Ciekawostki

Moja siostra zaprosiła nas na ślub, ale pod jednym warunkiem: do koperty musimy włożyć tyle, ile ona nam powie

Szczerze mówiąc, długo zastanawiałam się, czy to napisać, czy nie. Ale nie mogę już dłużej milczeć.

Mam młodszą siostrę – Olę. Zawsze była ulubienicą rodziny. Pozwolono jej na wszystko, wszystko jej wybaczano.

Nawet kiedy porzuciła naukę dla „miłości swojego życia”, rodzice ją wsparli. A potem jeszcze raz. I jeszcze raz.

Ja jestem starsza. Pracowałam, uczyłam się, pomagałam w domu. Moje wesele było skromne, bez restauracji i przepychu.

Wszystko zorganizowaliśmy sami z mężem. I wtedy nikt z rodziny nie przybiegł do nas z dużymi pieniędzmi.

screen Youtube

A teraz Ola wychodzi za mąż.

Wysłała wszystkim zaproszenia. Ładne, tłoczone złotem. Ale wraz z zaproszeniem przyszła… wiadomość na komunikatorze:

„Aby nie było niedogodności, od razu napiszę: oczekujemy od gości kopert z wkładem 500 euro od pary. To minimum. Ponieważ wesele jest duże, restauracja droga, a my bardzo się staramy”.

Przeczytałam kilka razy. 500 euro. Minimum. I to nie licząc kosztów dojazdu, prezentu, stroju, wydatków na dzieci.

Napisałam:

— Ola, co to jest? Cennik wesela?

Odpowiedziała spokojnie:

— Wiesz przecież, że mamy 100 gości i wszystko sami opłacamy. Jeśli ktoś nie może — to lepiej niech nie przychodzi, szczerze mówiąc.

Dla nas ważne jest, żeby wszystko było piękne.

I wtedy coś we mnie pękło.

Przypomniałam sobie, jak przez 5 lat mieszkaliśmy z mężem w wynajmowanym mieszkaniu, jak będąc w ciąży jeździłam autobusami, jak mama zawsze mówiła:

„Jesteś silna, dasz radę”. A Ola dostała kluczyki do samochodu, kiedy zgubiła swoje, pieniądze na podróże, kiedy „było ciężko z chłopakiem”.

Przypomniałam sobie, jak na moje wesele przyszła w dżinsach, bez prezentu, ale z frazą:

„Ojej, zapomniałam, przekażę później”.

Nie przekazała do tej pory.

A teraz mamy „wpłacić” 500 euro, żeby być obecnymi na jej uroczystości?

Powiedziałam:

„Nie, nie przyjdziemy”. Nie z powodu pieniędzy. Ale dlatego, że zamieniłaś rodzinne święto w jarmark prestiżu. To upokarzające — wskazywać, ile należy włożyć do koperty. To nie jest miłość. To biznes.

Ona się obraziła. Rodzice też. Powiedzieli:

— Po prostu jesteś zazdrosna, bo nie miałaś takiego ślubu.

Wiesz, może i nie było. Ale moje wesele było prawdziwe. Bez cennika. Bez przedstawienia. I wszyscy, którzy byli obok — przyszli nie z powodu wymagań, ale z miłości.

A teraz myślę: w jakim świecie żyjemy, skoro cena za „bycie obok” wynosi 500 euro w kopercie?

Usłyszałam rozmowę mojego męża z jego mamą i dowiedziałam się, że ma dziecko z inną kobietą: „Pomagam im, ale moja rodzina jest tutaj”

Synowa nie chce, żebym widywała się z wnukiem, a ja spędziłam 10 lat na zarobkach i wszystko im oddawałam. Teraz, kiedy jestem w domu, nikt mnie nie potrzebuje

Po 30 latach wspólnego życia i urodzonych dzieciach mój mąż postanowił odejść ode mnie do kobiety starszej ode mnie: „Już cię nie kocham, a Natalia mnie obudziła”

Roman Tkach

Życiorys: 2018 - 2021 - redaktor naczelny i dziennikarz portali Dzisiaj (do 2018) i Kraj (do 2021). 2022 i do chwili obecnej - redaktor portalu internetowego Koleżanka. Edukacja: Narodowy Uniwersytet Biozasobów i Zarządzania Przyrodą w Kijowie. Specjalność: Wydział Agrobiologii. Poziom wykształcenia: specjalista. Zainteresowania: wędkarstwo, sport, czytanie książek, podróże.

Recent Posts

Myślałam, że jadę do córki pomóc z dziećmi, a dowiedziałam się, że już od dawna ma inną „mamę”

Kiedy wsiadałam do pociągu, czułam taką radość, jakby świat znów nabrał kolorów. Torba była pełna…

10 godzin ago

Przyjechałam do syna bez zapowiedzi, chciałam sprawić przyjemność. Otworzyła mi obca kobieta w jego koszuli: a gdzie synowa

Jechałam do niego z sercem przepełnionym ciepłem. Nie widzieliśmy się od kilku miesięcy, a ja…

11 godzin ago