Moja synowa nie pracuje i robi różne bzdury, podczas gdy mój syn pracuje i karmi całą rodzinę: „Synu, ona musi iść do pracy”

Mój syn, jego żona i ja mieszkamy w tym samym budynku. Donald kupił to mieszkanie, zanim pojawiła się Marta, jego przyszła żona.

Sąsiedzi sprzedawali je tanio po tym, jak ich babcia mieszkała tam przez długi czas i najpierw zaoferowali je nam. Dlatego widuję się z synem dosłownie codziennie.

Kiedy urodziła się Sonia, moja wnuczka, synowa została gospodynią domową. Myślałem, że to dopiero początek. Ale minęły cztery lata, a Marta nadal żyje z mojego syna.

Zapytałam go kiedyś delikatnie, czy mój syn nie uważa, że już czas, aby Marta poszła do pracy, że musi się nudzić w domu. Sonia już od dawna chodzi do przedszkola, a ja w razie potrzeby pomogę. Chciałabym jak najszybciej spłacić kredyt hipoteczny.

Donald powiedział mi, że tak jest dla nich wygodniej. Ona i tak robi wiele rzeczy i są z tego zadowoleni. Pomyślałam, ale nie powiedziałam głośno, że kiedyś poszliśmy do pracy dwa miesiące po porodzie i pojechaliśmy do daczy, a ona robiła wiele rzeczy.

screen Youtube

Pewnego dnia usłyszałam dzwonek do drzwi. W drzwiach stanął młody mężczyzna. To był kurier, przyniósł paczkę do mieszkania 12, ale nie było ich w domu, więc klient kazał mi ją zostawić. Miałam wątpliwości, czy to nie oszuści, więc od razu zadzwoniłam do Marty. Uspokoiła mnie i przyjąłem przesyłkę.

Pudełko wyglądało na duże i sporo ważyło. Dostałam też fakturę. Otworzyłam ją i oniemiałam. 4 tysiące — łączna kwota za jakiś niezrozumiały zestaw słów.

Na liście był jakiś papier, wstążki, znaczki, droga płyta i jeszcze jedno niebotycznie drogie urządzenie. Myśląc, że za dzień oszaleję ze zmartwienia, zadzwoniłam jeszcze raz do

Marty i zapytałam, co jest w tak ciężkiej paczce. Synowa odpowiedziała, że materiały do scrapbookingu. To hobby, tworzenie kartek lub albumów.

Byłam bardzo oburzona, że Marta wydaje zarobione przez Donalda pieniądze na rozrywkę, podczas gdy on pracuje. Moim pierwszym odruchem było zadzwonienie do syna, aby sprawdzić, czy wie, że jego żona wydaje tyle pieniędzy na swoje hobby, ale postanowiłam porozmawiać z nim po pracy. Zrobiłam placki i czekałam.

Zaczęłam delikatnie, gdy syn usiadł przy stole i powiedziałam mu, że otrzymałam przesyłkę, a w niej materiały do jej hobby. Mój syn powiedział beztrosko, połykając kolejne ciasto, że właśnie wczoraj je zamówiliśmy.

Nie mogłam się dłużej powstrzymać i powiedziałam, że koszt tej paczki wyniósł 4000 zł, czy on wie? Mój syn odpowiedział ze zdziwieniem w głosie, że wie, ponieważ oboje ją zamówili.

Mój głos zadrżał, zapytałam, jak mógł to zrobić, pracuje jak diabli, a jego żona wydaje takie pieniądze, żeby mieć zajęcie!

Donald w milczeniu dokończył swoje trzecie ciasto i powiedział, że jego rodzice dali Marcie te pieniądze na urodziny. Powiedziałam mu, że lepiej byłoby, gdyby za te pieniądze spłaciła kredyt hipoteczny.

Donald powiedział poważnie, że nadszedł czas, aby zakończyć tę rozmowę. Marta chciała to zrobić od roku, ale szkoda jej było pieniędzy i nie chciała go o nie prosić. Co do tego, że ona nie pracuje, to im to nie przeszkadza, ale ja jestem oburzony.

Syn prosił, żebym nie ingerowała w nasz związek. Nie powiem Marcie, co dzisiaj powiedziałaś i proszę, bądź dla niej miła. A co do mieszkania: sam je zajęłam, to moja odpowiedzialność.

Nie poruszałam już tematu nowego hobby Marty, żeby nie kłócić się z synem. Następnego dnia zadzwoniłam do niego i zapewniłam, że nie będę już ingerować w ich związek.

Marta od czasu do czasu przychodziła do mnie i chwaliła się swoimi nowymi umiejętnościami: sama robiła kwiaty lub wymyślała, jak ułożyć kompozycję kwiatową w nowy sposób. Mniej więcej miesiąc później moja synowa przybiegła i pochwaliła się pierwszą sprzedaną kartką.

Cena delikatnie mówiąc mnie zaskoczyła. Czy ktoś naprawdę zapłaciłby takie pieniądze za kartkę? Za takie pieniądze można kupić kilogram wieprzowiny.

Pochwaliłam synową, choć szczerze mówiąc uważam, że łatwiej jest kupić pocztówki w sklepie. Postanowiłam jednak, że nic więcej synowi nie powiem: ani o hobby synowej, ani o jej pracy.

Po jakimś czasie sam wszystko zrozumie i wtedy wyjdę z podpisem „a nie mówiłam”. W końcu zawsze mam rację i tym razem nie jest wyjątkiem.

„Wychowaliśmy cię, więc jesteś nam winien”: moja teściowa powiedziała mojemu mężowi i nastawiła nas przeciwko sobie

Kilka lat temu moja mama odziedziczyła mieszkanie po krewnej, którą się opiekowała. Ale nikt nie chciał tego mieszkania

Przez jakiś czas udzielaliśmy schronienia siostrzenicy mojego męża, dopóki nie znalazł się pokój w akademiku, a ona zdecydowała się zostać z nami na zawsze