„Nie mam nawet podstawowych potrzeb: samochodu i mieszkania. Po co się urodziłem”: mój syn powiedział, że mój mąż i ja nie robimy dla niego wystarczająco dużo

Nagle stało się jasne, że musimy dać naszemu synowi „zestaw podstawowy”, który obejmował samochód i mieszkanie. Bez tego nie powinniśmy byli sprowadzać chłopca na ten okrutny świat.

Szczerze mówiąc, nieoczekiwane odkrycie. Nie wiedziałam, że wszystkie dobra materialne powinny przychodzić wraz z narodzinami.

Wydawało mi się, że rodzice potrzebują normalnego wychowania, wsparcia i dobrego wykształcenia.

Nie jesteśmy z mężem zbyt zamożnymi ludźmi, ale nasz syn przez całe życie miał własny pokój, regularnie wyjeżdżał na wakacje nad morze, dobrze się odżywiał i generalnie nie odmawiał sobie zbyt wiele.

Oczywiście nie zasypywaliśmy go prezentami, ale miał konsolę do gier i przyzwoity telefon komórkowy. Rower, deskorolka, ubrania według jego gustu — miał wszystko.

screen Youtube

Ze swoimi problemami zawsze mógł przyjść do mnie lub do ojca, nigdy go nie pomijaliśmy, powołując się na jego zatrudnienie. Zawsze wiedziałam, co dzieje się w życiu mojego syna.

Myśleliśmy, że dobrze go wychowaliśmy, wpoiliśmy mu niezbędne wartości i ogólnie udało nam się wychować dobrego człowieka. Tak było do pierwszego roku szkoły.

Skończył szkołę dobrze, dostał się na uniwersytet, na który się wybierał. Niestety, nie dostał się na uniwersytet z budżetu państwa, ale mój mąż i ja byliśmy na to gotowi, więc zgodziliśmy się zapłacić za jego edukację.

Mój syn mieszkał w akademiku i nie miał nic przeciwko temu, chcąc zasmakować studenckiego romansu. Nie nalegaliśmy na wynajęcie osobnego zakwaterowania: było to zbyt kosztowne.

Regularnie wysyłaliśmy pieniądze naszemu synowi, czasami z niewielką pomocą jedzenia i innych rzeczy. Wszystko było w porządku, dopóki nie poznał bogatych kolegów ze studiów.

Byli tam chłopcy z dość bogatych rodzin, których stać było na studiowanie na takim uniwersytecie. A dzieciaki tam były napakowane ze wszystkich stron.

Mieli własne samochody, własne mieszkania, wakacje w dobrych zagranicznych kurortach — wszystko to było ich przyrodzonym prawem. Rodziców było stać na takie wydatki.

Rozumiem ich: gdybyśmy mieli takie pieniądze, też zapewnilibyśmy synowi wszystko od stóp do głów. Ale nie mamy takich pieniędzy i raczej nie będziemy ich mieć. Nasze możliwości są więc znacznie skromniejsze.

Mój syn również to zrozumiał, ale zamiast odpowiednio zareagować, zaczął się na nas złościć. Przestał do nas dzwonić, gdy ja i mój mąż do niego dzwoniliśmy, i niechętnie z nami rozmawiał.

Jego apetyt na comiesięczne przyjemności drastycznie wzrósł i zaczął nas naciskać na wynajęcie mu mieszkania, ponieważ nagle przestał chcieć mieszkać w akademiku.

Wiedzieliśmy, gdzie wieje wiatr. Opowiadał nam o swoich nowych przyjaciołach, którzy byli tacy fajni. Wtedy nie podobała mi się ta przyjaźń.

To dobrze, gdy dzieci lgną do ludzi sukcesu, którzy stali się dla nich wzorem do naśladowania. Gdyby te dzieci bogatych rodziców pracowały, rozwijały się i dążyły do czegoś, nie byłoby problemów.

Ale oni tacy nie byli. Jego nowa partia przepalała pieniądze rodziców, od czasu do czasu chodziła na zajęcia, ale dobrze się bawiła.

Oczywiście dokuczali synowi, że nie ma takich możliwości, nie ma własnego samochodu, własnego mieszkania, nie może pojechać z nimi na wakacje. I to go złościło.

Wyrażał nam swoje niezadowolenie, często z histerią. Nie zachowywał się tak, nawet gdy był nastolatkiem.

„Nie mam nawet podstawowych środków do życia — samochodu i mieszkania. Po co ja się urodziłem?” – krzyczał mój syn.

To było nieprzyjemne, ale staraliśmy się mu wytłumaczyć, że mówi głupoty. Mnie i mojemu mężowi też nic nie spadło z nieba.

Zarobiliśmy własne pieniądze na mieszkanie, kupiliśmy własną daczę i samochód. Jednocześnie wychowaliśmy nasze dziecko, dając mu dobre dzieciństwo, a teraz płacimy za jego edukację. Mój syn powiedział, że to nasz obowiązek.

Wtedy mój mąż zdecydował, że to ostatni semestr, w którym będziemy płacić. Syn jest już dorosły, więc teraz sam odpowiada za swój los.

Powaga ojca jeszcze do niego nie dotarła, myślał, że po prostu się boi. Ale mylił się. Mąż był na niego bardzo zły. I mnie też jest przykro, że siedemnaście lat naszego wychowania zostało zaprzepaszczone przez sześć miesięcy obcowania z towarzystwem bogaczy.

Michałowi nie podobało się, że jego żona pomaga matce w ogrodzie, podczas gdy on jest bezużyteczny. Postanowił więc pomóc teściowej w inny sposób

W letniej kawiarni z widokiem na morze wszyscy cieszyli się pięknym widokiem. Z wyjątkiem dwóch kobiet, które dyskutowały o trzeciej

Mój mąż dziwnie się zachowuje. Minęło dziesięć lat, a on nadal nie chce jej pomóc, a moja matka potrzebuje