Na spotkaniu rodzinnym po raz kolejny zdałam sobie sprawę, że byłam dla nich bardziej jak służąca niż członek rodziny a ja traktowałam ich najlepiej jak potrafiłam

Jako dziecko miałam nieodparte wrażenie, że urodziłam się tylko po to, by ktoś zmywał naczynia, wynosił śmieci, odkurzał i wykonywał inne prace domowe.

Mój starszy brat, z tego co pamiętam, potrafił jedynie opłukać po sobie kubek, nawet jeśli przed nim stał cały zlew brudnych naczyń. Za to mama zdecydowanie stawiała mnie do kąta.

Tak więc przez całe dzieciństwo, aż do ukończenia szkoły, miałam wszystkie nieprzyjemne obowiązki domowe.

Całe sprzątanie, a potem gotowanie, ale tutaj byłam bardziej zaangażowana w mycie i obieranie niezbędnych warzyw, a moja mama gotowała z nimi.

Jednocześnie zawsze mówiono mi, że wymyślam i biorę na siebie zbyt wiele. Mój brat, jak mówili, też był ciągle czymś zajęty, ale ja tego nie widziałam.

screen Youtube

Nie widziałam, bo to się nie działo. Czy nie zauważyłabym, gdyby ktoś pozmywał naczynia w mieszkaniu albo umył podłogę? Oczywiście, że bym zauważyła.

Mój brat nigdy nie wykonywał żadnych prac domowych, podobnie jak mój ojciec. Podczas gdy moja matka gotowała i od czasu do czasu myła okna i przecierała kryształ w kredensie, męska część rodziny mogła tylko pójść do sklepu.

Potem wyjechałam na studia i wspomnienia z domu zaczęły blaknąć. Zaczęłam przekonywać samą siebie, że nie tylko ja zajmowałam się domem, tak mi się tylko wydawało, i że byłam kochana nie mniej niż mój brat.

To pomagało, dopóki nie wróciłam do domu. Jeśli mój brat nie wiedział, gdzie usiąść lub co zjeść po powrocie ze studiów, natychmiast miałam mnóstwo prac domowych do wykonania.

Ale potem znowu wracałam na studia i wydawało mi się, że znowu wszystko sobie wymyśliłam, że wszystko jest nie tak, że przesadzam i że bardzo się nad sobą użalam.

W zeszłym miesiącu była rocznica mojej mamy, przyjechałam ja i przyjechał mój brat. Ale mój brat siedział z moimi rodzicami, rozmawiając, podczas gdy ja musiałam kupować artykuły spożywcze, kroić sałatki, gotować gorące jedzenie i odkurzać.

Przez całe urodziny mojej mamy, mój brat siedział cicho przy stole, podczas gdy ja biegałam między kuchnią a pokojem, krojąc kiełbasę i ser, dodając sałatki, podgrzewając jedzenie i nosząc brudne talerze.

Pod koniec wieczoru byłam wyczerpana, ponieważ obudzono mnie wcześnie, aby wszystko przygotować, a w ciągu dnia miałam tylko trzydzieści minut wolnego czasu.

Moi rodzice odprowadzili gości beze mnie. Po prostu nie mogłam już dłużej biegać, więc po przyniesieniu herbaty i ciasta poszłam spać.

Następnego dnia moi rodzice planowali pojechać do domku letniskowego i świętować drugi dzień, ale na łonie natury. Byłam pewna, że pojadę z nimi.

Ale rano mama powiedziała mi, że naczynia same się nie umyją, a ja nie mogę ich zostawić na kolejny dzień, więc muszę wszystko umyć, posprzątać mieszkanie, a potem mogę iść do domku letniskowego.

Tylko że oni jechali samochodem ze wszystkimi wygodami, a ja musiałam wsiąść do pociągu i przejść dwa kilometry do daczy.

Nikt nie miał zamiaru na mnie czekać, chociaż prosiłam ich o to, mówiąc, że nie jestem małą dziewczynką, mogę tam dotrzeć sama, ale musieli się spieszyć. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy.

Pozmywałam naczynia, kupiłam bilety i wróciłam do siebie, nawet nikomu nic nie mówiąc. Byłam bardzo zdenerwowana.

Rodzice zadzwonili do mnie dopiero następnego dnia, kiedy wrócili z domku letniskowego i nie zastali mnie w domu. Nie obchodziło ich, że nie przyszłam do domu.

Kiedy dowiedzieli się, że wyjechałam, nawet nie zapytali, co się stało, bo miałam tydzień wakacji. Powiedzieli tylko: „W porządku” i rozłączyli się. Nie pójdę do nich ponownie, ponieważ nie chcę być sługą, a ta rodzina nie może mi zaoferować nic innego.

Mój mąż nadal ściśle komunikuje się ze swoją byłą, co mi się nie podoba: „Czego chciałaś, ona nie jest dla mnie obca”

Mój mąż wyrzuca jedzenie, jeśli leżało w lodówce dłużej niż jeden dzień i ubrania, i uczy nasze dzieci, aby miały takie samo podejście: „Dlaczego nie dać rzeczom drugiego życia”

Kupiliśmy samochód dla zięcia, ale on nie ma czasu nas wozić. Ale kiedy potrzebuje naprawy, przychodzi prosto do nas