Kilka miesięcy temu, kiedy syn z żoną postanowili zamieszkać u nas na chwilę, byłam zaskoczona, ale i szczęśliwa. W końcu rodzina powinna sobie pomagać.
Wydawało mi się, że kilka tygodni wspólnego mieszkania to nic złego — przecież to bliscy, pomogę im. Początkowo wszystko wydawało się w porządku.
Żona syna, Ola, była miła i pomocna, gotowała, sprzątała, mówiła, że wszystko jest w porządku. Ale z dnia na dzień zaczęłam zauważać, że coś zaczyna się zmieniać.
Ola siedziała w domu przez większość dnia, rozmawiając z przyjaciółkami przez telefon, umawiając się na kawę, a kiedy tylko mój syn wychodził do pracy, ja byłam zmuszona zajmować się wszystkim.
Na początku nie zwracałam na to uwagi, bo myślałam, że to tylko chwilowa sytuacja. Przecież to młoda para, dopiero zaczynają, mają prawo potrzebować czasu na ustabilizowanie się.

Ale z czasem zaczęłam odczuwać coraz większe rozczarowanie. Zauważyłam, że Ola coraz częściej oczekiwała ode mnie, że to ja będę zajmować się domem, gotowaniem, a ona niech tylko odpoczywa i spędza czas z przyjaciółkami.
I nie chodziło tylko o to, że nie pomagała — to było coś gorszego. To poczucie, że jestem traktowana jak coś, co jest tu tylko po to, by spełniać jej oczekiwania.
Pewnego dnia nie wytrzymałam i powiedziałam:
— Ola, nie chcę być dla ciebie darmową opiekunką i sprzątaczką. Ty spędzasz czas na kawie z koleżankami, a ja jestem tutaj, by zająć się wszystkim.
Ona spojrzała na mnie zaskoczona i odpowiedziała:
— Mamo, co w tym złego? Mam prawo odpoczywać, a mój mąż pracuje.
Te słowa zabolały. Myślałam, że traktuje mnie jak rodzinę, ale czułam się jak osoba, która jedynie „pełni rolę” w jej życiu.
Kiedy wróciłam do siebie po pracy, zastałam ją znów na kanapie, rozmawiającą przez telefon, a mój syn siedział obok, milczący.
Zaczęłam się czuć, jakbym nie miała żadnej roli w ich życiu. Moje potrzeby, moje uczucia — nie miały znaczenia. Zamiast tego, to ja byłam tą, która miała tylko służyć pomocą, nic nie oczekując w zamian.
Jednak pewnego dnia, gdy znowu zapytałam, czy nie mogłaby chociaż pomóc w czymś w domu, usłyszałam:
— Mamo, możesz to zrobić sama. Ja mam inne sprawy do załatwienia.
To było jak cios w serce. Wtedy zrozumiałam, że jeśli nie zacznę dbać o siebie, nie będę miała nic. Wyszłam na chwilę do ogrodu, wzięłam głęboki oddech i postanowiłam, że muszę powiedzieć im, co czuję.
— Ola, nie chcę być dla ciebie darmową nianią i sprzątaczką. Jeśli nie doceniasz tego, co robię, muszę to zakończyć.
Nie było żadnej odpowiedzi. W jej oczach nie było zrozumienia. Po prostu zamknęła drzwi.
Później postanowiłam odejść na kilka dni. Zabrałam swoje rzeczy i wyjechałam do przyjaciółki. Syn próbował się do mnie dodzwonić, ale ja nie odebrałam. Chciałam, by zrozumiał, że trzeba nauczyć się szanować innych, nie tylko brać.
I teraz wiem jedno: jeśli nie zaczniesz dbać o siebie, to inni nie będą tego robić. Pomaganie w rodzinie jest ważne, ale nie można dawać siebie w całości, zapominając o własnych potrzebach. Bo na końcu zostaniesz tylko z pustką i rozczarowaniem.