Moja synowa złożyła pozew o rozwód, twierdząc, że dziecko nie jest jej męża. Teraz siedzi tam dumna i samotna, a komu to było potrzebne

Od pierwszych dni Diana okazywała swój gorący temperament. Ale kiedy ona i Krzysztof, mój syn, zamierzali się pobrać, miała zaledwie dwadzieścia jeden lat, miałam nadzieję, że dorośnie, stanie się spokojniejsza, mądrzejsza, bardziej powściągliwa.

Niestety, moje nadzieje się nie spełniły. Jak pokazały ostatnie wydarzenia, w ciągu dziesięciu lat małżeństwa moja synowa nie zyskała ani na inteligencji, ani na cierpliwości.

Zawsze traktowałam moją synową bez zbędnych emocji, ponieważ pod pewnymi względami przypominała mi mnie.

Ona również wcześnie wyszła za mąż i nie wiedziała, jak się kontrolować. Teraz zabawnie jest wspominać skandale, które wywołaliśmy z mężem na początku naszego życia rodzinnego.

Dlatego nie wymagałam od synowej zbyt wiele mądrości. Rozumiałam, że wszystko przychodzi z latami.

screen Youtube

Mojemu synowi nawet trzeba było od czasu do czasu zrobić pranie mózgu, kiedy się kłócili. Inaczej, gdyby się nie kłócili, to by się rozwiedli. Dokąd to zmierza?

Kiedy moja synowa zaszła w ciążę, byłam przeszczęśliwa. Myślałam, że teraz oboje na pewno staną się poważniejsi, w końcu sprowadzili na świat nowe życie.

Moje nadzieje częściowo się spełniły. Skandale młodych ludzi stały się rzadsze, ale jeśli już do nich dojdzie, to potem jest już tylko z górki. Potem chodzili i wkurzali się na siebie jak dwa chomiki.

Przestałam im prawić kazania, byłam tym zmęczona. W końcu są dorośli, czas znaleźć wspólny język.

Wychodziłam z wnukiem, jeśli prosili mnie o pomoc, a kiedy dorósł, zaczęłam go trzymać przy sobie. I nie obchodziło mnie, na co młodzi ludzie poświęcają czas – kłótnie, imprezy, spanie – to mnie już nie dotyczyło.

Ostatnie trzy lata były trudne dla naszej rodziny. W tym czasie Diana skończyła już urlop macierzyński i pracowała, ale dzieci miały kredyt hipoteczny, więc nadal było ciężko.

Kiedy dwa lata temu zmarł mój mąż, zasugerowałam, żeby przeprowadzili się do mnie i wynajęli swoje mieszkanie. To przynajmniej ułatwiłoby spłatę kredytu hipotecznego.

Ale odmówili, mimo że ciągle kłócili się o pieniądze. Próbowałam im pomóc, ale z moją pensją pracownika państwowego nie mogłam sama się zadłużać i to było w porządku.

A kłótnie w ich rodzinie stawały się coraz większe. Syn zarzucał żonie, że nie potrafi oszczędzać i wydaje pieniądze na bzdury, a synowa odpowiadała, że niektórzy mężczyźni po prostu nie potrafią utrzymać rodziny tak jak normalni mężczyźni.

Nie było sensu z nimi rozmawiać, próbowałam. Każdy z nich uważał, że ma wyłączną rację i nie zamierzał się wycofać.

Skończyło się na rozwodzie. Kiedy to usłyszałam, zrobiło mi się niedobrze. Jakiego rodzaju rozwód?

Jesteśmy razem od prawie dziesięciu lat, nasz syn ma pięć lat, a nasze mieszkanie jest obciążone hipoteką. Po co teraz niszczyć rodzinę? Ale kto by mnie słuchał?

Krzysztof powiedział, że jest gotów zostawić mieszkanie Dianie, ale chce zabrać syna, żeby „nie wychowywała go taka histeryczka”. A synowa powiedziała, że nie powinien widzieć syna na oczy, bo dziecko nie jest jego.

Wszyscy są przyzwyczajeni do tego, że Diana w przypływie emocji mówi, co chce. Ale wniosła do sądu wynik testu, który wykazał, że Krzysztof nie jest ojcem dziecka, więc nie ma praw do syna.

Zrobił się straszny skandal. Poradziłam synowi, żeby jeszcze raz sprawdził słowa Diany i zrobił kolejny test, bo w przypływie emocji mogła zrobić coś innego.

Ale tym razem moja synowa nikogo nie wprowadziła w błąd. Drugi test również wykazał, że Krzysztof nie jest ojcem dziecka. Straciliśmy grunt pod nogami. Jak to się stało?

Przez pięć lat uważaliśmy dziecko za naszego syna i wnuka, naszą własną krew, a teraz takie odkrycia.

Mój syn powiedział Dianie wiele rzeczy, których nie powinienem mówić, ale mogę go zrozumieć: pięć lat kłamstw może sprawić, że każdy straci nerwy.

Krzysztof będzie teraz dzielił mieszkanie, nie chce widzieć syna, chodzi jak przygnębiony. A Diana, z którą próbowałam porozmawiać, nadal siedzi w ich wspólnym mieszkaniu, zraniona i dumna.

Chwali się tym, że jest teraz samotną matką, a jej były planuje zostawić ją bez dachu nad głową.

I kogo winić za jej zachowanie? Jeśli rozwodzicie się, po co chcecie wietrzyć swoje brudy i robić tak szokujące wyznania? Krzysztof nigdy nie podejrzewał, że dziecko nie jest jego.

I nikt inny też nie podejrzewał. Gdyby Diana siedziała cicho, wszystko byłoby w porządku.

Ale teraz Krzysztof chodzi jakby nie był sobą, dziecko płacze i nie rozumie dlaczego jej tata już nie przyjeżdża i nie wolno jej odwiedzać babci, moje serce jest w rozsypce.

A Diana teraz chodzi i mówi, że Krzysztof po prostu nie jest prawdziwym mężczyzną, prawdziwego mężczyznę nie obchodzi od kogo jest dziecko.

Mam co do tego wątpliwości. A sposób, w jaki przedstawiła tę wiadomość, też wiele mówi. Teraz nie wiem, co się stanie, co robić, jak to rozwiązać.

Teściowa nigdy nie pomagała mi przy dziecku, ale jak córka poszła do przedszkola to zaczęła mnie wysyłać do pracy

Kiedy dowiedziałam się, że moja babcia zostawiła mi wszystko, przestałam komunikować się z rodziną, ponieważ interesowała ich tylko jedna rzecz

Ola chciała budować swoje szczęście z żonatym mężczyzną, pomimo tego, że miał dzieci i żonę, a ona go kochała, ale to nie była dobra decyzja