„Moja żona nie lubi swojej matki, ale nie sprzeciwia się jej, a ja muszę służyć mojej teściowej: skończyła nam się cierpliwość”

Odkąd ożeniłem się, nienawidzę świąt rodzinnych. Zwłaszcza urodzin, kiedy odwiedzają nas teść i teściowa.

Moja relacja z żoną jest wtedy na granicy wytrzymałości, a dom zamienia się w piekło!

Rzecz w tym, że moja żona boi się matki jak ognia, a ja muszę tańczyć do melodii teściowej, żeby zachować parytet w związku.

Tym razem było tak samo. Teściowa obchodziła urodziny, ale postanowiła, że będzie je świętować z nami.

Właśnie powiedziała mojej żonie, że przyjadą świętować moje urodziny w sobotę.

Moja teściowa nie jest już na tyle zdrowa, żeby nakrywać do stołu, a powiedziała, że i tak nie mamy nic do roboty w wolny dzień.

Dlaczego mielibyśmy nie mieć nic do roboty w dzień wolny? Czy to w porządku, że pracuję przez cały tydzień do późnej nocy, a w sobotę i niedzielę chciałbym odpocząć?

Czy to w porządku, że moja żona jest na urlopie macierzyńskim z dzieckiem? A z małymi dziećmi zawsze jest dużo kłopotów — czy teściowa, jako kobieta, nie powinna o tym wiedzieć?

I jest zdrowa jak byk, ale zawsze narzeka na swoje zdrowie!

Ale nic nie można zrobić: skoro mama tak mówi, to tak musi być. Przygotowania zaczęły się w czwartek, a przyjazd teściowej zawsze wywołuje nerwową atmosferę w naszym domu.

Wracam z pracy, a żona sprząta mieszkanie. Przypadkowo nadepnąłem na wycieraczkę i od razu spotkałem się z uwagą.

Moja żona krzyknęła na mnie, że mam na sobie zabłocone buty, ponieważ umyła podłogę.

Nie mogłem zrozumieć, dlaczego krzyczy, ponieważ mogłem z łatwością wytrzeć podłogę. Dlaczego więc postanowiła umyć podłogę teraz? Moi rodzice przyjeżdżają dopiero w sobotę, umyje ją jeszcze raz, zanim przyjadą.

Było jasne, że od czwartku był w złym humorze. W piątek bałagan trwał nadal. Wieczorem zaparkowałem już samochód przed domem, gdy zadzwoniła moja żona.

Chciała wysłać mnie do sklepu, ale powiedziałem, że możemy to wszystko zrobić jutro. Moja żona zaczęła krzyczeć, że rujnuję jej plany.

Cóż, znowu jestem winna. Musiałem tuptać do sklepu, który, nawiasem mówiąc, nie jest oddalony ani o pięć, ani nawet o dziesięć minut. A moja żona znów zadzwoniła i zażądała, żebym kupił indyka.

Żebyś zrozumiał, moja teściowa ma podejście gospodarza. Nie je żadnych krewetek — chce krewetki argentyńskie. A one kosztują jak skrzydło samolotu! My sobie na to nie pozwalamy, ale tutaj można je po prostu wyjąć i odłożyć!

Mój teść to inna historia. Ma wrzody i jada zupy z chudą wołowiną i gotowane na parze kotlety z piersi indyka. A teraz moja żona postanowiła zadowolić swoich rodziców menu, a ja będę musiał zrobić zamieszanie!

W końcu nadeszła godzina X — teściowa i teść zaszczycili nas swoją wizytą. Jak zwykle pojawili się z niezadowolonymi minami. Żona wręczyła matce prezent — złoty łańcuszek w etui. Otworzyła kasetkę i zaczęła robić jej wyrzuty.

Chociaż było mi wstyd, musiałam to przełknąć, żeby nie wywołać skandalu. Następnie usiedliśmy przy stole. Moja teściowa podała sobie sałatkę z krewetkami, którą jej córka przygotowała z taką starannością.

Moja teściowa zaczęła komentować jedzenie. Moja żona zarumieniła się ze wstydu, ale ja znów milczałem. Nie wytrzymałem, gdy teściowa zaczęła atakować naszego syna.

Długo słuchałem, jak mówi o złym wychowaniu mojego syna i moja cierpliwość się wyczerpała. Powiedziałem jej, że może i jest doświadczoną nauczycielką, ale nie powinna ingerować w wychowanie naszego syna swoimi własnymi pomysłami!

Powiedziałem też, że przynajmniej powinni współczuć swojej córce — bardzo się stara, robi wszystko, co w jej mocy, a zawsze jest ze wszystkiego niezadowolona!

Teściowa zarumieniła się ze złości. Chciała coś powiedzieć, ale słowa uwięzły jej w gardle — nie spodziewała się tego po wiecznie milczącym zięciu. A teść wśród hałasu wychylił trzy kieliszki pod rząd.

Teściowa powiedziała mężowi, żeby się szykował, a oni jadą do domu.

Wiesz, to nawet dobrze, że w końcu do tego doszło. Szczerze mówiąc, mojej żonie też kończyła się cierpliwość. Ale nie mogła powiedzieć mojej mamie, więc mąż zrobił to za mnie.

Oczywiście pogodzimy się później, ale przynajmniej przez miesiąc nie bęteść dzie nam przeszkadzać.

Tak to już jest. Czasami warto postawić ludzi na swoim miejscu, nawet jeśli są bliskimi krewnymi.

„Mój mąż nie spotkał się ze mną w szpitalu położniczym, ponieważ „moja matka na to nie pozwoliła””

Wybudowaliśmy dom dla siebie, a rodzice męża zdecydowali, że to dla nich: „Tu wystarczy robić, co się chcę”

„Nie mogę uwierzyć, że nazywałam tę kobietę „mamą”. To niesamowite, jak chęć wzbogacenia się zmienia ludzi”