Mam na imię Marta. Historia mojej miłości i małżeństwa zaczęła się banalnie.
Poznaliśmy się z Adamem na weselu wspólnych znajomych, zakochaliśmy się w sobie, zaczęliśmy ze sobą chodzić, a potem wzięliśmy ślub.
Nie chcieliśmy mieszkać w wynajętym mieszkaniu, więc postanowiliśmy wziąć kredyt na własny dom i zapłacić za niego, ale nie mieliśmy wystarczająco dużo pieniędzy na zaliczkę.
Moi rodzice interweniowali i dołożyli trochę pieniędzy, ale to wciąż było za mało. Wtedy mój mąż poprosił o pomoc swoją matkę, Marię.
Moja teściowa postanowiła sprzedać swoją daczę i przekazać nam pieniądze. Kupiliśmy mieszkanie i sami je wyremontowaliśmy.
Mój ojciec bardzo nam pomógł, ponieważ całe życie pracował jako budowniczy. Wprowadziliśmy się i żyliśmy spokojnie aż do pewnego dnia.
Kilka miesięcy temu zadzwoniła do mnie teściowa i powiedziała, że przyjeżdża nas odwiedzić. Myślałam, że przyjeżdża w odwiedziny, więc szybko upiekłam kaczkę i przygotowałam inne pyszne dania.
Ale kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam Marię stojącą z walizkami. Weszła do mieszkania i powiedziała mi, że dała nam pieniądze na mieszkanie, więc będzie tu z nami mieszkać.
Nie sprzeciwiałam się i nie widziałam w tym nic złego. Oczywiście słyszałam, że teściowie są trudni we współżyciu, ale z Martą zawsze miałyśmy dobre relacje, więc nie martwiłam się zbytnio. I na próżno!
Kiedyś przygotowywałam posiłki wieczorem, żeby starczyło na następny dzień, ale zaczęłam zauważać, że moja teściowa zjada absolutnie wszystko, zanim wrócę do domu i niczego nie gotuje.
Kiedy zadaję jej pytania, odpowiada: „Przepraszasz?”. Nie jest mi przykro, ale nie mam energii, by codziennie wracać z pracy i gotować dla całej rodziny.
Wtedy zauważyłam, że przegląda moje rzeczy. Oczywiście zapytałam ją o to, ale powiedziała coś niezrozumiałego.
Powiedziała, że nie powinnam nosić takich ubrań, że wkrótce rozwiedziemy się z mężem, a ona zajmie mieszkanie. Rozmawiałam o tym z mężem, ale on mnie nie słuchał i stanął po stronie matki.
Pewnego dnia nie mogłam już tego znieść i postanowiłam zmienić zamek w mieszkaniu. Nie poszłam do pracy i zadzwoniłam po ślusarza. Poczekaliśmy, aż teściowa wyjdzie z domu i zamontowaliśmy nowy zamek w drzwiach.
Spakowałam wszystkie jej rzeczy do walizek i wystawiłam je za drzwi. Potem zadzwoniłam do męża i powiedziałam mu, że nie mogę tego dłużej znosić i że może wybrać, z kim chce mieszkać: ze mną czy z nią.
Kiedy moja teściowa przyszła i zobaczyła rzeczy w wejściu, była bardzo oburzona i natychmiast zaczęła dzwonić do Adama. Nie wiem, co jej powiedział, ale bardzo się zdenerwowała i zaczęła krzyczeć. Potem poszła do swojego mieszkania.
Po chwili zagroziła synowi, że pozwie nas za jej część mieszkania. Powiedziałam o tym rodzicom, a oni znaleźli potrzebną kwotę. Pieniądze przekazaliśmy teściowej ze świadkami, aby później nie było żadnych skarg.
Teraz w ogóle się z nią nie kontaktujemy, a ona tego nie chce. Nawet po urodzeniu syna nic się nie zmieniło.