Screen freepik
I oto, kiedy w końcu mogłam sama decydować, czym wypełnić swoje dni, poczułam niesamowitą chęć powrotu do tego, co kochałam w dzieciństwie — do ziemi, do kwiatów, do ogrodu.
Kupiłam nasiona, kilka sadzonek róż, pomidory do sadzonek. Chciałam zobaczyć, jak pod moimi rękami ożywa ziemia, jak z małego ziarenka wyrasta życie. Dawało mi to uczucie radości, którego dawno nie miałam.
Ale moje hobby szybko spotkało się z niezrozumieniem.
— Mamo — powiedział kiedyś mój syn — mówisz poważnie? Będziesz kopać w ogrodzie, zamiast pomagać nam z dziećmi?
Byłam zdezorientowana. W jego głosie było więcej wyrzutu niż pytania.
— Synku, przecież całe życie pomagałam… Siedziałam z wami, wychowywałam wnuczkę przez pierwsze lata. Po prostu chcę trochę pożyć dla siebie. To tylko ogród, on daje siłę — próbowałam wyjaśnić.
Ale on przerwał mi:
— Ogród jest dla ciebie ważniejszy niż my?
Te słowa zabolały. Poczułam się, jakby oskarżono mnie o zdradę. Czy bycie mamą oznacza, że nigdy nie będę miała własnego życia?
Czy
muszę rezygnować nawet z małych radości tylko dlatego, że ktoś oczekuje ode mnie wiecznego poświęcenia?
Przypomniałam sobie, jak sama byłam młodą mamą. Było ciężko, ale sobie radziłam. Tak, mama czasami pomagała, ale w większości przypadków uczyłam się samodzielnej odpowiedzialności. I właśnie dlatego teraz mogę być dumna ze swojego życia.
A oni… oni z jakiegoś powodu zdecydowali, że moje życie ma się teraz kręcić wokół ich dzieci.
— Mamo, przecież wiesz, że mamy trudności. Praca, kredyty, dzieci… Czy nie możesz trochę poczekać ze swoim ogrodem? — dodała synowa, a ja poczułam, że to już nie prośba, a żądanie.
Milczałam, ale w duszy kipiałam. Jak długo można czekać? Całe życie coś odkładałam: „po szkole dzieci”, „po remoncie”, „po emeryturze”. A teraz, kiedy w końcu nadszedł ten czas, mówią: poczekaj jeszcze.
Wychodziłam na swój ogród i przyglądałam się małym pędom. Wyciągały się ku słońcu, nie pytając o pozwolenie. Dlaczego ja muszę cały czas pytać?
Wieczorem długo nie mogłam zasnąć. W głowie rozbrzmiewały jego słowa: „Ogród jest dla ciebie ważniejszy od nas?”. Nie, nie jest ważniejszy. Ale czyż nie jestem już człowiekiem, a jedynie „babcią na wszelki wypadek”?
Przypomniałam sobie swoje przyjaciółki. Jedna z nich również jest na emeryturze i całkowicie poświęciła się wnukom.
Wygląda na wyczerpaną, ciągle narzeka na zdrowie, a dzieci nadal uważają, że „musi”. Druga natomiast podróżuje, czyta, uprawia sport. Jej dzieci nie mają jej tego za złe, ale doceniają to, że potrafi żyć i pozostać interesującą osobą.
I wtedy zrozumiałam: wybór należy do mnie.
Mogę się poddać i ponownie rozpłynąć się w cudzych problemach. A mogę w końcu bronić swojego prawa do bycia sobą.
— Synku — powiedziałam następnym razem — kocham was i wnuki. Zawsze jestem blisko, kiedy naprawdę trzeba. Ale nie zrezygnuję z mojego ogrodu i moich kwiatów. Chcę żyć, a nie tylko pomagać innym żyć.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Najwyraźniej nie spodziewał się takiej pewności siebie. Synowa przewróciła oczami, ale nic nie powiedziała.
I wtedy zrozumiałam: przyzwyczają się. Bo ja już się nie poddam. W końcu zrozumiałam, że moje życie też jest ważne.
Stałam wśród swoich grządek, wdychałam zapach wilgotnej ziemi i czułam niesamowity spokój. To był mój świat. Mały, ale prawdziwy. I wiedziałam: mam do niego prawo.
— Dlaczego opuściłaś mnie dla Michała, skoro ze mną miałaś wszystko? — zapytał Marek, stojąc…
Kiedy po raz pierwszy przyjechaliśmy poznać rodziców męża, nie mogłam sobie nawet wyobrazić, że będą…
Nikt nie wie, że nasza idealna rodzina to tylko pozory. Od dawna wyglądało to, jakby…
Na zewnątrz mój mąż wygląda idealnie. Kiedy ktoś nas odwiedza, pokazuje się jako perfekcyjny ojciec…
Na początku wydawało mi się, że mój syn miał ogromne szczęście. Jego żona była tak…
Nigdy wcześniej nie odmówiłam mojej mamie. Nawet wtedy, gdy byłam zmęczona, nawet wtedy, gdy coś…