„Musisz dogadać się z moją córką”: mój narzeczony powiedział mi, ale nie chciał, żebym ją wychowywała

Mój ślub został odwołany. I cieszę się, że z czasem byłam w stanie spojrzeć na sytuację trzeźwym okiem, ocenić swoje siły i odmówić szczęścia, które na mnie spadało.

Teraz mój były narzeczony i jego matka mówią wszystkim, że do ślubu nie doszło, bo źle traktowałam jego córkę.

Mam teraz dwadzieścia sześć lat. Mam za sobą doświadczenie długotrwałego związku, który jednak nie doszedł do skutku.

Ciężko było mi się rozstać, związek wyczerpał mnie psychicznie i pozostawił wiele kompleksów, więc przez długi czas nawet nie myślałam o zrobieniu tego ponownie.

Ale jakiś rok temu poznałam Andrzeja. Poznaliśmy się w pracy, gdzie dostał posadę na miejsce mojej koleżanki, która poszła na urlop macierzyński. Dzieliliśmy to samo biuro, więc od razu zaczęliśmy rozmawiać. Komunikacja zawodowa szybko przerodziła się w osobistą.

screen Youtube

Zaczęliśmy razem wychodzić z pracy, szliśmy razem na spacer, czasem do kawiarni. Związek zaczął się jakoś sam z siebie. Kilka miesięcy później facet wyznał, że ma córkę z pierwszego małżeństwa. Wiedziałam, że był już żonaty, ale nigdy wcześniej nie wspominał o córce.

Powiedział, że milczy na jej temat, bojąc się mnie przestraszyć. Ale zdałam sobie sprawę, że ważne jest, aby porozmawiać o tym od razu, ponieważ nie każdy może umawiać się z mężczyzną, który ma dziecko.

Podobało mi się to podejście, chociaż byłam zdezorientowana, że nie powiedział mi o tym wcześniej. Po prostu nie należę do kategorii kobiet, dla których nie ma cudzych dzieci i które są wzruszone każdym dzieckiem. Ale jednocześnie byłam gotowa spróbować zaprzyjaźnić się z córką mojego narzeczonego.

Dziewczynka miała na imię Zuzannę, miała już pięć lat. Jak zrozumiałam, nie rozstał się z jej matką zbyt pokojowo. Matka nie walczyła o córkę, więc dziewczynka została z ojcem. Ale przez większość czasu wychowywaniem dziecka zajmowała się babcia.

Andrzej miał własne mieszkanie, w którym mieszkał z córką, a matka odwiedzała ich codziennie, czasem zabierając dziecko na weekend. Pan młody wzdychał, że ciężko jest wychowywać dziecko bez kobiecej ręki. Zwłaszcza dziewczynkę. On się stara, jego babcia się stara, ale nie zastąpią jej matki.

Nie spieszył się z przedstawieniem mnie Zuzannę, a ja też się nie spieszyłam. Ale rozumiałam, że ten dzień nadejdzie. Nie chciałam po raz kolejny narażać dziecka na stres. Ona bardzo szybko przywiązuje się do ludzi. Przedstawię ją, gdy zdamy sobie sprawę, że jesteśmy poważni.

Te słowa nieprzyjemnie mnie zabolały, ale postanowiłam nie rozwijać tego tematu. Wszystko powinno potoczyć się swoim torem i zobaczymy.

Spotykaliśmy się jeszcze przez kilka miesięcy, po czym Andrzej poprosił mnie o rękę i zamieszkanie z nim. Tłumaczył mi co robi, że jesteśmy dorośli, powinniśmy się dogadać i przyzwyczaić do siebie. Po co tracić czas?

Byłam trochę zdezorientowana jego pośpiechem, ale naprawdę lubiłam tego faceta i chciałam za niego wyjść, więc się zgodziłam. W końcu nie miałam nic do stracenia.

Oczywiście bałam się, jak dogadam się z jego córką, czy mnie zaakceptuje, ale pan młody obiecał, że wszystko będzie dobrze i że ma cudowne dziecko. Przez pierwsze dwa tygodnie nie było żadnych problemów, Zuzanna była bardzo skromna i spokojna. Jak teraz rozumiem, po prostu przyzwyczajała się do nowej osoby.

Od razu zauważyłam, że dziewczynka jest rozpieszczona. Na początku nie rzucało się to w oczy, ale potem stawało się coraz bardziej zauważalne. Nie sprzątała swoich zabawek, była bardzo wybredna w kwestii jedzenia i była przyzwyczajona do pozytywnej reakcji na każdą swoją zachciankę.

Ponieważ nie miałam doświadczenia w wychowywaniu dzieci, nie udzielałam żadnych rad. Ogólnie rzecz biorąc, starałam się nie przeszkadzać i obserwować. Andrzej mnie nie popędzał.

Zrozumiałam jednak, że muszę się jakoś włączyć. Chociaż nie rozumiałam jak, nie mogłam robić dziecku żadnych uwag, gdyby mu czegoś zabroniono, wpadłby w furię, a jego ojciec i babcia pospieszyliby go pocieszyć, natychmiast odwołując zakaz. Na moje nieśmiałe uwagi nie było żadnej reakcji.

Każda próba przywołania Zuzanny do porządku natychmiast prowadziła do skandalu. Ojciec i babcia stawali po stronie dziecka, podkreślając, że nie mam własnych dzieci, więc to nie ma ze mną nic wspólnego. Zuzanna szybko opanowała frazę „nie jesteś moją mamą, jesteś nikim”.

Kiedy po prostu zignorowałam to, co robiło dziecko, powiedziano mi, że w ogóle nie opiekowałam się dziewczynką. Andrzej powiedział mi, że muszę się pogodzić z jego córką, bo inaczej to nie będzie rodzina.

Czy to jest tak, że oni nadskakują jej i spełniają każde jej życzenie? Andrzej powiedział, że muszę zostać jej mamą. Nie możesz komentować, nie możesz edukować, nie możesz zaprzeczać — możesz tylko pobłażać. Ale to mi nie odpowiada.

Mój narzeczony wydał werdykt, że po prostu nie lubię Zuzannę. Usiadłam, pomyślałam i poszłam się spakować. Nie mam nic do roboty w tej rodzinie. Nie zamierzam stać się kolejną marionetką rozpieszczonego dziecka, oni nie zamierzają jej wychowywać, a mi na to nie pozwolą. To wszystko skończy się bardzo źle. Z tymi słowami opuściłam dom narzeczonego.

Teraz Andrzej i jego matka chodzą i opowiadają, jaka ze mnie okropna baba, jak obraziłam pasierbicę i dlatego mnie wyrzucili. Nawet nie zadaję sobie trudu, by przekonać kogokolwiek, kto chciałby poznać prawdę.

Mój ojciec powiedział, że spędzi zimę w zimnym wiejskim domu i zażądał, abym stworzył mu komfortowe warunki. Ale nie liczyłem na to

Nie lubię obchodzić swoich urodzin, ponieważ co roku moja mama każe mi zbierać wszystkich krewnych, a to jest przede wszystkim moje święto

Podczas gdy ja siedzę z dzieckiem, mój mąż wymyśla różne wymówki, aby wyjść z domu, ale ja go przechytrzyłam: „Idę do garażu z przyjaciółmi, a ty i twój syn możecie odpocząć ode mnie tutaj”