Michał co weekend przywoził ogromne paczki z jedzeniem, a jego mama gotowała niesamowicie dobrze i dbała o to, aby jej syn nie chodził głodny do szkoły.
Od pierwszego spotkania dobrze dogadywałam się z Martą. Jest miłą i inteligentną kobietą, a także bardzo praktyczną.
Urodziła Michaiła w wieku 18 lat, a potem wydarzyła się straszna tragedia i jej mąż zmarł.
Marta do dziś ze łzami w oczach wspomina ten trudny okres, jak musiała pracować po nocach, żeby wykarmić syna, więc nigdy się z nim nie spotkała i pozostała singielką — po prostu nie było czasu na życie osobiste.
Kiedy poznałam moją teściową, miała 41 lat i wyglądała znacznie młodziej. Przed ślubem Marta poinstruowała mnie, że mam się nim opiekować.
Mieszkaliśmy niedaleko siebie, a Michał dostał propozycję pracy w rodzinnym mieście, więc wynajęliśmy tam mieszkanie. Marta często nas odwiedzała, ale nigdy nie robiła mi żadnych uwag, wręcz przeciwnie, pomagała mi, przynosiła pyszne ciasto czy kotlety…
Zawsze była zadbana, ubrana w garsonki lub spódnice, z torebką przewieszoną przez ramię. Marta miała mnóstwo przyjaciół i przyjaciółek — chodziła z kimś do teatru, do filharmonii, na urodziny. Potem urodziłam Aleksandra i przez pierwszy miesiąc Marta praktycznie mieszkała z nami — jestem jej za to bardzo wdzięczna, bo po ciężkim porodzie nie mogła dojść do siebie.
Z czasem teściowa przestała się z nami kontaktować — odbierała telefony, ale nie przychodziła w odwiedziny ani nie zapraszała nas do siebie. Myślałam, że jest czymś urażona. Potem powiedziała, że wyjeżdża na trzy miesiące do swojej przyjaciółki poza miasto i rozmawiała z nami tylko przez Skype’a.
Pewnego dnia zadzwoniłam do Marty i powiedziała, że została przyjęta do naszego lokalnego szpitala z zawałem serca. Byłam przerażona, chciałam pojechać, ale teściowa kategorycznie mi odmówiła.
Przyjechaliśmy do niej kilka dni później, a ona zasugerowała, że ma nam coś do powiedzenia. Marta otworzyła drzwi i trzymała dziecko.
Moja teściowa wyszła za mąż i teraz ma rodzinę. Byłam bardzo szczęśliwa z powodu mojej teściowej. Chociaż ma już 47 lat, nadal ma dużo energii i pomagam jej we wszystkim, tak jak ona pomagała mi z moim synem.
Przez długi czas mieszkaliśmy z teściami i na początku naprawdę wierzyłam, że to tylko przejściowy…
Często pukała do moich drzwi. Zawsze nieśmiało, jakby przepraszała za sam fakt swojego istnienia. Najpierw…
Pracujemy razem. To brzmi dumnie, kiedy ktoś pyta, czym się zajmujemy. Wspólna firma, wspólne godziny,…
Zawsze byłam tą „rozsądną” córką. Tą, na którą można liczyć. Kiedy mama chorowała, to ja…
Przez całe życie byłam kobietą, która „daje radę”. Tak o mnie mówiono w rodzinie, w…
Przez całe życie powtarzałam sobie, że wszystko da się poukładać, jeśli tylko jest dobra wola.…