Po moim pierwszym rozwodzie przez długi czas z nikim się nie spotykałam. Moje małżeństwo nie było zbyt udane, a ja chciałam się zrelaksować i poczuć się wolna i niezależna.
Mój były mąż był dość stanowczą osobą. Mimo że dopiero się spotykaliśmy, nie zachowywał się w ten sposób.
A już miesiąc po ślubie zaczął pokazywać, że to on jest szefem domu. Na początku nawet mi się to podobało.
Myślałam, że mieszkam z mężczyzną, który bierze odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale i za mnie.
Dopiero znacznie później zdałam sobie sprawę, że nie jest do tego zdolny.
Kiedy życie z nim stało się całkowicie nie do zniesienia, złożyłam pozew o rozwód. I dosłownie odetchnęłam z ulgą, gdy zaczęłam żyć sama.
Jak dobrze jest, gdy nikt nie mówi ci, co masz robić!
Postanowiłam, że jeśli kiedykolwiek ponownie wejdę w związek, to z miłą, delikatną i czułą osobą. Dokładnie takie wrażenie zrobił na mnie Michał. Poznaliśmy się w supermarkecie.
Byłem zaskoczony, że zazwyczaj samotni mężczyźni w jego wieku kupują coś w rodzaju pierogów lub dań gotowych, ale koszyk Michała był pełen różnych warzyw, przypraw, mięsa i nie tylko.
Rozmawialiśmy i wymieniliśmy się numerami telefonów. Na naszej pierwszej randce Michał był bardzo miły i uprzejmy. Otworzył mi drzwi, skomplementował mnie, a kiedy zobaczył, że jest mi zimno, zaoferował mi swoją kurtkę. Zdałam sobie sprawę, że spotkałam właściwą osobę.
Nasza dalsza komunikacja tylko potwierdziła moje początkowe wrażenie. Michał był prawdziwym dżentelmenem. A po tym, jak został ze mną na weekend, byłam również przekonana, że wie, jak zrobić wszystko w domu. Michał pozmywał naczynia po obiedzie. A rano robił mi śniadanie.
Powiedziałam mu, że jest idealnym mężczyzną. Nie sprzeciwiał się, bo jego mama mówi mu to samo. Wtedy myślałam, że to tylko słodki żart i nie zwróciłam na to uwagi. Ale to był błąd. W sumie rozmawialiśmy przez około dwa miesiące, kiedy zdałam sobie sprawę, że nigdy go nie odwiedziłam. Chociaż zatrzymywał się u mnie dość często.
Uznałam, że to trochę podejrzane i zaczęłam dokładnie sprawdzać, co się dzieje. Początkowo Michał unikał takich pytań, ale w końcu się przyznał. Powiedział, że u mnie czuje się swobodniej, bo ma mamę w domu.
Oczywiście nie spodziewałam się tego usłyszeć. Ale Michał powiedział mi całkiem spokojnie, że mieszka z matką. Kiedy zapytałam dlaczego, odpowiedział, że to bardzo wygodne. Dobrze się z nią dogadują. Poza tym jest to o wiele korzystniejsze ekonomicznie.
Dopóki nie ma żony, matka się nim opiekuje. Gotuje, pierze, sprząta. W zamian wykonuje wszystkie męskie prace w domu, chodzi do sklepu i zajmuje się prawie wszystkimi sprawami finansowymi.
Michał nie uważa, że jest w tym coś dziwnego. Mówi mi, że kiedy się ożeni, jego matka oczywiście zamieszka oddzielnie od nich. Ale fakt, że ma prawie czterdzieści lat i nigdy nie był żonaty, budzi moje duże wątpliwości.
A teraz nie mam pojęcia, co robić. Wyprowadziłam się od rodziców, kiedy miałam osiemnaście lat. Od tamtej pory pracuję i utrzymuję się sama. Nie mogę sobie wyobrazić dzielenia z nimi mieszkania w tym wieku. Mimo że bardzo ich kocham.
Lubię Michała. Jest miły, mądry i opiekuńczy. Ale nie chcę rywalizować z mamą o jego serce. Myślę, że to mało prawdopodobne, aby tak łatwo zniknęła z jego życia. A ja zdecydowanie nie chcę z nią mieszkać.