy się częściej ją odwiedzać, zostawialiśmy u niej wnuki na wakacje, ale teściowa wciąż mówiła, że czuje się fatalnie.
Codziennie dzwoniła do mnie, Marcina lub dzieci i chciała z nimi rozmawiać. Rozmowy telefoniczne trwały dosłownie kilka godzin, co nie zawsze było wygodne.
Marcin powiedział, że już myśli o przeprowadzce mamy bliżej nas, żebyśmy mogli ją częściej widywać i żeby nie była taka samotna.
Zapytałam go z powątpiewaniem, czy jest pewien, że zgodzi się zostawić wszystko i zamieszkać tutaj. Marcin odpowiedział, że tak.
Zresztą nie trzeba było długo namawiać teściowej. Najprawdopodobniej myślała o tym od dłuższego czasu. Ostatecznie sprzedaliśmy jej dom wraz z działką i wynajęliśmy małe mieszkanko zaledwie piętnaście minut drogi od domu.
Moja teściowa naprawdę się zmieniła. Stała się aktywna, wesoła i jakby ożyła. Zaczęła prosić mnie o opiekę nad wnukami i chciała mi we wszystkim pomagać.
Moja teściowa powiedziała, że nadszedł sezon na ogrodnictwo. Dodała, że może nawet przeprowadzi się do daczy i tam zajmie się ogrodem i domem, bo w mieście i tak nie ma nic do roboty.
Na początku ten pomysł wydawał mi się dobry. Miałam dużo pracy, więc przydałyby się dodatkowe ręce do pracy w domku letniskowym. A moja teściowa miała doświadczenie w pracy w ogrodach i sadach. Przeprowadziła się do naszej daczy i zaczęła wszystko aktywnie organizować.
Dopiero tutaj zaczęły się konflikty. Mówi się, że dwie gospodynie domowe w jednej kuchni to źle, ale ja ci powiem, że dwie gospodynie domowe w jednym ogrodzie to jeszcze gorzej!
Moja teściowa zrobiła uwagę na temat sposobu, w jaki przycinam pomidory, co miałoby zły wpływ na zbiory.
Całe życie przycinam w ten sposób i nigdy nie byliśmy bez pomidorów. Konflikty wybuchały raz za razem i trwały aż do jesieni. Chociaż kłótnie nie były zbyt poważne, wyczerpywały mnie. Powiedziałam mężowi, że w przyszłym roku nie będę przez to przechodzić.
Mój mąż powiedział, że jego matka również nie zamierza rezygnować z domku letniskowego. Zasugerował, żebyśmy po prostu podzielili ogród na pół i każdy z nas zajmował się tym, czym chce.
Ta sugestia wydała mi się interesująca. Potem porozmawiałam z teściową, a ona nie omieszkała powiedzieć mi, że nauczy mnie, jak prawidłowo zajmować się ogrodem.
Powiedziałam, że nie chcę robić z tego konkurencji. Dopiero gdy przeszliśmy do działki, okazało się, że jest to problem niemal nie do rozwiązania. Zasugerowałam, że każde z nas powinno mieć ogródek.
Mojej teściowej nie spodobał się ten pomysł podziału. Uważa, że nie możemy sprzedawać jednego małego ogrodu, a gdzie możemy umieścić zbiory z dwóch? I mamy tylko jedną szklarnię, więc nie możemy się nią dzielić.
Westchnęłam i zasugerowałam, żeby podzielić ją według rodzaju warzyw. Ogórki dla mnie, pomidory dla niej, marchew dla mnie, cebula dla niej. I tak dalej.
W ten sposób też nam nie wyszło. Nie byłam gotowa na oddanie części moich ulubionych grządek teściowej.
W zeszłym roku upewniłam się, że teściowa i ja lubimy różne odmiany. I nie chcę jeść długich drewnianych ogórków, które mama Marcina uwielbia przez cały rok, ani groszku, którego nie znoszę.
Teściowej też nie spodobało się wiele moich postulatów i ostatecznie nie możemy dojść do porozumienia. Gdybym miała pieniądze, kupiłabym teściowej osobny domek letniskowy, bo wygląda na to, że w przyszłym sezonie na pewno będziemy się kłócić, jeśli nie znajdziemy wyjścia.
Przygotowując syna do szkoły, rozwiodłam się z mężem, a wszystko dlatego, że był skąpcem
To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…