„Moja teściowa zamierza wyjść za mąż na starość i żąda, abyśmy zapłacili za jej ślub jako prezent: nie dała ani grosza na nasz ślub”

Moja teściowa postanowiła wyjść za mąż. I zamierza wyjść za mąż. Ale nie chce tylko tego, chce wystawnego wesela, na które nie ma pieniędzy.

A my musimy dać jej te pieniądze. Tak, tak, nie pożyczać jej, ale dać jej jako prezent ślubny od kochającego syna i synowej, którzy ją szanują.

Ale nie dostanie ani grosza, bo na to nie zasługuje. Przypomnę jej również wszystko, co powiedziała przed naszym ślubem.

Nie prosiliśmy z mężem teściowej ani nikogo innego o pieniądze na wesele. Chcieliśmy mieć uroczystość — zorganizowaliśmy ją dla siebie i naszych bliskich.

Teściowa jednak stanowczo nam to odradzała. Powiedziała, że wesela już dawno się wyczerpały, nikt już nie organizuje imprez na dużą skalę.

Zapytała mnie, czy chcę białą sukienkę, mówiąc, że mieszkamy razem od dwóch lat, więc po co rozśmieszać ludzi?

Tak, kupiłam białą sukienkę. Wychodziłam za mąż po raz pierwszy i chciałam założyć białą sukienkę, aby poczuć się wyjątkowo w tym dniu.

Moja teściowa również nie była zadowolona z miejsca bankietu. Restauracja została wynajęta z jakiegoś powodu, a powinniśmy byli zaprosić mniej gości i sami nakryć do stołu w domu. Nie, nie zamierzała pomagać, to był nasz ślub.

Generalnie miała swoje zdanie na każdy temat, nie wszystko jej się podobało i sprowadzało się to do tego, że po prostu musieliśmy podpisać i nie marnować czasu i pieniędzy.

Sama miała ślub według wszystkich zasad, opowiadała mi o tym, ale kiedy zapytałam ją, dlaczego z mężem nie podpisali po prostu aktu małżeństwa, teściowa powiedziała, że to były inne czasy.

W prezencie dała nam jeden z zestawów, który zbierał kurz w jej szafie. Nikt nie używał takich zestawów od stu lat, więc odłożyliśmy go z powrotem do szafy.

Przez dwa lata żyliśmy długo i szczęśliwie, a potem moja teściowa ogłosiła z westchnieniem, że wychodzi za mąż. Jej oczy zalśniły, rumieniec się pojawił, a na ustach zagościł uśmiech.

Ja, naiwny, myślałem, że wyjdzie za mąż zgodnie z własną wolą i się ożeni. Po prostu złoży podpis w urzędzie stanu cywilnego, nakryje do stołu w domu i generalnie zrobi tak, jak nam radziła.

Ale nie. Ona chce białej sukni i kawiarni z gośćmi, a także chce, abyśmy zapłacili za to święto duszy, które jest rodzajem prezentu, którego od nas zażądała.

Wciąż trawiłam tę informację, a mój mąż zaczął tłumaczyć mamie, że posuwa się za daleko w swoich pragnieniach, że zaraz podrze spodnie.

Moja teściowa była oburzona, bo nie co dzień matka wychodzi za mąż.

Powiedziała też, że nie ma co się popisywać przed kawiarnią. Niech zbierze najbliższych, przygotuje sałatki, zrobi ciepłe jedzenie, a na drugi dzień pozmywa naczynia z mężem. Dlaczego? W jej wieku to zupełnie normalny substytut nocy poślubnej.

A w prezencie od nas dostanie zestaw, taki sam jak ten, który podarowała nam na ślub. Nie wykluczam, że będzie to ten sam zestaw.

Teściowa spojrzała na mnie i powiedziała, że nie zaprosi mnie na swój ślub. Mój mąż powiedział, że w takim razie może zostać skreślony z listy gości.

Moja matka dodała, że kobietę można zmienić, ale matka pozostaje ta sama! Rozmawialiśmy o tym z mężem przez cały dzień. Była zdecydowana wyjść za mąż. No cóż, niech sobie idzie. Ale nie dostanie od nas ani grosza za to wydarzenie. Sami zapłaciliśmy za nasze wesele, więc niech ona i jej mąż bardziej się postarają.

„Moja żona postanowiła zostawić dziecko ze mną i nigdzie nie wyjeżdżać: jak można zrobić coś takiego dziecku”

„Moja synowa ciągle się rozwija, ale prawdopodobnie nie będę czekać, aż odniesie sukces: Bóg zesłał mi synową”

„Kiedy odeszła moja mama, tata zamieszkał z nami i zaczął ustalać własne zasady: „Nauczę cię wstawać wcześnie”