Moja teściowa domaga się, żebym powiedziała jej, co chcę dostać w prezencie, a ja mam już dość tanich prezentów

Przez moją teściową zaczynam nie lubić świąt. Ma maniakalny pomysł, że trzeba dawać rzeczy, a pieniądze to zły prezent.

Ale w naszym przypadku byłoby lepiej, gdyby dała nam pieniądze. Po pierwsze, jesteśmy młodą rodziną i przydałyby nam się pieniądze.

Po drugie, nie lubię tanich dóbr konsumpcyjnych, a moja teściowa po prostu nie ma pieniędzy na coś normalnego.

Nie mówię jej, że pod żadnym pozorem nie może dać mi drogiego prezentu. Rozumiem, że nie ma za dużo pieniędzy, więc nie ma możliwości, żeby dać mi prezent.

Ale nie proszę o coś drogiego. Lepiej by było, gdyby dała mi pieniądze, a ja wykorzystałabym je na kupienie sobie tego, czego naprawdę potrzebuję.

screen Youtube

Tylko w przypadku mojej teściowej ten schemat nie działa. Ona nie uważa, że dawanie pieniędzy jest właściwe. Woli wydać pieniądze na prezent niż dać mi ekwiwalent pieniężny.

Takie podejście mnie denerwuje i irytuje. Przed każdymi świętami teściowa zaczyna zawczasu grzać mi głowę, pytając, co mam jej dać w prezencie.

Początkowo odmawiałam jakichkolwiek prezentów. Wiem, że rodzice mojego męża nie mają dużo pieniędzy i nie chciałam ich obciążać dodatkowymi wydatkami. Ale moja teściowa nalegała, a potem poddała się i zaczęła dawać mi to, co uważała za dobry prezent. Cóż mogę powiedzieć… Nasze wyobrażenia o dobrych prezentach są różne.

Moja teściowa ma zupełnie inny gust, więc ubrania, które mi dała, wyglądały dla mnie zbyt niewygodnie: nie noszę ich. Ani biżuteria, ani berety i tak dalej. Nie lubię taniej biżuterii.

Nie mam dużo biżuterii, ale wszystko jest wysokiej jakości, wygląda dobrze i kosztuje dużo pieniędzy. Moja teściowa ma dużo biżuterii, ale wszystko to byłoby bardziej odpowiednie dla dziecka, które jeszcze nie rozumie, co warto kupić, a co nie.

Zdając sobie sprawę, że moje milczenie tylko pogarsza sytuację, poprosiłam matkę męża, żeby dała mi pieniądze. Będę z nich zadowolona i znajdę dla nich zastosowanie. Teściowa chce, żebym coś wymyśliła, bo pieniądze to nie prezent.

Co mogę wymyślić? Chcę kolczyki i bransoletkę. To biżuteria, ale kosztuje około trzech tysięcy złotych. Czy powinnam poprosić teściową o ten prezent? Oczywiście, że nie.

Gdyby dała mi pieniądze, zrobiła to moja mama i przyjaciółki, uzbierałabym większość tej kwoty. I byłbym zadowolony z prezentu. Ale teraz muszę się zastanowić.

Rozumiem ograniczony budżet rodziców mojego męża, więc staram się znaleźć coś niedrogiego, ale potrzebnego. Nie wychodzi mi to zbyt dobrze, bo wszystko, co niedrogie, już dostałam.

Jestem zmęczona ciągłym szukaniem czegoś, co mogłabym podarować teściowej. Poprosiłam męża, żeby porozmawiał z mamą, ale to nic nie dało. On nawet nie chce dać wspólnego prezentu, uważa, że lepiej kupić coś od siebie.

Było mi bardzo przykro, gdy teściowa zmarnowała pieniądze. Ale moja wyobraźnia nie jest nieograniczona, więc zawsze mogę wymyślić coś tak niedrogiego, czego potrzebuję.

Teściowa oczywiście nie kupi mi w prezencie proszku do prania czy innej chemii gospodarczej. A z takich stosunkowo niedrogich rzeczy nie potrzebuję nic innego.

Nie mam dużo ubrań, butów i biżuterii, ale wszystkie są wysokiej jakości i, delikatnie mówiąc, nie są tanie. Oczywiście teściowa będzie mogła mi coś takiego kupić, ale kosztem ogromnego wysiłku, a ja nie chcę jej narażać na taki stres.

To błędne koło. Moja teściowa nie jest daleko w tyle, domaga się, abym powiedział jej, jaki prezent chcę, a ja nie mam już pomysłów. Cóż, nie mam już żadnych opcji. Naprawdę nie chcę zagracać mieszkania różnymi bezużytecznymi rzeczami. Nie chcę też, żeby moja teściowa wydawała pieniądze na darmo. Jestem już zmęczona zastanawianiem się, co jej powiedzieć.

Teraz święta nie są dla mnie radosnym oczekiwaniem, ale bólem głowy. Byłoby lepiej, gdyby teściowa mnie nienawidziła i nic mi nie dawała. Myślę, że miałabym spokojniejsze życie.

Moja teściowa mnie nie lubi, cały czas na mnie warczy, a najlepszy kawałek daje swojemu drugiemu zięciowi i nazywa go swoim synem

Mój mąż odziedziczył samochód, który ciągle wymaga napraw, a ja nie zgadzam się na pozbawianie moich dzieci wszystkiego na rzecz tego rarytasu. Jestem gotowa się z nim rozwieść, aby właściwie wychować moje dzieci

Kiedy Michał rozmawiał ze swoją teściową w kuchni, nie miał pojęcia, że jego żona stoi za drzwiami i podsłuchuje: „Obiecałaś mi, że jak się z nią ożenię, to będę miał mieszkanie”