Mamy z mężem syna, który jest teraz na drugim roku studiów.
Nie dostał się na swój wymarzony uniwersytet, aby studiować ekonomię finansowaną przez państwo, ale zdecydowaliśmy się zapłacić za jego edukację, najważniejsze jest to, że zdobywa zawód, który chce.
Czesne na tej uczelni nie jest zbyt tanie, więc miało to znaczący wpływ na nasz rodzinny budżet.
Niedawno przyprowadził do nas młodą, ładną dziewczynę, mówiąc, że zamierza się ożenić.
A ona była jeszcze dzieckiem, miała 18 lat, była słodka i cicha. Byliśmy przeciwni ślubowi, ale dzieci miały kontrargument — dziewczyna była w ciąży.
Oczywiście, pokłóciliśmy się.
Nie mieliśmy nic przeciwko wnukom, po prostu zdawaliśmy sobie sprawę, że nasz syn jest całkowicie na naszym utrzymaniu, ledwo wiążemy koniec z końcem, a teraz będziemy mieli synową i dziecko będzie musiało być wychowywane przez nas. Jednak to los sprawił, że tak się stało.
Później stwierdziliśmy z mężem, że dobrze, że syn podjął właściwą decyzję i zachował się jak mężczyzna, zamiast zostawiać dziewczynę samą z dzieckiem.
Zaczęliśmy więc przygotowania do ślubu. Najpierw musieliśmy spotkać się z jej rodzicami, powiedzieć im o wszystkim, a potem to przemyśleć.
Pojechaliśmy ich odwiedzić. Przywitali nas bardzo dobrze, nakryli do stołu. Usiedliśmy i rozmawialiśmy. Dzieci powiedziały, że chcą wesela, ale oczywiście niedużego.
Nie mieliśmy pieniędzy nawet na mały bankiet, ale postanowiliśmy trochę zaoszczędzić i odłożyć. Jednym słowem zaczęliśmy organizować skromną, ale piękną uroczystość i postanowiliśmy podzielić się kosztami bankietu z rodzicami panny młodej na pół i tyle.
Ale kilka dni przed ślubem mój syn wrócił do domu smutny. Zapytałam go, co się stało, może pokłócił się z dziewczyną? Okazało się, że rodziców dziewczyny nie było stać na pokrycie kosztów wesela.
Wtedy powiedzieli synowi, że jest mężczyzną i musi zapewnić byt swojej rodzinie, a oni się do tego nie dołożą.
Teraz ślub jest za tydzień, zaprosili też gości, a ja mam pieniądze tylko dla siebie. Nie będę w stanie zapłacić również za nich.
„Nikomu nie jest potrzebna”: Dziś są jej 70. urodziny, ale ani jej syn, ani córka nie przyszli
„Trzymaj ręce z dala od lodówki, zaraz zajmiesz dom”: powiedziała teściowa do głodnej synowej