Myślałam, że mój mąż ma kochankę, ale on po prostu mnie zdradził. Starałam się jak mogłam, gotowałam mu pyszne posiłki, ale on tego nie doceniał

Mój najstarszy syn urodził się, gdy mój mąż i ja mieliśmy po dwadzieścia lat. Dopiero co się pobraliśmy.

Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, pomyśleliśmy o tym i zdecydowaliśmy się zatrzymać dziecko. I nigdy tego nie żałowaliśmy.

Teraz mamy mądrego, przystojnego i wspaniałego syna Krzysztofa, który pracuje w dużej kancelarii prawnej.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że przez te wszystkie lata Michał, mój mąż, nadal bardzo chciał mieć córkę.

Ale ponieważ Krzysztof urodził się, gdy byliśmy bardzo młodzi, trudno nam było wychowywać dziecko, budować karierę i zarabiać na mieszkanie. Więc dopiero kilka lat temu mogliśmy, że tak powiem, odetchnąć z ulgą.

screen Youtube

I wtedy okazało się, że znowu jestem w ciąży. Byliśmy pewni, że w naszym wieku to się nie uda. USG wykazało, że mamy bliźniaki. Dziewczyny. Trudno opisać słowami, jak bardzo Michał był szczęśliwy.

Powtarzał mi, że to przeznaczenie, całe życie marzył o córce, a teraz będziemy mieli dwie! W zasadzie ja też się z tego cieszyłam. Okazało się jednak, że posiadanie dziecka w wieku dwudziestu lat i dwójki w wieku czterdziestu to zupełnie różne rzeczy.

Pomimo tego, że za pierwszym razem nie miałam doświadczenia, pieniędzy, pewności siebie, to wszystko zniosłam dużo łatwiej. Prawdopodobnie dlatego, że moje zdrowie i wytrzymałość były na najwyższym poziomie.

A teraz dość trudno było zabrać dwójkę dzieci na raz. Byłam zmęczona, zdenerwowana, bo dzwonili z pracy, a ja widziałam, że beze mnie źle im się tam wiedzie, a ja nieprędko wrócę z urlopu macierzyńskiego. Zaczęłam mieć też problemy z zębami, włosami i paznokciami.

Pomimo tego, że mój mąż i najstarszy syn, inni krewni i przyjaciele pomagali mi. Ale bez względu na to, z jakimi trudnościami się borykaliśmy, radość z posiadania córek w naszej rodzinie przeważała nad wszystkim. Gdy dorastały, zdałam sobie sprawę, że nigdy w życiu bym z nich nie zrezygnowała.

Michał też był absolutnie szczęśliwy, choć zmęczony, bo teraz pracował za nas oboje i miał czas pomagać mi przy dzieciach. Nasz związek wydawał się coraz silniejszy, ale wtedy zaczęłam zauważać, że mój mąż coś przede mną ukrywa.

Zaczął zostawać trochę później po pracy. Nie przez kilka godzin, ale tylko dwadzieścia lub trzydzieści minut. Ale wcześniej, przez wiele lat, przychodził dokładnie co do minuty.

Potem zaczął czasem odmawiać zjedzenia obiadu, tak jakby był już nakarmiony gdzie indziej.

Naturalnie, jak każda normalna kobieta, zaczęłam wąchać jego koszule, szukać kobiecych włosów na jego płaszczu i w samochodzie, obserwować, czy się do kogoś nie zakrada, i tak dalej.

Nic z powyższych się nie wydarzyło, ale mój mąż nadal robił podejrzane rzeczy.

Na przykład pewnego dnia zobaczyłam w śmietniku czek, podarty na tak małe kawałki, że nie sposób było zrozumieć, skąd pochodzi. A Michał nie kupił tego dnia nic do domu!

Próbowałam się uspokoić, że nadal traktuje mnie tak samo, a ja tylko wymyślam to wszystko ze stresu i zmęczenia, ale jednocześnie od środka gryzł mnie robak wątpliwości.

I nagle prawda wyszła na jaw. Pewnego dnia, na krótko przed powrotem męża z pracy, odwiedziła mnie przyjaciółka. Nie uprzedziła mnie o swojej wizycie, więc nie miałam nic w domu.

Poprosiłam ją, żeby posiedziała z dziewczynkami przez pół godziny, a ja pobiegłam do najbliższego supermarketu i kupiłam nam coś smacznego.

Droga do sklepu prowadziła przez park. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam Michała siedzącego na jednej z ławek i pałaszującego ogromnego burgera ze znanej sieci fast food.

Krzyknęłam, łapiąc go z zaskoczenia, zdając sobie sprawę, co robi, a on zjadł beze mnie.

Mój mąż przestraszył się i zaczął wymyślać wymówki. Powiedział, że on również był ostatnio bardzo zestresowany z powodu natłoku pracy, dzieci itp. Dlatego od czasu do czasu pozwala sobie na jedzenie fast foodów po kryjomu. To go uspokaja.

I teraz nie wiem, jak mam się z tym czuć. Z jednej strony to dobrze, że zdradza mnie ze skrzydełkami kurczaka i krążkami cebulowymi, a nie z innymi kobietami. Z drugiej strony, czy nie mógł mnie zaprosić? Ja też lubię hamburgery!

Mój mąż uważa, że powinnam zostać w domu z dzieckiem, zamiast iść do pracy. Ja mam inne zdanie, ale jesteśmy rodziną i nie chcę tego stracić

Marcin jest wielkim szefem. Nigdy nie myślał, że się rozwiedzie. Okazało się jednak, że w życiu różne rzeczy się zdarzają

Jeśli nie pomagam mojej matce, nie jest szczęśliwa, jeśli jej pomagam, narzeka, że wszystko robię źle: „Masz czas tylko dla męża”