screen Youtube
Oczywiście sama robi remonty na nasz koszt, bo przecież nie na próżno wychowała syna, więc dlaczego na starość ma płacić za własne remonty?
Początkowo planowaliśmy lekką naprawę kosmetyczną. A moja teściowa wspomniała o takiej potrzebie, gdy tylko zaczęliśmy rozmawiać o konieczności uporządkowania mieszkania.
Natychmiast włączyła się do rozmowy ze swoim podejściem „zróbmy to najpierw u mnie”. Tak jakbyśmy planowali globalny, długi i oczywiście kosztowny remont, a ona potrzebuje tylko trochę.
Wszystko zaczęło się od prośby o odświeżenie tapety. Kupiliśmy jej tapetę, wynajęliśmy kobietę, która szybko i sprawnie ją położyła, ale nie wyszło.
Okazało się, że najpierw trzeba wyrównać ściany, a jeśli takie prace były w planach, to przenieśmy parę gniazdek, bo inaczej będzie niewygodnie.
I tak poszło na wymianę podłogi, płytek w łazience, okablowania w niektórych miejscach, nowe drzwi i sufity napinane.
I najpierw to robi, a potem stawia przed faktem dokonanym. Nikt nie chciał w ogóle zawracać sobie głowy toaletą, ale potem zadzwoniła teściowa i powiedziała, że muszą jechać i wybrać nowe płytki do łazienki.
Mężczyzna tłumaczy jej, że kafelki nie były uwzględnione w budżecie i że w ogóle nie planowali ruszać łazienki, na co matka przewraca oczami i mówi, że stare już zostały zbite przez robotników: „Czy mam teraz mieszkać z tak okropną toaletą?” zapytała ze łzą w głosie.
W ten sposób konieczna stała się wymiana płytek w toalecie, potem to samo w łazience, a następnie wymiana kranów i odnowienie łazienki.
Wszystkie pieniądze wydawane są na remonty w mieszkaniu mojej teściowej, a ona ani myśli zwalniać tempa. Już rozmawiamy o nowym zestawie kuchennym, bo stary w ogóle nie pasuje do nowych płytek. A nasze mieszkanie nadal wygląda jak sceneria do horroru. W zeszłym roku zalali nas sąsiedzi, więc sytuacja tylko się pogorszyła.
Chcę zrezygnować z niekończących się remontów u teściowej i zająć się własnym mieszkaniem, ale ona od razu zaczyna płakać, jakbyśmy chcieli ją zostawić w zrujnowanym mieszkaniu.
Teraz musimy zrobić sufity, bo z tymi betonowymi sufitami wygląda tak, że nie da się w nim mieszkać. Potem, jestem pewna, zażąda zestawu kuchennego, bo stary już wyrzuciła, potem nowych mebli, sprzętu AGD i wtedy będziemy mogli zacząć remont od nowa.
Mój mąż daje się nabrać na łzy mamy, więc ona to wykorzystuje. Ale mnie już kończy się cierpliwość. Mieszkamy w mieszkaniu z wywalonym linoleum, łuszczącą się tapetą i okropnym sufitem.
Powiedziałam mężowi, że ostatnią rzeczą, jaką zrobimy dla jego matki, będzie sufit. Niech wszystko inne zrobi sama. Nawet jeśli wyniesie wszystkie meble i urządzenia i będzie mieszkać w gołych ścianach, to jej problem.
Mój mąż zdaje się ze mną zgadzać, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że uda mu się postawić mamę jasno przed faktem.
Nigdy nie myślałem o tym, kto dostanie mieszkanie moich rodziców. Przez długie lata nawet nie…
Nigdy nie planowałam mieszkać na dworcu. A właśnie tak czasem czuję się we własnym mieszkaniu…
Przez wiele lat byłam tą „rozsądną” córką. Tą, która nie sprawia problemów, która radzi sobie…
Zawsze myślałam, że najgorsze w małżeństwie są kłótnie. Krzyki, trzaskanie drzwiami, obrażone milczenie. Dopiero teraz…
Święta zawsze kojarzyły mi się z ciszą, zapachem choinki i tym szczególnym napięciem w powietrzu,…
Kiedy rozwodziliśmy się z mężem, nie było już we mnie ani łez, ani złudzeń. Wszystko…