Na przyjęciu urodzinowym mojej przyjaciółki poznałam jej chłopaka i zakochałam się. Dziś wychowujemy dwójkę dzieci, choć wciąż czuję się, jakbym zepsuła ich związek

Często wracam myślami do czasów, gdy poznałam mojego męża. Mieliśmy wtedy po dziewiętnaście lat. Ale nawet wtedy czułam się winna, że doprowadziłam do rozstania prawdziwej pary.

Moja przyjaciółka, z którą zaprzyjaźniłam się w instytucie, zaprosiła mnie do siebie. W tamtym czasie byłam już w związku i nawet nie myślałam, że ktokolwiek mógłby mnie zainteresować.

Wieczorem wybrałam się z przyjaciółką na spacer do centrum miasta. To właśnie tam wieczorem zbierali się wszyscy młodzi ludzie.

Natalia zaczęła przedstawiać mnie swoim znajomym i rodzinie. Od razu zauważyłam zaciekawione spojrzenie Tadeusza. Przyglądał mi się uważnie, jakby mnie badał. To przeszywające spojrzenie podbiło moje serce.

Kiedy wróciłam do domu, długo myślałam o tym, co czułam do tego chłopaka. I oczywiście było mi wstyd, że w ogóle zwróciłam na kogoś uwagę, będąc w związku z inną osobą. Nie mogłam się długo oszukiwać. Musiałam to przyznać: byłam zakochana w Tadeuszu.

screen Youtube

Długo kwestionowałam swoje uczucia do Michała, z którym spotykałam się od ponad 2 lat. Kochałam go może nie jak dziewczynę, ale jak siostrę. To był nawyk.

Nie miałam wątpliwości, że muszę natychmiast zakończyć ten związek. W końcu byłaby to zdrada z mojej strony. Pierwszego dnia po powrocie do domu powiedziałam więc Michałowi o naszym rozstaniu.

Tadeusz był wytrwałym facetem. Znalazł mój numer telefonu przez swoich znajomych, pisał i dzwonił do mnie bez przerwy. Nie czułam się jednak natrętna. W rozmowach ze mną zachowywał się kulturalnie i delikatnie.

Naiwnie wierzyłam, że Tadeusz naprawdę jest mną zainteresowany. Jednak kilka dni później, gdy podzieliłam się swoją radością z przyjaciółką, ta powiedziała mi, że zwariowałam, bo on od kilku lat spotyka się z Magdą i szaleńczo ją kocha, a ze mną się bawi, a potem zostawia.

Powiedzieć, że byłam zdenerwowana, to mało powiedziane. Łzy zakryły mi oczy, a moje serce było chore. Ale wkrótce otrzymałam kolejny telefon od Tadeusza i nie mogłam go nie odebrać.

Jego głos znów mnie oczarował, mimo to zapytałam go o dziewczynę, którą przede mną ukrywał. Tadeusz powiedział, żebym nikomu nie wierzyła, bo nie byłam małą dziewczynką, nie czułam, że mnie kocha. Powiedział, że nie wypiera się w związku z Magdą, ale to przeszłość.

Po tym obwiniałam się, że zaufałam temu facetowi bezwarunkowo. Nie można zrobić czegoś tak głupiego! Ale serce młodej dziewczyny ślepo wierzyło w swojego kochanka.

Tadeusz mnie nie oszukał. Przekonałam się o tym niedługo później, gdy zadzwonił do mnie nieznany numer i odezwał się kobiecy głos, to była Magda, która przedstawiła się jako dziewczyna Tadeusza.

Zrobiła pauzę, najwyraźniej czekając na moje zaskoczenie. A potem kontynuowała, mówiąc, że wtrącam się w czyjś związek. Ona i Tadeusz są razem od dłuższego czasu, a ja przyszłam i wtrąciłam się w ich związek.

Nie chciałam żadnych kłótni i awantur, chciałam z nią spokojnie porozmawiać, jeśli miałam taką możliwość. Poza tym tylko wtedy mogłam się dowiedzieć, czy Tadeusz mówi mi prawdę o ich rozstaniu.

Zgadzam się, że źle jest ingerować w związki innych ludzi, ale z tego co wiem, ona i Tadeusz już wtedy się rozstali. Magda powiedziała, że nie zerwali, tylko się pokłócili i że mogą do siebie wrócić, jeśli zostawię go w spokoju.

Próbowałam wytłumaczyć, że jeśli darzą się prawdziwym uczuciem, to nikt nie może stanąć im na drodze, ale Magdzie się to nie spodobało i się rozłączyła.

W tym momencie poczułam się najszczęśliwsza, bo słowa Tadeusza się potwierdziły. Po telefonie Magdy na mój telefon przychodziły wiadomości z pogróżkami.

Zdawałam sobie sprawę, że ona nic nie zrobi i starałam się nie reagować. Kilka dni później zadzwoniła do mnie Natalia i powiedziała, że Magda wywołała skandal pod domem Tadeusza. Chciała pokazać wszystkim, jak bardzo go kocha.

Przez prawie miesiąc dostawałam wiadomości z pogróżkami, a potem Magda napisała: „Na zawsze będziesz winna rozbicia naszej pary i mojego życia”.

Minęło wiele lat. Tadeusz i ja pobraliśmy się dawno temu i mamy dwójkę dzieci. Ale słowa Magdy wciąż odbijają się echem w moim sercu. Czasami myślę, że naprawdę złamałam jej życie.

Rodzice męza bardzo chcą mieć wnuki, chociaż nie jesteśmy teraz gotowi na dzieci: „Cóż, urodzę i co wtedy będziemy robić”

Mój syn kupuje jedzenie za własne pieniądze i podpisuje je, żebyśmy go nie wzięli: „Czy powinniśmy podpisać też barszcz i makaron”

Żyję z emerytury dla siebie, podczas gdy moja żona oszczędza każdy grosz: „Idź do pracy, nie ma sensu siedzieć na emeryturze”