Nie mam nic przeciwko pomaganiu synowi, ale nie synowej, która nie docenia moich wysiłków

Mój syn znalazł sobie taką żonę, że po prostu oniemiałam. Nie wiem, skąd u Marty ten przepych, ale synowa od pierwszego dnia zachowywała się tak, jakby jej rodzice byli oligarchami, a ona przez całe życie jadła czerwony kawior złotą łyżeczką ze srebrnego talerza.

Rodzina Marty jest prosta. Jej mama jest nauczycielką w szkole podstawowej, a tata mechanikiem na fabryce.

To porządni, zwyczajni ludzie, znam ich i nie zachowują się w sposób, który kazałby podejrzewać ich o posiadanie takiej córki.

Sama synowa też nie jest gwiazdą na niebie. Z wykształcenia jest ekonomistką albo psychologiem, nie wiem, pracuje jako kierownik w biurze i dostaje pięć tysięcy.

To przyzwoita pensja, ale nie na tyle, żeby szastać pieniędzmi. Marta bardzo lubi swoją pracę. Wypłaca pensję w dwa dni, a potem zaczyna okradać męża.

screen Youtube

Kiedy po ślubie zaczęli mieszkać razem, najpierw przyszli do mnie. Zostali pilnie poproszeni o wyprowadzenie się z tego mieszkania i uzgodniliśmy, że pozwolę im zamieszkać w moim drugim mieszkaniu, ale to zajmie trochę czasu, ponieważ mieszkali tam ludzie.

Nie chcieli wynajmować czegoś i chodzić tam i z powrotem, więc mój syn poprosił ich, aby zamieszkali u mnie przez te kilka miesięcy, kiedy będą czekać na opuszczenie mieszkania.

Zgodziłam się, ale prawie zmieniłam zdanie, kiedy zobaczyłam niezadowoloną minę mojej synowej. Chodziła po mieszkaniu wyglądając jak dziedziczna hrabina, którą zaciągnięto do tawerny.

Pytała syna, dlaczego jest traktowana jak włóczęga, dlaczego musi spać na kanapie, a ja mam łóżko w swoim pokoju, mogłam ich tam umieścić jako gości!

Wolałaby mieć takich gości w muzeum! Sofa jej nie odpowiada! W wynajętym mieszkaniu spała jak we śnie. Nie słyszałam, co mój syn jej tam powiedział, ale ton był jakoś wyrozumiały.

Mój syn nigdy nie był maminsynkiem ani chytrusem, a przy swojej Marcie jest po prostu dywanikiem u jej stóp. Nie wiem, jakich metod używa, by doprowadzić go do takiego stanu.

Ledwo przeżyłam te dwa miesiące. Starałam się nie wychodzić z pokoju po pracy, żeby nie widzieć zmarszczonego nosa synowej i jej niezadowolonej miny.

W końcu wyprowadzili się, a ja odetchnęłam z ulgą. Ale wtedy mój syn zaczął rozmawiać ze mną o mieszkaniu i o tym, co planuję z nim zrobić.

Od samego początku było jasne, gdzie wieje wiatr. I jeśli na początku miałam jakieś wątpliwości, to teraz one wyparowały – nie przerejestruję żadnego mieszkania.

Wyjaśniłam synowi, że to moje ubezpieczenie na emeryturę. Będę miał emeryturę, a mieszkanie wynajmę. Na razie niech mieszkają tam młodzi ludzie, którzy oszczędzają na własne mieszkanie.

To mieszkanie należy do mojej babci, dom jest stary, a jego układ nie jest najlepszy – pięciokątna kuchnia, pokój przechodni i wspólna łazienka.

Syn skinął głową, jakby zrozumiał. Ta kwestia nigdy więcej nie była poruszana. Mieszkali tam, nie dzwonili do mnie, ja też ich nie zapraszałam, syn czasem wpadał, ale synowej nie widziałam sto lat.

Ale ostatnio syn miał urodziny, świętowali w domu i zaprosili mnie, weszłam do mieszkania i zaniemówiłam. Moi lokatorzy mieszkali w czystszym i przytulniejszym miejscu.

Od wprowadzenia się młodych ludzi minęło pół roku, a rzeczy nadal leżą w pudłach i workach, w mieszkaniu panuje bałagan, mimo że mieli przyjść goście.

Lokatorzy kazali po sobie sprzątać, a mieszkanie było wylizane do połysku. A tu kuchenka wygląda, jakby nie była myta od pół roku, podłoga miejscami klei się do stóp, kafelki są pokryte tłuszczem i jakimiś plamami.

W toalecie sytuacja jest lepsza, ale widać, że nikt nie zadał sobie trudu, żeby ją wyczyścić. Podobnie jak w łazience i ogólnie w całym mieszkaniu. Nawet matka Marty zapytała ją, dlaczego utrzymuje mieszkanie w takim stanie.

Synowa spojrzała na mnie wyzywająco, mówiąc, że to nie jest jej mieszkanie, nie chce tu nic robić.

Jej matka przewróciła oczami i zapytała, czy nie mieszkała wcześniej we własnym mieszkaniu, ale tak nigdy nie było, a jeśli nie dostanie własnego mieszkania przez kolejne dwadzieścia lat, będzie mieszkać w stodole.

Synowa zaczęła się kłócić z matką, a ja spojrzałam na syna. Jego twarz jest pełna irytacji i wyraźnie widać, że jemu też nie podoba się to, co się dzieje.

Jest schludnym facetem, przyzwyczajonym do porządku i czystości od najmłodszych lat, a tutaj żyje z żoną gorzej niż z chłopakami w akademiku.

Nie powiedziałam nic mojej synowej na jej przejrzystą aluzję. Myślałam, że zrujnuje swoje małżeństwo. W oczach mojego syna nie ma już takiego podziwu i miłości.

Jeśli będzie się tak zachowywać przez sześć miesięcy, cierpliwość jej syna wkrótce się wyczerpie. To oczywiste, że już zrobiła mu pranie mózgu na temat „nie jej” mieszkania.

Moja synowa wybrała złą taktykę, ale nie zamierzam jej poprawiać. Sama nic nie zrobię, ale jeśli się rozwiodą, będę szczęśliwa.

Widziałam mojego brata z kochanką. Teraz nie wiem, czy powinnam powiedzieć o tym jego żonie

Moja matka pomogła nam z mieszkaniem, więc myśli, że nie musi nas informować o swoich wizytach

Chętnie pomagam mojemu wnukowi, ale moja córka i zięć są dorośli i potrafią o siebie zadbać