Myślałam, że życie z bogatym mężczyzną to bajka, a w końcu ledwo go zostawiłam

Wyszłam za mąż dość późno — w wieku trzydziestu dwóch lat. Ale wszystkie moje przyjaciółki zazdrościły mi, ponieważ uważały, że wybrałam bardzo dobrego mężczyznę.

Igor był osiem lat starszy ode mnie, miał za sobą dwa rozwody i trójkę dzieci. Miał własną firmę budowlaną, ogromny dom na wsi, luksusowy samochód i tak dalej.

Dbał o mnie bardzo ładnie — dawał mi ogromne kosze róż, zabierał do drogich restauracji, na wakacje do Turcji. Pochodzę z prostej rodziny i oczywiście wszystko, co mi się przydarzyło, było jak z bajki.

Ponieważ wszyscy moi poprzedni mężowie mówili: „Nie odsiedziałaś wyroku, nie prosiłaś o pieniądze, jesteś już dobrym człowiekiem”.

Zaledwie sześć miesięcy po tym, jak się poznaliśmy, Igor oświadczył mi się. Oczywiście się zgodziłam. Jednak od razu postawił warunki, które teraz by mnie zaniepokoiły, ale wtedy trochę mnie zdezorientowały.

Pomyślałam wtedy o tym. Miałam dobrą pracę. Nie mogę powiedzieć, że zarabiałem dużo, ale miałem wystarczająco dużo pieniędzy i lubiłem tam pracować. Ale jednak perspektywa mieszkania w ogromnym domu, zajmowania się domem i mężem, z dużymi pieniędzmi, kusiła mnie i zgodziłam się na wszystkie warunki.

Dopiero w praktyce okazało się, że bogate życie to nie takie wakacje jak myślałam. Po ślubie Igor bardzo się zmienił. Nie poznawałam mężczyzny, który wcześniej obsypywał mnie kwiatami i zabierał do najlepszych restauracji.

Teraz moja karta była powiązana z mężem, a on kontrolował dosłownie wszystkie moje wydatki.

Musiałam zgłaszać mu wszystko: jedzenie, kosmetyki, ubrania, środki higieniczne. Dodatkowo duży dom, który początkowo tak mnie pociągał, okazał się problemem. Nie miałam żadnej pomocy domowej. Igor też był przeciwny sprzątaniu, uważał, że to strata pieniędzy.

A dom powinien być zawsze czysty. Najmniejszy kurz to skandal. W rezultacie, mimo że nie pracowałam, przez cały dzień sprzątałam ten ogromny dom, gotowałam i kupowałam artykuły spożywcze.

Ponadto mój mąż ściśle monitorował mój wygląd. Boże broń, żebym przytyła dodatkowe kilogramy lub pojawiła się przed nim z brudną głową, lub starą koszulką!

Chociaż na początku go kochałam, po trzech latach małżeństwa czułam się całkowicie wyczerpana ciągłym balansowaniem między rolą sługi wykonawczego i uśmiechniętej żony.

Próbowałam rozmawiać o rozwodzie, a Igor zrobił z tego aferę. Przypomniałam sobie wszystko. Jak dał moim rodzicom pieniądze na remont domu i jak pomógł umieścić mojego ojca w drogim sanatorium po zawale serca.

Po tej rozmowie jego kontrola nade mną zacieśniła się. Igor zaczął też wywierać na mnie presję psychiczną. Mówił, że nie rozumiem, jakie mam szczęście, że inne kobiety mogą tylko pomarzyć o życiu w takich warunkach. A ja nie pracuję, siedzę w domu i nie jestem mu wdzięczna.

Dopiero po dziesięciu latach małżeństwa odeszłam od niego. Jak to zrobiłam? Z pomocą koleżanki, którą znalazłam w internecie. Po prostu poznałam kobietę na forum kulinarnym i zaczęłyśmy korespondować. Okazało się, że była w podobnej sytuacji. Teraz sama pracuje jako prawnik i pomaga kobietom.

I zaczęłam stosować się do jej rad. Najpierw dokładnie przestudiowałam wszystkie dokumenty. Nie mieliśmy umowy małżeńskiej. Ihor pomógł też moim rodzicom bez żadnych rachunków, więc nie byli mu nic winni.

Po drugie, znalazłam pracę. Poszedłem na rozmowę kwalifikacyjną i uzgodniliśmy, że na początek dostanę pracę na pół etatu. Po trzecie, odbyłem kilka sesji online z psychologiem, aby się dostroić.

Pewnego pięknego dnia po prostu spakowałam swoje rzeczy i pojechałam do domu rodziców, podczas gdy mój mąż był w pracy. Wtedy po raz pierwszy powiedziałam im, jak to wszystko naprawdę się wydarzyło. Byli zszokowani i powiedzieli, że mogę zostać z nimi tak długo, jak chcę.

Oczywiście, kiedy mój mąż się o tym dowiedział, był wściekły. Próbował mnie prześladować. Wtedy złożyłam pozew o rozwód, a mój internetowy przyjaciel zgodził się działać jako mój prawnik. Powiedziałam mężowi, że jeśli nie zostawi mnie w spokoju, wystąpię o podział majątku. Dopiero wtedy Igor się wycofał.

Jedyną rzeczą, która zaskoczyła mnie w tej sytuacji, była reakcja niektórych moich znajomych. Uważają, że jestem „chciwa”. Mówią, że cię nie bił, więc mogłaś pocierpieć trochę w imię dobrego życia.

Niech inni cierpią, ale ja nie chcę. Wystarczy. Wolę nie mieć luksusowego domu i mieć spokój.

Sprzedawczyni była bardzo arogancka. Patrzyła na wszystkich z góry, a przynajmniej tak myśleli klienci

„Wpuściłam moją synową do mojego mieszkania, a sześć miesięcy później znaleźliśmy tam nieoczekiwanych lokatorów: tak więc czyń dobro dla ludzi”

„Moja córka nie może dogadać się z mężem i prosi mnie o pomoc. A ja nie chcę być złą teściową”