Mojej żonie nie podobało się, że nie zwracałem na nią uwagi i przez 40 lat naszego wspólnego życia nie napisałem nawet wiersza: „Inni mężowie są gotowi dostać gwiazdkę z nieba dla swoich żon, ale ty”

Na starość nagle zdałem sobie sprawę, że nigdy nie byłem romantykiem. W młodości dużo pracowałem, wychodziłem z przyjaciółmi i nie miałem czasu na miłosne bzdury.

Potem, w dorosłym życiu, stałem się w jakiś sposób bezduszny lub zły… Znowu nie cieszyłem mojej ukochanej żony piosenkami z wierszami, a nawet banalnymi kwiatami.

Najbardziej obraźliwe jest to, że nie zwracałem na to uwagi. Czyli nie daję Agnieszce radości i czułości, i co z tego? W końcu jestem twardym facetem, ciężko pracującym.

Nawet nie powinno mi na tym zależeć. Moja żona miała jednak inne zdanie.

Pewnego dnia rozpoczęła nieprzyjemną rozmowę i powiedziała, że inni mężczyźni czytają wiersze lub śpiewają piosenki swoim żonom. A ja nawet dałem kwiaty tylko kilka razy w życiu. Dlaczego tak się dzieje?

screen Youtube

Będąc szczerym, odpowiedziałem tak, jak podpowiadało mi serce, powiedziałem dlaczego, nie widzę sensu. Fakt, że bardzo ją kocham — jest oczywisty. Ale czułość, wiersze, róże nie są dla mnie.

Powiedziała też, że nie może uwierzyć, że przeżyła ze mną ponad 40 lat. Jestem tak obojętny, że czasami to nawet przerażające!

Moja żona poczuła się urażona, a ja się nad tym zastanowiłem. W rzeczywistości wielu moich przyjaciół, w tym wojskowi, którzy są znacznie twardsi ode mnie, od czasu do czasu zapewniają swoim żonom romans. Ja nigdy tego nie zrobiłem, nawet o tym nie pomyślałem.

Następnego dnia po tej fatalnej rozmowie usiadłem z notatnikiem, który kupiłem specjalnie w tym celu. Nie uwierzysz, zacząłem pisać wiersz o miłości! Na początku było bardzo trudno. Nie mam talentu do poezji, i to takiej smarkatej poezji.

Już miałem się poddać i zapomnieć o pretensjach ukochanej, gdy nagle słowa zaczęły układać się w zdania, pojawił się układ rymów, a ja albo zachwycony, albo spanikowany zacząłem opisywać swoje uczucia w formie poetyckiej. Okazało się to bardzo skomplikowane i długie. Ale było pięknie!

W wierszu opisałem szczegółowo, jak się poznaliśmy, jak szarmancko się do niej zalecałem, jak się oświadczyłem… Wspomniałem nawet o ślubie.

Potem opowiedział mi o dzieciach, o tym co razem przeżyliśmy, o radościach i smutkach, kłótniach i szczęśliwych chwilach. Okazało się, że to coś w rodzaju sagi miłosnej i to dość jednostajnym wierszem.

I co dalej? Mógłbym je po prostu wziąć do ręki i przeczytać Agnieszce pod wpływem chwili, na przykład przy kolacji. Ale to nie miało sensu.

Postanowiłem iść dalej — napisać mojej ukochanej nie tylko wierszyk, ale piosenkę z prawdziwego zdarzenia. Długą, różnorodną piosenkę, jak najbardziej muzyczną.

W tym celu musiałem wziąć lekcje u profesjonalnego gitarzysty, który zażądał porządnej sumy pieniędzy za napisanie muzyki do moich wierszy i nauczenie mnie grania na gitarze. W końcu chciałem, żeby to była prawdziwa symfonia!

Napisanie muzyki zajęło około miesiąca, a kolejne cztery nauczenie mnie gry. Dzieło zostało ukończone na tydzień przed urodzinami mojej żony. Wygląda na to, że Bóg chciał, abym zaprezentował moje dzieło ukochanej w tym uroczystym dniu! Nie znajduję innego wytłumaczenia, bo nie wierzę w zbiegi okoliczności.

Wyobraźcie sobie teraz ten moment… Nakryto stół, przy którym zasiedli krewni i znajomi Agnieszki. Ja, jako mężczyzna, wzniosłem pierwszy toast, życząc solenizantce dość standardowych rzeczy jak zdrowie, dobry humor i pomyślność.

Potem podniósł gitarę. Trzeba było widzieć minę mojej żony, gdy to zrobił — jej oczy były szeroko otwarte ze zdziwienia. Oczywiście nie jestem profesjonalnym muzykiem, a mój wokal jest, szczerze mówiąc, kiepski, ale Agnieszka płakała ze szczęścia. Nie mogła uwierzyć własnym oczom i uszom, siadała coraz bliżej mnie.

A kiedy skończyłem występ, przytuliła mnie mocno i pocałowała. Zapytała mnie, czy zrobiłem to sam, a ja nie mogłem się powstrzymać od egoistycznego uśmiechu i powiedziałem, że tak.

Podziękowała mi za najlepsze urodziny w jej życiu. Trudno sobie wyobrazić, że drugi miesiąc miodowy może rozpocząć się w ósmej dekadzie małżeństwa. Osobiście nie wierzyłem w to, dopóki nie zaśpiewałem tej piosenki…

Dosłownie wróciliśmy do naszej młodości i ponownie przeżyliśmy najszczęśliwsze chwile. Będę musiał napisać coś jeszcze. A co jeśli na starość otwiera się przed nami nowe oblicze naszych bezgranicznych uczuć?

Po spotkaniu z rodzicami mojego narzeczonego moja mama powiedziała, że nie odda mnie do ich rodziny, więc teraz mam wątpliwości, czy tego potrzebuję

„Znasz moje warunki: jeśli dojdzie do ślubu, nie będzie żadnych spotkań z dzieckiem lub odwrotnie”: moja była żona nie chce, żebym się ożenił

„Po co nam kolejne dziecko, mam już syna, niech mój mąż go adoptuje, on też będzie miał dziecko”: powiedziała mi synowa, gdy zapytałam o wnuki