Moja synowa chce mieć dziecko nie mając ani pracy, ani mieszkania. Jestem przeciwna tej decyzji, ale mój syn milczy

Przed ślubem moja synowa i mój syn mieszkali razem w wynajętym mieszkaniu. Do tego czasu mój syn mieszkał w moim domu, a jego żona wynajmowała mieszkanie ze swoją przyjaciółką.

A kiedy zaczęli rozmawiać o małżeństwie, zaczęli mieszkać razem w wynajętym mieszkaniu.

Nie miałam nic przeciwko tej decyzji; jeśli chcieli, mogli tam mieszkać. Często prosili mnie o pomoc finansową, a ja im pomagałam, bo rozumiałam, że są jeszcze młodzi.

Ale pomysł mojej synowej, że w ich obecnej sytuacji powinni mieć dziecko, wydaje mi się błędny. Nie mają stałego dochodu, nie mają własnego mieszkania i nie mają dziecka.

I wygląda na to, że mój syn pracuje, coś zarabia, ale teraz są takie czasy, że dziś pracujesz, a jutro cię zwalniają. Pamiętam, jak kilka lat temu przenosił się z jednej pracy do drugiej, bo zawsze były jakieś problemy.

screen Youtube

Żona syna też pracuje, ale zarabia marne grosze. Kilka razy zmieniali też mieszkanie. Ale sprawa wygląda tak: jako dorosłym łatwo jest im się spakować i przenieść do innego mieszkania, ale jeśli mają małe dziecko, będzie to znacznie trudniejsze.

Myślę, że mogliby poczekać jeszcze kilka lat, aby nie mieć dzieci i żyć dla przyjemności. Ale nie, moja żona nie chce rodzić syna po trzydziestce, potrzebuje go teraz.

Dziwię się mojemu synowi, a raczej temu, że sam o tym nie myśli, tylko jego żona zdecydowała za niego o wszystkim, a on się tylko zgrywa. Chociaż w jego wieku czas na własne myślenie…

Synowa mówi, że nie będą mieli żadnych problemów, ze wszystkim sobie poradzą, a to, czego nie mają teraz, kupią.

Ale praca mojego syna jest tak niestabilna, że jednego dnia może mieć pieniądze na życie, a następnego już nie.

Pojawia się pytanie, w jaki sposób utrzymają swoje dziecko? Skoro sami nie są w stanie się utrzymać. W końcu dziecko potrzebuje stabilnego dochodu. Pomyślałam, no cóż, będą mieli dziecko, a jeśli nie będzie ich na nie stać, to zrzucą te obowiązki na mnie.

Ale jestem też w wieku, w którym mogę stracić pracę, a nie jestem już taka stara. Z drugiej strony, nie mogę odmówić im pomocy, jeśli naprawdę jej potrzebują.

Ciężko mi nawet o tym myśleć, ale żona mojego syna w ogóle się o nic nie martwi. Mówi, że poradzą sobie ze wszystkim.

„Jakoś przeżyjemy!”, mówi mi synowa, ale ja zastanawiam się, po co mamy tak żyć, skoro możemy teraz oszczędzać, mieć stabilny dochód, a za kilka lat mieć dziecko.

Postanowiłam, że w wieku 36 lat będę sama zarządzać mieszkaniem ojca: „Pomyślałaś o moich rodzicach i dzieciach”

Sąsiadka na wsi ciągle prosi o pomoc, myśląc, że nie mam nic do roboty, bo nie mam ogrodu: „ Podzieliłam się z tobą moimi zbiorami, a ty nie chcesz pomóc”

Moi rodzice byli na skraju rozwodu, dowiedziałam się, że jestem w ciąży, a mój narzeczony uciekł. I wtedy pojawiły się moje babcie