Matka mojego męża nie dbała zbytnio o swoje relacje z mężem, więc jej małżeństwo z ojcem mojego męża rozpadło się, ponieważ nie wybaczył jej niewierności.
Teraz moja teściowa jest przekonana, że wszystkie kobiety zdradzają, łącznie ze mną. Tylko ona mogła to robić, bo była nieszczęśliwa w swoim małżeństwie, ale mnie nie wolno, bo jej syn jest złotem i nie można go obrażać.
Wiem, że jestem złota nawet bez niej. I nigdy nawet nie myślałam o zdradzaniu go, nie akceptuję zdrady, bo nie widzę w tym żadnego sensu.
Jak się kocha męża, to się nie zdradza, a jak ciągnie do przygód, to o jakiej miłości możemy mówić, a jeśli tak, to już nie jest rodzina i trzeba się rozwieść.
Ale moja teściowa, która ma to „doświadczenie” za sobą, nie wierzy, że są kobiety, które nie zdradzają. Sama zdradzała, a i jej koleżanki nie są bez grzechu, dlatego wyciągnęła daleko idące wnioski.
Powiedziała mi to wszystko, gdy upijała się na rodzinnej uroczystości. Nie znałam tam nikogo poza nią i jej mężem, więc musiałam słuchać teściowej, gdy męża nie było. „Widzę cię jak na dłoni! Nie rób takiej niewinnej miny, widzę w twoich oczach, że kogoś szukasz” – podsumowała teściowa, z trudem skupiając na mnie wzrok.
Myślałam, że ta rozmowa nie pójdzie dalej, że plecie bzdury, ale moja teściowa nie jest osobą, która rzuca słowa na wiatr.
Mój mąż pracował pięć dni w tygodniu, tak jak ja, ale pieniądze się skończyły, więc zmienił pracę i teraz pracuje na zmiany w nocy i w weekendy. To bardzo zmartwiło moją teściową. Najwyraźniej uznała, że teraz zostanę odarta z całej mojej duszy. I na pewno by mnie na tym przyłapała.
Zaczęła więc przychodzić, kiedy byłam w domu, a mój mąż w pracy. Bez dzwonienia, bez ostrzeżenia, czasem nawet udawało jej się nie zadzwonić domofonem.
Wchodziła, chodziła po mieszkaniu, przyglądała się uważnie, węszyła, nawet „przypadkowo” zaglądała pod łóżko. Zadawała różnego rodzaju pytania.
Kilka razy przyszła nawet w nocy, o drugiej. Raz wymyśliła, że u sąsiadów się pali, w domu nie da się spać, śmierdzi dymem.
Za drugim razem przyszła, bo miała zły sen, jakieś przeczucia ją niepokoiły, więc postanowiła mnie sprawdzić.
Źle się czułam, bo była trzecia nad ranem, rano musiałam iść do pracy, a nie spałam, obserwowałam teściową, która potajemnie próbowała chodzić po mieszkaniu.
O ile teściowa nie przeszkadzała mi zbytnio w parafiach w ciągu dnia, a nawet wieczorem, to te nocne wizyty stały się bardzo irytujące.
Powiedziałam mężowi, że nadszedł czas, aby jego matka sprawdziła głowę, ponieważ ciągle przychodziła do mnie w nocy, kiedy go nie było. Był co najmniej zaskoczony.
Odbyliśmy prewencyjną rozmowę z jego matką, wydawała się żałować, ale widzę w jej oczach, że się nie wycofa.
Nie obchodzi mnie to, bo nie ma na czym mnie złapać. Ale niech ta gra w inwigilację i prześladowania nie wykracza poza odpowiednie granice.