„Moja synowa ostatnio uszczęśliwiła mnie prezentem urodzinowym. Nie spodziewałam się po niej czegoś takiego”

Miałam niedawno święto — kolejne urodziny. Nie lubię takich uroczystości i kłopotów, więc poprosiłam wszystkich, żeby nie zawracali sobie głowy prezentami.

Nawet nie zaprosiłam gości: tylko syna i synową. A potem ona, Natalia, tak się ze mną zaprzyjaźniła, że do dziś nie mogę się z tym pogodzić.

Moja synowa nazywa siebie osobą kreatywną. Nigdy tego nie pochwalałam: albo z powodu młodego wieku, albo ze względu na swoją szkodliwą naturę, Natalia ciągle ze wszystkiego rezygnowała.

Każde z jej nowych hobby po kilku miesiącach musiało zbierać kurz na półce: Rysowanie, robienie na drutach, szycie.

A mój syn zarabiał pieniądze na te niepotrzebne rzeczy! Z jakiegoś powodu moja synowa nie mogła zdobyć przyzwoitego wykształcenia, więc pracowała w nisko płatnej pracy i nie wydmuchiwała nosa: mój syn był całkiem dobrze sytuowany.

To ja wychowałam go na takiego dobrego, a Natalia dostała po plecach nawet przeze mnie.

Ona natomiast nudziła się, siedząc w swoim dziale, gdzie pracowała jako sprzedawca, nieustannie szukając nowego hobby.

W ten sposób w ich mieszkaniu pojawiły się obrazy o wątpliwej urodzie lub drewniane figurki, które zbierała. Jednocześnie nowożeńcy nie byli bogaci! Syn jako jedyny utrzymywał rodzinę, musieli spłacać kredyt hipoteczny i kupować jedzenie.

Co najważniejsze, zarabiała grosze na swoim hobby. Wystarczyło na opłacenie transportu i internetu. A mimo to bez końca coś robiła, tworzyła. Nie oszczędzała ani na sobie, ani na moim synu.

A on wciąż wydawał pieniądze na te drobiazgi! A Natalia bezwstydnie brała od niego pieniądze. Ile razy jej mówiłam, żeby tego nie robiła, ale ona po prostu wszystko wyrzucała, niczego nie traktuje poważnie. Synowa powiedziała z uśmiechem, że szuka siebie.

Ostatnim razem trochę się pokłóciłyśmy z powodu jej bałaganiarstwa. Natalia ze złością powiedziała mi, że robienie bukietów to nic złego, tylko kreatywne hobby. I że ma już zamówienia, chociaż dopiero zaczęła. Spojrzałam z powątpiewaniem na jej zawalone papierami biurko: bukiety były zrobione z ołówków. Kto by to chciał?

I w końcu Natalia sprawiła mi nieoczekiwaną niespodziankę, po której nawet nie chcę się z nią komunikować. Jak wspomniałem, poprosiłem ją, aby nie wydawała pieniędzy na prezenty na moje urodziny. Po pierwsze, nie uważałem tego za święto, a po drugie, pomyślałem, że lepiej będzie, jeśli spłacą kredyt hipoteczny, a ja będę mógł żyć bez prezentów.

Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy nowożeńcy weszli do mieszkania z czymś gigantycznym w rękach. To coś było ukryte pod paczkami. Byłam taka podekscytowana. Nastia zaczęła zdejmować warstwy, a pod workami i papierem był… bukiet warzyw.

Marchewki, ziemniaki, cebula — wszystko razem tworzyło bukiet jak zwykły kwiat. Spomiędzy warzyw wystawały pęczki zieleni. Wszystko to było zawinięte w szorstki papier.

Zapytałam synową, co to jest, a ona powiedziała, że to kreatywny i przydatny prezent. Postanowiła włożyć go do wazonu? Chwyciłam ten koszmar i jak najszybciej zaniosłam go do kuchni.

Słowa nie oddadzą tego, jak bardzo się obraziłam. Dała mi takie śmieszne dzieło sztuki! Rozumiem, że ich mała rodzina nie miała wtedy zbyt wiele pieniędzy, ale czy nie mogli kupić, chociaż pudełka czekoladek?

Marchewki, ziemniaki, cebula — wszystko razem tworzyło bukiet jak zwykły kwiat. Spomiędzy warzyw wystawały pęczki zieleni. Wszystko to było zawinięte w szorstki papier.

Zapytałam synową, co to jest, a ona powiedziała, że to kreatywny i przydatny prezent. Postanowiła włożyć go do wazonu? Chwyciłam ten koszmar i jak najszybciej zaniosłam go do kuchni.

Słowa nie oddadzą tego, jak bardzo się obraziłam. Dała mi takie śmieszne dzieło sztuki! Rozumiem, że ich mała rodzina nie miała wtedy zbyt wiele pieniędzy, ale czy nie mogli kupić, chociaż pudełka czekoladek?

Po co komu taka kreatywność? Natalia weszła za mną i zapytałam ją, o czym myślała, tworząc tego potwora.

Spokojnie odpowiedziała, że myślała o mnie. Czy ona naprawdę myśli, że nie mogę kupić sobie marchewki? Mój głos lekko zadrżał z oburzenia.

Natalia powiedziała, że nie mam gustu i nie rozumiem ceny tego piękna.

I od tego dnia nie rozmawialiśmy. Uważam, że lepiej w ogóle nic nie dawać niż taki prezent. Rozebrałam ten bukiet na zupę. To było upokarzające! Szturchnęła mnie też swoim hobby, mówiąc, że potrzebuję umiejętności robienia bukietów.

„Mąż ma córkę z pierwszego małżeństwa i poświęca jej dużo pieniędzy i czasu, ale nasza córka prawie go nie widuje: jak długo to potrwa”

„Starsza pani weszła do sklepu i spojrzała na różnorodne owoce ze smutnym wyrazem twarzy: Babciu, bierzcie, co chcecie, dziś jest wasz dzień”

„Moja mama zawsze miała do mnie dziwny stosunek, jakbym była małym dzieckiem. Czekała więc, aż się odezwę: sama wszystko osiągnęłam”