„Moja synowa zdecydowanie chce pozbawić mnie mieszkania, od razu to zrozumiałam. I chce nas wysłać do matki”

Zawsze cieszę się z gości, ale kiedy moja synowa przychodzi na herbatę, nie jest dobrze. Widzieliśmy ją niedawno.

Nikt jej nie wzywał ani nie zapraszał, ale pojawiła się jakby znikąd. Mój brat i ja jesteśmy w tym samym wieku, a jego żona jest moją dawną koleżanką z klasy.

Nienawidzę jej od czasów szkolnych. A potem Piotr przyprowadził ją do domu swoich rodziców. Od razu wiedziałam, że nie będą mieli normalnego życia.

Jak można się tak zakochać i nie zauważyć chciwości i podłości swojej wybranki?

Chociaż na początku nawet cieszyliśmy się, że Piotr się żeni. Nie jest już młodzieniaszkiem, więc dobrze, że się w nim zakochała.

Ale później okazało się, że nie robiła tego z miłości. I w końcu zostaniemy sąsiadami. Cóż, nowożeńcy zazwyczaj mieszkają z rodzicami, tak jak ja i mój mąż, a mój brat i Lara planują to samo.

Kiedy to usłyszałam, byłam zdezorientowana. Po pierwsze, dlaczego u licha? Po drugie, nie mogłabym się z nią dogadać.

Zrobiłam z tego taką aferę… Krzyczałam, płakałam, prosiłam męża, żeby coś zrobił. Ale na próżno. Współżycie z taką osobą jak Lara było bardzo trudne.

Po prostu brakuje słów, aby opisać całe moje oburzenie! A potem mój brat ogłosił ślub. Oczywiście zostałam zaproszona na wesele.

Ale dlaczego? Ta uroczystość zdecydowanie nie jest dla mnie. Chciało mi się płakać.

I wtedy zaczął się cyrk. Mój mąż miał pokój w mieszkaniu komunalnym. Odziedziczył go po jakimś krewnym, który nie miał własnych dzieci.

Dżentelmen przepił resztę nieruchomości. To wszystko, co zostało.

Byłam tam tylko raz, ale to wystarczyło, żebym zdała sobie sprawę, że nie będę tam mieszkać! Okropne warunki, brak remontów i pijani sąsiedzi! To był koszmar!

Mój mąż i ja mieszkamy u moich rodziców, więc na pewno tam nie pójdę. Niedawno dowiedziałam się, że mój brat i jego świeżo poślubiona żona mogą z nami zamieszkać.

Natychmiast zaczęłam bić na alarm. Nie o tym marzyłam. Nie o takich sąsiadach! Ale mój mąż mnie uspokoił. Miał plan. Zgodził się oddać nasze mieszkanie mojemu bratu, a miejsce w akademiku chciał sprzedać, bo miał już kupców, a za uzyskane pieniądze wziąć kredyt na jednopokojowe mieszkanie.

Na początku się nie zgodziłem. Ale potem pomyślałam o tym i zdałam sobie sprawę, że mój mąż miał rację. To i tak było lepsze niż mieszkanie w jednym domu z Larą.

Więc tak zrobiliśmy. Na początku było ciężko. Nawet nie chcieliśmy mieć dzieci, bo wiedzieliśmy, że mamy kłopoty finansowe. Wiedzieliśmy, że kiedyś na pewno będzie łatwiej.

Zajęło nam to 5 lat. Spłaciliśmy kredyt. W końcu zaszłam w ciążę i prowadziłam spokojne życie. Byłam wtedy bardzo szczęśliwa, że w końcu wyprowadziliśmy się od rodziców.

Nawiasem mówiąc, przez cały ten czas prawie nie kontaktowałam się z bratem. Nie chciałam i nie zależało mi na nim. Chociaż moja matka ciągle próbowała nas do siebie zbliżyć.

Tak jak w dzieciństwie.

Niedawno odwiedziła mnie szwagierka.

Ona też była w ciąży. Była już w piątym miesiącu. Spojrzała na mnie chytrym wzrokiem. Od razu zorientowałam się, że już coś knuje.

W końcu powiedziała mi, że ona i jej mąż mają dla mnie ciekawą propozycję.

Mówią, że z teściową ciężko się dogadać, bo to obce osoby, ale jak będę jej córką, to będzie o wiele łatwiej. Dostanę też pomoc przy dziecku.

I wprowadzą się do naszego mieszkania. Tymczasowo… dopóki nie dostaną własnego domu.

Wiem, jak bardzo są tymczasowi. Raz ich wpuszczę i już nigdy nie zobaczę tego mieszkania.

Musieli wymyślić coś takiego! Odmówiłam. Nie zamierzałam nikogo wpuszczać do swojego mieszkania. Nie spłacałam kredytu przez tyle lat, żeby ktoś mógł je dostać za darmo.

Co do mojej matki… W porządku, dogadają się. Wszyscy się dogadują. Trzeba tylko znaleźć wspólny język i być trochę bardziej przychylnym. To wszystko.

Tylko na tym się rozstaliśmy. Myślałam, że wszystko rozumiem i wszystko uargumentowałam, ale dwa dni później znów miałam gości.

Na progu stała moja mama, a za nią Lara i dwóch ładowaczy. Byłam kompletnie zdezorientowana.

Jeden z ładowaczy zapytał, co zamierzamy zrobić najpierw. Nie mogłam zrozumieć, o czym rozmawiają. Powiedziała, że Lara wszystko jej powiedziała.

Jest szczęśliwa, że się do nich wprowadzamy.

Nie powiedziałam ani słowa. Wzdrygnęłam się i zamknęłam przed nimi drzwi. Nie wpuściłem ich więcej do domu. Rozmawialiśmy tylko przez telefon.

Czekałam, aż mąż wróci z pracy. Wiedziałam, że na pewno sobie ze wszystkim poradzi. Jego mózg dobrze działa w takich sytuacjach.

Potem wspólnie wyjaśniliśmy mojej matce, że nie daliśmy Larze naszej zgody. To była jej inicjatywa. Mama nawet się zdenerwowała. Musiała być bardzo zmęczona synową.

Przez kilka kolejnych dni teściowa błagała mnie, żebym zabrał od niej Larę. Powiedziała, że zachowuję się źle i bezwstydnie.

Musiałam pomóc bratu. To tylko tymczasowe. Poza tym Lara była w ciąży, więc jako kobieta powinnam ją zrozumieć.

Sprzeciwiłam się. Wtedy matka zaczęła mi nawet grozić. Powiedziała, że przekażę wszystko synowi i nic ci nie zostawię! I nie musisz tego robić. Chcę tylko spokojnego życia rodzinnego.

Najważniejsze, żeby mama nie pomyliła testamentu z prezentem, bo inaczej zostanie bez dachu nad głową. Lara na pewno się tym zajmie.

„Mój mąż ma prawo mieszkać w domu swoich rodziców, ale oni byli temu przeciwni. Naiwnie myśleli, że wysłali swojego syna do mnie”

„Po rozwodzie zauważyłam, że całe moje życie potoczyło się źle. Nawet moi rodzice zmienili swoje zachowanie”

„Mój mąż i ja zgodziliśmy się żyć razem bez dzieci, więc mój syn mieszka z moją siostrą. A teraz znów jestem w ciąży, ta kwestia prawdopodobnie znów się pojawi”