Na klatce schodowej siedział młodziutki chłopak. Powód zwala z nog

Rano moja córka wyprowadzała psy.

Jedna z sąsiadek powiedziała jej, że na naszej klatce schodowej na 4 piętrze umiera młody chłopak. Córka pobiegła do domu, krzycząc, powiedziała tę straszną wiadomość…

Zeszłyśmy na 4 piętro…

A tam młodziutki chłopak walczył o życie! Był cały blady, miał zsiniałe usta, trząsł się, leżąc na podłodze. Podbiegłam.

Powiedziałam Emilii, żeby zadzwoniła na pogotowie… i robiła zdjęcia po drodze, bo stan chłopca był krytyczny. I to nie jest selfie z nim, to na wypadek śmierci, żeby udowodnić policji, że próbowałam go ratować.

Przecież jest taki artykuł: zaniechanie udzielenia pomocy osobie, która znajduje się w niebezpieczeństwie utraty życia.

Nie od razu udało się przywrócić go do przytomności. Nie potrafił nic powiedzieć. Nie potrafił się podnieść. Jego całe ciało ogarnęły drgawki. Nie było zapachu alkoholu ani narkotyków. To oznacza tylko jedno: spadł poziom cukru.

Emilia pobiegła zrobić gorącą herbatę z cukrem, przyniosła ją. W międzyczasie udało mi się zapytać chłopca, czy ma cukrzycę? Chłopiec próbował mówić, ale nic z tego nie wyszło. Wreszcie zrozumiałem: „Tak”…

Krzyknęłam, żeby było słychać na całą klatkę: „Pomocy, pomocy!”

A w odpowiedzi usłyszałam tylko echo…, a dalej cisza…

Czasami drzwi były otwierane na jakimś piętrze i ponownie zamykane. A ja krzyczałam… Pomocy !!!! Chłopak umiera…

Zaczęłyśmy podawać mu słodką herbatę, czekoladę. Dużo herbaty…

Numer pogotowia był zajęty. A ludzie nie opuszczali swoich mieszkań, by pomóc.

Daniel wrócił do stanu świadomości…

Coraz więcej podawano mu słodkiej herbaty i czekolady.

W końcu zgodziła się pomóc jedna z sąsiadek z 4 piętra.

To nie jest kotek. To chłopiec. Zabrałam go do swojego mieszkania. Jego ubrania były zabrudzone.

Jeszcze na klatce schodowej, gdy Daniel zaczął odzyskiwać przytomność, zapytałam go, jak skontaktować się z rodziną ??? Ledwo wymamrotał. Telefon… w kieszeni…

Jednak tam nie było telefonu…

Nie mógł sobie przypomnieć numeru…

Przyprowadziłyśmy go do naszego mieszkania. Dałam mu ciepły koc i zapytałam, czy może mi pozwolić wyprać ubrania. Dopóki całkowicie odzyska przytomność, wszystko wyschnie.

Emilia czuwała przy nim.

Ja pobiegłam szukać tych, którzy przeszli obok niego, kiedy poczuł się źle.

Okazało się, że telefon ukradła osoba, która powiedziała nam, że umiera…

To znaczy, przechodząc obok umierającego mężczyzny, wyciągnęła mu telefon z kieszeni…

Taki jest zawsze początek okrucieństwa.

Najpierw zdeptane kwiaty, potem oderwane skrzydła motyli i much, następnie oderwany u kota język, potem odcięta głowa u psa, i ten łańcuch kończy się na człowieku.

Był to 18-letni chłopiec, który wracał z przyjęcia do domu. Insulina gwałtownie spadła. Zobaczył, że drzwi w naszej klatce są otwarte i próbował przeżyć.

Wszyscy przeszli obok. Mówi, że nikt nie otworzył mu drzwi na parterze. Był w stanie tylko dotrzeć do windy i nie widział już, gdzie naciska, na które piętro… jak czołgał się tam, gdzie go znalazłam, też nie pamięta…

To jest straszne. W końcu każdy z nas ma dzieci. A to dziecko może być synem każdego z nas.

Życzę wszystkim, aby nikt nigdy nie przeszedł obok osoby, potrzebującej pomocy…

Wilk wyszedł do ludzi szukać pomocy, a oni tylko rzucali w niego kamieniami i patykami

W życiu wszystko się zdarza. Każdy może potrzebować pomocy

Dziewczyna urodziła się nieco inną, ale nauczyła się dużo robić przy pomocy stóp