screen Youtube
Bardzo nalegała na to, wyliczając wszystkie zalety i uroki życia w sąsiedztwie z nią.
Tak więc jesteśmy właścicielami trzypokojowego mieszkania w dobrej dzielnicy Krakowa, a teściowa mieszka w tym samym domu, w swoim jednopokojowym mieszkaniu.
Nie bałam się rodzić w wieku 35 lat – w naszej rodzinie to normalna sprawa. Teraz wraz z Tadeuszem wychowujemy syna i córkę.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie moja „ukochana” teściowa, która zajmuje zbyt dużo miejsca w naszym życiu. Ta kobieta to prawdziwy chodzący problem.
Matka męża ma klucze do naszego mieszkania na wypadek, gdybyśmy nagle nie było w domu. Ale przychodzi do nas jak do siebie, bez żadnego uprzedzenia.
Potrafię przymknąć oko na wiele rzeczy – mam wystarczająco dużo życiowej mądrości. Ale to, co robi Weronika, czasami przekracza wszelkie granice.
Razem z Tadeuszem dużo pracujemy, aby spłacić kredyt hipoteczny i zapewnić dzieciom utrzymanie. Ale dla mnie to mniejsze zło w porównaniu z tym, co muszę znosić, kiedy ona przychodzi do nas z wizytą.
Ta kobieta nie ma żadnego taktu, proszę mi wierzyć. Może pojawić się bez dzwonienia wcześnie rano z pełnymi torbami prezentów. Jakich prezentów? Dwie torby w kratkę z konserwami z cukinii, kompotami i talerzami z pchlego targu.
I to mieszkanka miasta! Ale nosi się z tymi śmieciami jak z pisanym workiem.
Na tym jej dziwactwa się nie kończą. Postanowiła, że nasz drugi pokój jest pokojem gościnnym, przeznaczonym wyłącznie dla niej. A jak
się zachowuje, to już temat na osobną rozmowę!
W jednej osobie współistnieją „wykwalifikowana” tarolog, numerolog, ekspertka od feng shui, profesjonalna psychiatra i gorliwa chrześcijanka, uwielbiająca sterylną czystość.
Teściowa jest zawsze w 1000% przekonana o swojej racji i w takim samym stopniu o tym, że wszyscy wokół się mylą. To nie ona przychodzi bez uprzedzenia, to my podobno nie cieszymy się na jej widok.
To nie ja pracuję od rana do nocy, tylko jestem leniwa. No cóż, zodiak Skorpion, a do tego urodzona w roku Małpy – cóż tu powiedzieć.
Jak wam się to podoba? Przychodzi do nas prawie codziennie i krytykuje, jak mogę gotować w garnkach, które nie są wypolerowane na błysk. A ja po prostu nie mam na to czasu, bo pracuję na trzech etatach! Mąż nie narzeka, dzieci są najedzone.
Ale tym razem Weronika przeszła samą siebie. Przyszła nie sama, ale z małym psem w nieokreślonym wieku. To albo szczeniak, albo stary pies.
Pies cały czas szczeka, nie jest nauczony porządku. Teściowa oświadczyła, że musimy zatrzymać tego psa.
Mnie to zupełnie nie odpowiada, szczerze mówiąc. Oczywiście wyrażam swoje niezadowolenie, ale teściowa urządza prawdziwe sceny teatralne. Po nich idzie do swojego „pokoju”, żeby odpocząć, a potem wszystko zaczyna się od nowa.
Nie mogę tak dalej żyć. Teściowa z psem to już przesada. Jeszcze bardziej denerwuje mnie mąż, który nie próbuje w żaden sposób rozwiązać tej sytuacji.
Dlaczego ja mam sama radzić sobie z jego matką? Czy on nie widzi, że jeśli tak będzie dalej, stracę wszelką chęć do życia z nim?
Poważnie myślę o tym, żeby na kilka dni wyprowadzić się z dziećmi do hotelu. Niech mąż i jego mama pożyją razem, porozmawiają. Może dojdą do porozumienia, jak dalej postępować. Jeśli ich decyzja mi odpowiada, wrócę.
Tak, to dodatkowe wydatki, które mogłyby pójść na spłatę kredytu hipotecznego. Ale problem trzeba rozwiązać jak najszybciej. W przeciwnym razie ryzykuję utratę wszystkiego. Myślę, że warto.
My z Janem jedliśmy kolację — zwykła środa, po pracy, on opowiadał o drobiazgach, ja…
To była zwykła sobota. Ja prałam firanki, Adam mył podłogę w kuchni — wszystko jak…
Przygotowywaliśmy się przez cały tydzień. Upiekłam jej ulubiony tort — ten sam, który robiłam, kiedy…
Mam sześćdziesiąt lat. Kiedyś wydawało mi się to starością, a teraz po raz pierwszy czuję,…
Przyjechałam do matki po latach ciszy. Nie wiedziałam, jak mnie przyjmie. Czy w ogóle otworzy…
Przyszłam trochę wcześniej. Tak po prostu — żeby pomóc, żeby nie było jej ciężko. Pomyślałam,…